SPECJALNE - Artykuł

20 Najśmieszniejszych Plików Internetowych

6 lipca 2006




20 Najśmieszniejszych Plików Internetowych

Jesteśmy serwisem o muzyce i dla fanów muzyki, ale nie bylibyśmy sobą raz na jakiś czas nie eksperymentując z zawartością oferty. Postanowiliśmy umilić wam wakacyjne lenistwo rankingiem, który przypuszczalnie nie posiada precedensu w historii polskiego internetu. Tradycja sieciowego humoru sięga początków world wide web jako przestrzeni powszechnej wymiany każdego rodzaju informacji; powstają nawet portale poświęcone kolekcjonowaniu śmiesznych plików audio, video, multimedialnych. Ale chyba nikt wcześniej nie pokusił się o ich systematykę z perspektywy naszego kraju, nikt nie zebrał śmietanki podobnych dokonań pod kątem ich klasyczności. I tutaj wkraczamy z zamiarem zapełnienia tego popkulturowego braku. Traktując zestawienie jak normalne podsumowanie, z hierarchią miejsc i komentarzami, sugerujemy wziąć tę listę na poważnie – na tyle poważnie rzecz jasna, na ile pozwoli wam delektowanie wskazywanymi plikami. Warto zaznaczyć, że w doborze nagrań ograniczyliśmy się do dziełek specyficznych dla netu, pomijając więc wszelkie chochliki telewizyjne honorowane w "Łapu-Capu", czy też te skity radiowe, które na dobrą sprawę nie zyskały nigdy statusu "śmiesznej mp3". A wnikliwi czytelnicy, zdolni złamać ukryty gdzieś niżej kod i przedostać się do specjalnej podstrony, w nagrodę obejrzą listę 20 kobiet które redaktorzy Porcys najchętniej widzieliby w łóżku. Do biegu, gotowi, start.




20Unia Brukselska

Nie rozumiem o co chodzi z tą całą nagonką na pewne radio. Jeżeli ludzie się tam tak dobrze bawią to przecież nie może to być nic złego, prawda? … Nie zaraz, bo to nie jest na serio, tak? Jest!? O.K.… ma ktoś znajomych na Wyspach? –Paweł Nowotarski
• link »



19Motylek

Ten tekst kultury znam od mniej więcej trzech lat (z mp3), ale do pełnego doznania afirmacyjnej postawy bohatera monologu potrzebna jest flashowa animacja, uzupełniająca jego wybitną diagnozę socjologiczną. Zachwyca uniwersalność skitu przy jednoczesnej publicystycznej aktualności – tekst o tym, ze można posolić sobie ubranie albo klasyczny zaśpiew "chciałbym powiedzieć, ze generalnieeee mam totalnieeeee" wkradły się niepostrzeżenie do recenzji, mowy potocznej, wdzięcznie zaśmiecają język takich celebrities jak choćby Doda Elektroda. Stanisław z Łodzi, polska myśl trenerska i bohater Dnia Świra pozdrawiają Motylka. (A tak poza tym, nie ma tłumaczenia żartów). –Piotr Kowalczyk
• link »



18Irc

Wyobraźcie sobie kolesia o imieniu Jurek – stałego bywalca sieci IRC, 21-letniego mieszkańca Szczecina dysponującego dużą ilością wolnego czasu. Jurek (lepiej znany jako "dżordi") bardzo lubi po nocach zabawiać się z laskami poznanymi przez internet. I wszystko w jego posraniutkim życiu byłoby p staremu, gdyby nie to, że pewnego razu na #seks natrafia na pewnego pedała po 40-tce, który podszywając się pod dziewczynę o pseudonimie "malina" (AdriaNa) gada z nim na privie w konwencji hardkorowej. Już klasyczna mp3 przedstawia ich poranną rozmowę przez telefon, a hooki są naprawdę mocne. Obczajcie na przykład reakcję Jurka na wieść o dekonspiracji logów. Ten moment grobowej ciszy. Normalnie przez chwilę poczułem jego wstyd. Zajebiste. –Paweł Greczyn
• link »



