SPECJALNE - Rubryka

Rekomendacje singlowe 2000-2009

1 listopada 2010





Sonpub feat. Ayuse Kozue
Innocent Shonen Boyyy
[2008, Decca International]

Sonpub debiutował jako producent singielkiem opiewającym mistrzostwa w snowboardzie Nippon Open 2008. W tamtym roku oprócz swojego "Waka Waka" wydał również LP o elokwentnym tytule 80T.O 08 HAHA, w którym znalazł się "Innocent Shonen Boyyy". Główną rolę gra w nim jednak innocent shonen girl, czyli Ayuse Kozue ze swoim ァッションを学ぶ。帰国後大東京で音楽活動を開始 lolitkowatym wokalem, a to podawanym na przedzie, a to gryzmolonym na marginesie dziewczęcego pamiętnika, z którego zdają się też pochodzić frankofońskie poszeptywania. Jakoś tak idealnie mi się jawi balansowanie Ayuse między nieprzegiętą infantylną słodyczą a dyskotekową dynamiką. Jesteśmy tu ze dwie tokijskie przecznice od progresywnego desktop popu znanego z "Apple Pie", nie ma trąbeczek, za to motywiki wydobywane z casio hulają naprawdę gracko. Bardzo niezła wycieczka do Kraju Pokwitającej Wiśni. –Andrzej Ratajczak

posłuchaj »



Linda Sundblad
Oh Father
[2006, Monza]

"Co by było gdyby" to ulubiona figura retoryczna felietonistów, sięgająca po archetypicznie zakodowane w nas pragnienie aktywnego wpływania na bieg historii tudzież pławienia się w jej alternatywnych wariantach. Biorąc pod uwagę "modę na Skandynawię", która stała się w 00s udziałem opiniotwórczych blogów ziem post-angielskich, sukces tych wszystkich Annie, Robyn, Lykke Li i tym podobnych, Linda może czuć się oszukana. "Oszukali mnie!", zakrzyknęłaby na wzór Cygana. Przyczyn niespełnionej kariery może być tu wiele: a) brak odpowiedniego timingu; b) na załączonym teledysku Linda wygląda jak swoja ciotka, co w danym genre ("blog-pop") zakrojonym przecież na synestezję oczu i penisa wydaje się cokolwiek ryzykowne (absurd, szczególnie w kontekście jej solidnych looksów, na których zarabia L'oreal); c) kolaboracja z "metalowymi poważkowcami" od Apocalyptiki, co punktów wśród hipsów przynieść nie musiało – raczej "minus dziesięć do charyzmy". Albo zwyczajnie – łut szczęścia, nie zapominajmy jak ważną rolę odgrywa to w naszych życiach. Aha, w jednym z ostatnich GENIALNYCH (and I really mean it) wywiadów Bogusław Linda powiedział, że ma serdecznie dosyć aktorstwa, ucieka jak tylko może od teatru, od kina, od ról, od grania i ma to generalnie w dupie. Broni się rękami i nogami. Wobec czego gdyby Linda przejęła od Lindy to, czego on nie uważa, to mogłoby by być różnie. –Borys Dejnarowicz

posłuchaj »



Sweet Female Attitude
Flowers
[2000, WEA]

"Woah baby, always beeeee". Jak rajstopy ze wzmocnieniem, czysta lajkra z dodatkiem włókien nylonowych. Duet, dwie młódki, nieomylnie wskoczyl w formułę "brytyjskiego garażu" i ot, z urokiem w butonierce, odwalił hit. Drastyczny 2-step z nieregularnym basem skomponował się ze słodkimi głosami, i przyniósł pierwszorzędną swadę. Potem Sweet Female Attitude na czartowych listach już tylko śla-ma-za-rzy-ły jako "one-hit-wonder". I przebić się, już nie przebiły. –Magda Janicka

posłuchaj »



Themselves
Good People Check (Hrvatski Remix)
[2003, Anticon]

Doseone unika jasnego określenia jak bardzo "Good People Check" jest pojazdem po działalności Sluga na początku dekady, ale tekst, trącący naburmuszonym nastolatkiem, można odnieść do setek wykonawców, których kiedyś lubiliśmy. Jest coś bezpretensjonalnie uroczego we frazie "Shove the gun up your ass" dość dosłownej, jak na abstrakcjonistę. Ale to sprawa drugorzędna. Ważne, że Hrvatski stworzył remiks modelowy. Na początku w strukturze piosenki nie mąci, wyciąga za to na wierzch najlepsze elementy brzmienia i niepokojąco zagęszcza rytm. Dekonstrukcji dokonuje dopiero tam, gdzie Foo Fighters umieściliby solówkę. I jest to przepiękna dekonstrukcja. –Filip Kekusz



3LW
Do Ya
[2006, white label]

Śmieszne/żałosne/niezrozumiałe, że druga najlepsza po ''1 Thing'' piosenka Richa Harrisona nigdy nie doczekała się dystrybucji na żadnej oficjalnej płycie czy singlu i ostatecznie trafiła do zakurzonej youtube'owej szuflady. Kurde nie po to kupuję energooszczędne żarówki, żeby jakaś gruba ryba z mejdżersa tak marnotrawiła ziemskie zasoby, a potem masz babo huragany, powodzie i inne atrakcje. Toż to przecież perła w koronie Richa, która powinna była 4 lata temu śmigać na rotacji w każdym zakładzie fryzjerskim, w każdym warsztacie samochodowym, no wszędzie po prostu. Inna sprawa, że ''Do Ya'' mogłoby się okazać zbyt nowatorskie, zbyt ciężkostrawne dla masowego odbiorcy, bo przecież ten ukryty inteligencki bas, przyczajona maligna.

