SPECJALNE - Artykuł
R. Stevie Moore w 50 odsłonach
3 maja 2013
Ready Set Grow – Disco Version (1976, Returns)
Najgorsze "disco" jakie kiedykolwiek słyszałem, ale utwór niczego sobie. Można zauważyć też, że w takich momentach Moore zbliża się kompozycyjnie do Pinka, którego muzyka zawsze odwoływała się do "czarnych" stylów dużo bardziej, niż skoncentrowany rockowej rytmice R. Stevie. –Patryk Mrozek
• posłuchaj »
Rose Garden (1999, The Future Is Worse Than The Past)
Cover Lynn Anderson (też Nashville), ale dzięki power-popowej instrumentalizacji i fantastycznej wokalizie Krystyny Olsiewicz (!), dużo lepszy od oryginału (jak na moje ucho). –Patryk Mrozek
• posłuchaj »
Schoolgirl (1978, Delicate Tension)
Jest rok 2004 czy 2005, w każdym razie nie ma jeszcze YouTube'a i budzi mnie swąd palonej gumy, wszak listonosz-ziom wpadł z przesyłką od R. Steviego zamówioną u samej fontanny, w R. $tevie Moore Ca$$ette Club na jego epickim sajcie, który sam w sobie agreguje całą epileptyczną postać Internetu 1.0 (podkreślone niebieskie linki, animowane gify, is this real life? <3). Dorzucenie się do jego rachunków za prąd i wszelkie formy ratowania go legitymizują życie, ale nie o tym chciałam. Wśród podpisanych skwapliwie mazakiem CDRów-kruków było Hobbies Galore, bo od czegoś trzeba było zacząć, nie ma czasu, tyle do nadrobienia. Nadoznawawszy się, wjeżdza "Schoolgirl", a akurat mam jakieś 20 lat i uczę się Ænglisc sprǣc w plisowanej spódniczce. "Would you rather pass than make a pass at me?", przygrywa skocznie nasz prezes, i dawno nie było tak trafnie, sam Dan Bejar nie pogardziłby takim uchwytem czasownika. A że jestem kochliwa i lubię dobry zwrot frazy, to nie uczę się już, tylko się rumienię, choć w czasie przeszłym. R. Stevie sięgnął wobec mnie po ojcowską aurę godną Mateusza Jędrasa, a to zawsze witam z rozczuleniem. I jeśli ktoś wyczuwa u niego tony przestępcze, to radzę się opanować i obczaić "Alecia", gdzie już namecheckuje wiek (dziesięć – "she was gonna be eleven soon (..) when can I kidnap you?"). Dziękczynność się należy, że nigdy go nie aresztowano, acz bycie tutti-frutti-mega-bossem jest całkiem legalne i totalnie poszłabym z nim na huśtawki – ufam R. Steviemu i jego cukierkom, bo znam bossa, kiedy widzę jednego. –Natalia Berdys
• posłuchaj »
Shakin’ In The Sixties (1986, Glad Music)
Nie dziwnym jest, że dosłowny hołd Moore'a dla lat sześćdziesiątych brzmi jak kawałek Ramones. –Patryk Mrozek
• posłuchaj »
She Don't Know What To Do With Herself (1976, Phonography)
Patrz "Can't Afford No Food". Energetyczny okaz pierwszej predylekcji. –Patryk Mrozek
• posłuchaj »
She's Dead (1977, Swing and a Miss)
Ta smętna nucanka z pudłówką i małym jazzem w sercu to dobry materiał źródłowych dla młodych adeptów harmonii. Polecam usiąść i rozpisać przebieg akordów, fajne ćwiczonko. Na długie zimowe wieczory jak znalazł. –Borys Dejnarowicz
• posłuchaj »
Sit Down (1980; Clack!)
Ej, zajebiste. Jest 1980 rok i Stevie nagle gra disco, funk, r&b… James Brown, Chic, nawet echa Clintona i Prince'a pobrzmiewają. Mawiają, że każdy pastisz to również pochlebstwo. Jeśli tak, to słychać, że R. zajawiał się czarnymi densflorami jak każdy normals. –Borys Dejnarowicz
• posłuchaj »
Teen Routines (1978, Sample for Approval)
"Teen Routines" przesycone jest bezczelną, szyderczą pedagogiką spod znaku Jerry'ego Springera, ale w jakiś sposób, jak mało który utwór Steviego, wyjątkowo zręcznie parafrazuje ofensywną reakcję na wykluczenie w piekielnie ujmującym auto-dissie. Protekcjonalne potraktowanie obiektu swoich westchnień to tylko wierzchołek góry lodowej; chodzi o uwolnienie uczuciowych sił w wyrastającej z samej siebie adolescencji (wyrażającej się najpełniej w związku "chłopaczka i dziewczynki"). Nie ma już Jerry'ego, jest za to Judd Apatow podejmujący się zadania nakreślenia apologii kolejnej historycznej formy "histerycznego ciała kobiety". –Jakub Wencel
• posłuchaj »
The Clinch (1993, Contact Risk)
Jeden z najbardziej psychodelicznych kawałków Moore'a, w pojęciu psychodelii lynchowskiej. Nie wiem, czy inspirował się on kiedykolwiek kosmische-music, ale Juno tworzy domowo-eightiesową wersję otwierającej sceny do Aguirre.... Plus, uwielbiam ten zadziorny, przekornie skoczny riff gitary. –Patryk Mrozek
• posłuchaj »
The Winner (1975, Returns)
The Beatles nie tolerowali przeciętnoty, R. Stevie nie toleruje przeciętnoty The Beatles i zużytych progresji w strunach, bo nie musi – nie ma na szyi mediany, epizodów, epok, syndromu dwusetnej płyty, stylowego znaku czasów. Jego płyty to mixtape’y mixtape’ów multiinstrumentalistów, best-ofy z włączonym losowaniem, nie ma, że pupile i listy dekady. Można spokojnie stwierdzić z pewną pewnością, że rok, w którym nagrywał ten numer (jak i każdy), wydarzył się od 1952 do 20??. Choć ten killer jest tylko zacnym coverem XTC, trzeba pamiętać, że jak każdy idiosynkratyzm, oni byli ograniczeni do siebie i swoich paru koników, a R. Stevie nie zna końca ni manier w swoich harcach po genre’ach. A nie, sorry, XTC byli później. –Natalia Berdys
• posłuchaj »