17Zakład Produkcji Dźwięku – Lekcja Języka

Pamięta ktoś może, kiedyś na TV Polonia leciał taki program gdzie grupka pożal-się-boże aktorów udając polską rodzinę stającą w obliczu codziennych sytuacji (eg. zakupy matki z kilkuletnią córką na bazarze, flirt nastoletniego chłopca z koleżanką w okularach) uczyła obcokrajowców naszego języka. W "ZPD – Lekcja Języka" Bożena Torbicka (!) i jej obcojęzyczny kolega (mówiący językiem bliżej nieokreślonym, ale wiarygodnie brzmiącym skandynawsko) prezentują parę podstawowych zwrotów które mogą się nam przydać w każdej (!!) sytuacji . Jak pomyślę o tym, że ktoś nie łapie tego skeczu od razu przypomina mi się sytuacja, jak kiedyś w trakcie maratonu czeskich filmów puścili Rok Diabła. Cała sala zamarła w milczeniu albo pogrążyła się we śnie, a ja plus trzy osoby z którymi przyszłam musieliśmy przy nich robić wrażenie jak byśmy podczas przerwy wypalili w toalecie z kilo trawy. Zauważalna jest pewna prawidłowość – im bardziej jest ktoś poważny robiąc sobie jaja-tym, mniej osób żart zauważy (coś jak Robbie Williams pokazujący plakat Beatlesów i mówiący, że to Beach Boys czy odwrotnie, whatever). Tak wiec ZPD wyprodukowali absolut od początku do końca, ale pozostają i pozostaną chyba niezrozumiani, mimo że przecież już w pierwszych zdaniach podany jest cały absurd tej mp3! Ok, trzeba jeszcze wziąć poprawkę, że niektórych bardziej śmieszą skecze, w których tematem przewodnim jest opisanie w najróżniejszych słowach najmniej higienicznych czynności fizjologicznych człowieka. Kwestia poczucia humoru. Dla mnie "ZPD – Lekcja Języka" od początku do końca czysta abstrakcja i do tego zagrana w taki sposób, że momentami serio można mieć wątpliwości czy to aby na pewno żarty. Skecz wielokrotnego użytku. –Monika Gruszka
• link »



16Klient

Gdy słup się obali, niejednemu puszczają nerwy. Nieważne, w jakim mieście, ważne, że na Marchlewskiego, z tyłu po prawej stronie. Chcący za wszelką cenę zachować anonimowość klient pogotowia drogowego jako polski wściekły Kaczor Donald. –Zosia Dąbrowska
• link »



15Liroy

Była taka scena na Fryderykach, imprezie o sporej niegdyś randze, kiedy to z zaciętą miną po nagrodę ruszył naczelny wówczas bad boy Polandu, Liroy. Prowadzący zamiast z respektem odnieść się do naszego czołowego rymotwórcy ogłosił, że trofeum otrzymuje Piotr Marzec. W tym momencie publicznie zgasła gangsta aureola kieleckiego scyzoryka, podobnie jak musiało jego credibility wśród słuchaczy hip-hopu runąć z hukiem wraz z miażdżącym dissem poznańskiej ekipy N.A.S. & Peja.

Właśnie głos fanów genre przebija się na antenę Radiostacji, gdy w muzycznej audycji gości akurat Piotr Marzec. Głos oburzenia i rozczarowania wyrażony w niewybredny sposób. Ale nie same zapytania o życie intymne, bluzgi lecące w stronę Liroya, czy też przewrotne scenariusze gwałtu grupowego z tymże w roli głównej przy rapera (ironicznej) aprobacie stanowią o atrakcyjności fragmentu niecodziennego słuchowiska, lecz jeszcze bezkonfliktowy, kawiarniany nu-jazzik podkładu budujący zabawnie kontrastujące tło dla brutalności wypowiedzi oraz na zmianę spięte i luzackie reakcje samego atakowanego, sprawiającego wrażenie jakby z kierowanymi pod swoim adresem inwektywami miał do czynienia od kołyski, a mimo to wymyślność niektórych napadów wprawiała go w poważne zakłopotanie. Parę użytych tu sformułowań i gagów, zarówno po stronie atakujących, jak i ripostujących, wpisało się w poczet klasycznych powiedzonek. Zakończmy więc sakramentalnym pytaniem: siorpiesz pisiora? –Michał Zagroba
• link »