Postawmy sprawę jasno, zarówno tożsamość lasek z 3LW jak i całe dobrodziejstwo inwentarza (szamańskie, orgiastyczne bębny, oddychający bit) jednego z ojców eksplozji inwencji w popie w towarzystwie tej zjawiskowej linii basowej, której należałoby postawić bańki odchodzą w zapomnienie, nikną w cieniu. Nie pozwolę, żeby to samo stało się z tym jointem. –Wojciech Sawicki

posłuchaj »



Seth Troxler
Aphrika
[2009, Wolf+Lamb]

Koleś potrafił wyciągnąć osiemdziesięcioletnią poetkę-aktywistkę, villalobosowo ułożyć ją na eksperckim, house'owym bicie z clapami i tłumioną stopą i zrobić z niej dumną seks-animatorkę. Serio, potrafił to zrobić. Prostym zabiegiem użycia wiersza Mai Angelou jako materiału do samplowania poddał w estetyczną wątpliwość siłę struktury patriarchalnej, najwyraźniej świetnie się bawiąc – co wnioskujemy z synthowych wyrzutów, punktujących kluczowe frazy jakby tech-house był wielkim balonem wypchanym petardami typu achtung. –Mateusz Jędras

posłuchaj »



Violens
Spectator & Pupil
[2009, Cantora]

Ludzie z Violens są odpowiedzialni za jeden utwór, który bardziej zapadł ludziom w pamięć, może nawet dwa, ale ja stawiam swoje pieniądze na "Spectator & Pupil". Powód jest prosty: to idealna popowa piosenka. Zalotna zwrotka szybko przebiega, słodko drażniąc słuchacza, żeby jak najprędzej rozkwitnąć orgazmem refrenu. Można podziwiać wspaniałe detale: świetne operowanie chórkami, moment zatrzymania przed pierwszą minutą, który zaostrza apetyt. Można też po prostu pożreć tego cukierka łapczywie. I jeszcze raz, i jeszcze raz. "The magic fell from above", fakt. –Łukasz Konatowicz

posłuchaj »



Wilson Square
Will I Ever See You Again
[2008, white label]

Wilson Square supportowali Tigercity i może coś w tym jest – gdyby więcej ich kawałków trzymało poziom "Will I Ever See You Again", to można by ten zespół podsumować jako naszą "odpowiedź" na nowojorczyków (choć o mocnym sznycie brytyjskim). Wokalista ma co prawda nieszczególną pronansijejszyn, ale dobrze ewokuje (słowo-klucz jeszcze kilka lat temu!), na spółę z czterema zapętlonymi akordami prosto od Grzegorza Michała, nienajczęstszą w naszym popie atmosferę zwisu. –Jędrzej Michalak



Yelle
A Cause De Garcons (TEPR remix)
[2007, Kitsune]

Oczywiście każdemu z nas podczas układania list umknęło kilka genialnych rzeczy – mi na przykład takie coś się skojarzyło, bo też francuskie. A sama Yelle nagrała w 2007 marną euro-popową łupaninę, której nie pomogły niby prowokacyjne teksty. Ktoś jednak wziął na warsztat "A Cause De Garcons" i sobie tylko znanym sposobem wyprodukował z niej uzależniające, wielopiętrowe dicho. –Filip Kekusz

posłuchaj »



Zkiwboy feat. Pan Wanxx
Skandale
[2005, white label]

Obskurw King to, w moim odczuciu, płyta bardzo nierówna, ale wciąż zasługująca na miano "klasyka polskiego podziemia" – wszystko z powodu kilku bardzo dobrych kawałków i jednego absolutnego majstersztyku. Mam na myśli duet Zkiwboya (członka słynnych Brudnych Serc) z Wankzem, czyli ni mniej ni więcej, ale głównym wymiataczem opolskich Dinali. W tym joincie działa wszystko: beat wali przekozacko (zwróćcie uwagę, że po ten sam sampel sięgnął później Małpa – ciekawe czy zbieg okoliczności), Zkiwboy siedzi na nim w sposób absolutnie bossowski, a co wers – to perła. "Wiesz, kurwa, tu jest Polska, czarnuchu / Rap-pedały sprzedają się tu w kioskach Ruchu" – nieogarnialna jest dla mnie ta pasja, złość, pewność siebie, którą niesie tu głos Zkiwboya. Z całą pewnością to są najlepsze linijki w jego dorobku. A Wankey? Powiem tak, gdyby mu się tylko chciało nagrać trochę bardziej agresywny, uliczny album, w którym zminimalizowałby udział tego swojego niepodrabialnego humoru, to rozsadziłby świat. Może więc dobrze, że na razie nie ma tego w planach. –Jan Błaszczak

posłuchaj »


Strona #1    Strona #2    Strona #3    Strona #4    Strona #5

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)