Omawiamy długo wyczekiwany album jednego z najważniejszych raperów dekady.
S02E06
Przez kilka ostatnich dni słuchałem głównie tej niesłusznie zapomnianej belgijskiej grupy. Pretekstem był finał Eurowizji, który to konkurs w 1980 roku panowie zdekonstruowali w duchu abstrakcyjnej szydery. Trio debiutowało rok wcześniej longplayem Looking For St. Tropez, rozwijając Kraftwerkowy "technopop" w kierunku surrealnego humoru i poptymistycznej lekkości. Nieliczni fani grupy spierają się o to, czy wyżej wypada cenić surowszy i bardziej beztrosko hitowy Tropez, czy może dojrzalszy kompozycyjnie i bogatszy nastrojem sofomor Neurovision (tytuł ironicznie streszcza wspomnianą przygodę z międzynarodowym telewizyjnym show). To dylematy zerowego świata, do akademickich rozkmin przy porannym prysznicu.
Gdybym przyparty do muru wskazał akurat Neurovision to pewnie z powodu właśnie takich indeksów jak "En Route…", pełnych niewymuszonej melancholii promieniującej subtelnie przez przysłonięte żaluzje konceptualno-komediowej, komiksowej konwencji. Jak sugerował jeden z krytyków, w szczytowej formie Telex budzili skojarzenia z ich krajanem Hergé i jego "ligne claire" – więc tu chyba mamy tego dowód, nie tylko w samym teledysku. A stricte muzycznie to czuły pomost między najłagodniejszym wcieleniem Giorgio (think tytułowy z E=MC2 bądź "Evolution" z soundtracku Battlestar Galactica), a "tęsknotą z arpeggiatora" według Junior Boys. I sądzę, że sam Tintin byłby z niego dumny.