14Belgijska Telewizja

Były trudności z ustaleniem, z jakim językiem i krajem mamy do czynienia w tym montypythonowskim reality show. Podejrzenia padły z początku na Szwecję, bo w Szwecji, gdzie działa przecież zespół The Ark z nieodłącznym laserem, o ataki śmiechu nie jest trudno, a potem na niewinną Islandię. Obecnie za słuszną uznawana jest podobno teoria, że tę nie mieszczącą się w normach unijnych ilość oparów absurdu emituje Belgia, a Monty Python mówi po flamandzku. Jakikolwiek nie byłby to kraj, po obejrzeniu załączonego materiału nabieramy pewności, że przedstawione w nim zdarzenia muszą być tam na porządku dziennym, no bo spójrzcie na tę widownię – oni najwyraźniej są po prostu przyzwyczajeni. Widownia zresztą jest tu głównym bohaterem. A więc, z serwisem Porcys, otwórz oczy Polsko dziś na szatański Unii Brukselskiej zmysł! –Zosia Dąbrowska
• link »



13Elektrownia

Jakkolwiek wachlarz rodzajów i odmian starczego otępienia bogatym jest niewątpliwie, dwa podstawowe typy zdają się dominować w naszym (zapewne nie tylko w naszym biorąc pod uwagę opinie psychiatrów) społeczeństwie. Po pierwsze teoria spisku. Po drugie otępienie religijne. Przy czym obie te przypadłości mają tendencję do łączenia się w różnych proporcjach i konfiguracjach. Topos starych bab (i rzadziej dziadów) krzyżem leżących na kościoła posadzce wpisany został dawno temu w kulturę tak mocno, że zgodnie z regułą binarnej opozycji tłumaczy poniekąd powszechną niechęć ludzi młodych do omawianej instytucji. Starość i młodość, tradycja i technika, żarliwa wiara i optymistyczna młodzieńcza chęć życia tradycyjnie stanowiły dwie konstelacje znaczeń, dwa różne nieprzekładalne światy.

Szaleństwo zogniskowane we właściwych instytucjach – zakładach psychiatrycznych, kółkach różańcowych, subkulturach notorycznych klientów placówek ochrony zdrowia (klasyczne "pan tu nie stał") – nabiera niejako cech normalności na swoich własnych prawach. Łamiąc logikę przynależności, wtargnięcia szaleństwa w racjonalny świat ludzi w wieku przed- i produkcyjnym budzą śmiech i politowanie. Magiczną tę formułę eksploatuje ów witz o kobiecie dzwoniącej do elektrowni. Klasyczna sąsiedzka nienawiść (pamiętacie "Modlitwę Polaka" z Dnia Świra Koterskiego?), nie będąca przypadłością jedynie przypadków geriatrycznych, podszyta zostaje racjonalnością świata magii wyrażoną w języku stricte religijnym.

Finta w fincie polega na tym, że to, co w laickich krajach Europy Zachodniej, czy chociażby u naszych sąsiadów Czechów wywołałoby śmiech beztroski i niekontrolowany, u mnie osobiście budzi głęboką zadumę. Przypominam sobie swoją dozorczynię (lat 40+) nucącą "Marsyliankę" podczas czyszczenia psich odchodów na klatce schodowej. Po krótkiej rozmowie zostaję oświecony, iż melodia nie jest hymnem Francji, a pieśnią do Matki Boskiej Po-Trzykroć-Przedziwnej. Córka mojego sąsiada (17 lub 18) raczy mnie ciepłym "Bóg zapłać", gdy pomagam jej znieść rower po schodach. Wreszcie inna moja sąsiadka (50+), której dziecko po raz kolejny odsiaduje wyrok za bliżej nieokreśloną niewinność w bliżej nie znanym mi zakładzie karnym literalnie notorycznie poleguje plackiem w lokalnej placówce parafialnej... o czym głośno szepcze cały blok zainteresowany sprawami Wspólnoty. I tak rodzi się we mnie poczucie zniesienia oczywistej dotąd granicy, otoczenia od środka. Każde z tych wydarzeń osobno może być bez znaczenia. Takie "niby nic, a jednak". To samo szaleństwo płynie do mnie z telewizji, Internetu (pamiętacie portale po śmierci expapieża?), prasy, urywków rozmów na ulicy... i uśmiech zastyga mi na ustach. –Marcin Wyszyński



12Czaban

Raz na jakiś czas pojawia się mp3-ka perfekcyjnie odzwierciedlająca społeczne nastroje. "Te psy znów telefon wyłączyły mi" miało jeszcze parę lat temu powody zaśpiewać tysiące Polaków, włącznie z kolegą Kubą, któremu tepsiarniana biurokracja odcięła kontakt ze światem zewnętrznym na długie miesiące. Niestety słuszny gniew ludu skupiał się zazwyczaj na zarabiających grosze partyjnych dołach, podczas gdy biernie przyglądające się patologiom kierownictwo bez większych stresów popijało szampana w swoich pałacach. Facet opierdalający całkiem niewinnego Dara za to, że spółka, której miał nieprzyjemność być szeregowym najemnikiem to tak naprawdę "telekomuna", podobnie jak krewki kresowianin wyżywający się na Łukaszu Górskim w końcu reflektują się co do niewłaściwego adresata uzasadnionych pretensji, przepraszając rozmówcę.

W tym jednak wypadku wina słodko pierdzącego pana Lebiedzia wydaje się niepodważalna, a przynajmniej przekonywająco odmalowana na przestrzeni porywającego, jednominutowego punkowego sweepera, ustępującego w swojej kategorii jedynie legendarnej tyradzie redaktora Lisa. Skądinąd wiem również o realnym wpływie pliku na zwykłych ludzi i przyjęte przez nich metody perswazji. Odległy krewny z Wyszkowa, powołując się właśnie na Czabana i przekonany o słuszności takiego podejścia, opowiadał o tym jak przekonywał opornego urzędnika do wydania rozporządzeń naprawienia nieprzejezdnej drogi. Gdy oporny biurokrata już rozpoczynał swoje słodkie gadanie, podirytowany podatnik (człowiek na co dzień kulturalny), w obecności osłupiałych sąsiadów uciął wszelkie wymówki bezpośrednim: "zamknij się kurwa, bo ci zapierdolę". Nazajutrz koparki poszły w ruch. –Michał Zagroba
• link »



11Uszatek "Saneczki"

Pomysł wulgaryzacji filmów animowanych dla dzieci jest jakże przetarty i jakże chujowy. To chyba jedyna taka parodia, która nie wydała mi się zrobiona przez głupich ludzi dla głupich ludzi. Jak zawsze w takich przypadkach są dragi, seks i przekleństwa, ale autorzy wszystko umieścili gdzie trzeba, zamiast w podniecać się samą koncepcją dragów, seksu i przekleństw. Zajebista jest tytułowa gra słów. Jeszcze lepsza jest wielka micha koksu prosiaczka. A zapętleni Kruczek i Prosiaczek na LSD zapewniają ekipie stojącej za tym plikiem wejście do Śmieszne Pliki Hall Of Fame. Najlepszy film gangsterski nakręcony w PRL. –Łukasz Konatowicz
• link »




#20-11   #10-1

Listy indywidualne

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)