SPECJALNE - Rubryka

Rekapitulacja: Skandynawia

23 czerwca 2006




Rekapitulacja kwartalna (kwiecień-czerwiec 2006): Skandynawia

Kontynuując nową świecką tradycję – 5 krajów jeszcze dalej na północ od Polski. 20 milionów mieszkańców z hakiem produkuje regularnie niewyobrażalne dla mnie ilości muzyki, wśród której zdarzają się prawdziwe perełki. Poniżej wieści z ustatkowanych obozów doprawione moimi własnymi predykcjami co do najbardziej obiecujących nowych zjawisk na scenach Skandynawii.

1. Dania

Kolejne miesiące 2006 roku potwierdzają wysoką formę muzyczną Duńczyków, choć przynoszą także nieco mniej radosne wieści. Ostatnie pochodzą niewątpliwie z obozu Mew. Bohaterowie (pierwszy tak znany rockowy band za granicą) kraju o fladze z bekonu – aczkolwiek na stałe zamieszkali w Anglii – otarli się o krawędź rozpadu. Basista Johan Wohlert zdecydował się poświęcić tacierzyństwu (cuuute) i opuścił kolegów. Zamiast przyzwoicie ogłosić definitywne zakończenie działalności, chłopcy się wycwanili. Zamiast przyjąć do składu nowego specjalistę od czterech strun, zatrudnili na stałe sesyjnego. Jeden mniej do podziału łupów – czyż to nie genialne? Tak czy inaczej dość sensacyjnie zakończyła się kwestia wyczekiwanej obecności Mew na festiwalu w Roskilde. Będą nieobecni. Kopenhagę spotkał natomiast zaszczyt rozpoczynania pierwszej po długiej przerwie trasy Radiohead. Koncerty 6 i 7 maja jednogłośnie uznane zostały za udane. Polska cały czas czeka na swoją kolej.

Po Stanach Zjednoczonych podróżuje za to kolejny duński band – Figurines – a gdziekolwiek się pojawi, dostaje entuzjastyczne recenzje od wielbicieli klasycznego niezal-rocka. Ósemkowe gitary przekładane niekiedy zaskakującymi, Pavementowymi woltami, piosenki sprawiające wrażenie niewymuszonych oraz niekontrowersyjny wokal powodują, że da się poczuć sympatię. Określani w Skandynawii jako najbardziej amerykański z jej zespołów, paradoksalnie spodobać powinni się raczej śledzącym z uwagą scenę... kanadyjską. Nota bene Figurines koncertują dzięki stypendium promocji kultury finansowanemu przez samą królową Małgorzatę II. Ciekawe, kto dostałby odpowiednik owego od obecnego prezydenta RP. Magda Anioł?

Na koniec akcent tragikomiczny – King Diamond (tak, oni jeszcze żyją) nagrywają kolejną płytę. Szczęściem w nieszczęściu jest zapowiedź frontmana, iż nie ukaże się ona przed 2007. Murowany kandydat Danii na przyszłoroczną Eurowizję – połączenie doświadczenia ze świeżością pomysłu na choreografię z pewnością urzeknie jurorów i publikę.

2. Szwecja

Ian Person (gitarzysta The Soundtrack Of Our Lives) pokusił się o solową płytę. Początkowo pomyślana jako soundtrack do serialu telewizyjnego, zakończyła jako dzieło funkcjonujące na własnych prawach. Bardziej ciekawostka i kontynuacja płodnego okresu całego sekstetu aniżeli muzyczna sensacja, płyta dostarcza porcję poprawnych (niestety tylko poprawnych) kompozycji w spodziewanym stylu. Nie no, fuchy też trzeba robić, co potwierdzi pewnie każdy z naszych rodzimych artystów.

Na jesień zaplanowane zostało wydanie trzeciego studyjnego albumu Melody Club. Posiadający w Skandynawii olbrzymią rzeszę fanów (oraz co najmniej równie liczną armię zaprzysięgłych wrogów) popowy skład nie zapowiada radykalnych zmian, co pozwala już teraz w miarę dokładnie przewidzieć zawartość nagrania. A także własną reakcję lub jej brak, jako że nie żyjemy w Skandynawii i pewne sprawy są nam po prostu całkiem słusznie obojętne. Singiel przesłucham, z pewnością.

Jako akcent humorystyczny posłużyć może teledysk patetycznych chłopców ze skandynawskiej kopii Placebo (The Ark). Do obejrzenia tutaj. Kij ze skrzydłami, doznajcie magię laserów. Jeden z murowanych kandydatów do absurdu roku dobitnie pokazuje także ciemną stronę szwedzkiej popkultury.

Na drugim krańcu spektrum autokreacji dementi (jeśli tak rozumieć skonfundowaną ciszę ze strony samego artysty) Dungena co do planów wydawniczych na bieżący rok. Plotki, które pojawiły się wraz z wizytą Ejstesa w Kopenhadze (6.05.2006) noszą niestety wszelkie znamiona takowych. A szkoda. Szkoda także, że koncertując po Europie Zachodniej i dając nawet gig w Moskwie, Gustav Ejstes nie zdecydował się wyświetlić w naszym mlekiem i miodem płynącym kraju.

Ach właśnie, prawie zapomniałem: The Cardigans odgrażają się, że nam jeszcze wszystkim pokażą. Strach się bać.

3. Norwegia i Finlandia

Singlem "The Crush" Annie daje do zrozumienia, że jej kolejne studyjne wydawnictwo podzieli los tysięcy innych zapomnianych nagrań. Utrzymując singlową formę przez cały album norweska gwiazda muzyki modnej skazuje się na prenatalne niemal pokrycie kurzem i pajęczyną. Chociaż, zobaczymy. Obraz słuchalnej muzyki norweskiej dopełnia wydany lada chwila (26.06) netowo singiel Röyksopp oraz trasa – poparta wydaną w kwietniu koncertówką Viva La Vega (nagrywaną w kopenhaskim klubie Vega) – moich osobistych norweskich faworytów, czyli Kaizers Orchestra.

Jeśli chodzi o Finlandię, to poza triumfem w Eurowizji nie udało mi się dotrzeć do niczego nowego i ciekawego pochodzącego z tego kraju – a temat Disco Ensemble wyeksploatowałem w poprzedniej edycji konkursu. Hmm, może "Metal Hammer" coś wie.

4. Islandia

Fani Björk z pewnością rzucą się na jej nowe wydawnictwo – różowy aluminiowy box zawierający wszystkie albumy (wraz z soundtrackiem Drawing Restraint 9) z multimedialnymi dodatkami i w ogóle. Cena około 350 złotych, więc teoretycznie najgorzej nie jest, przyjąwszy, iż nabywca nie posiada literalnie nic z twórczości artystki (lub też ma wszystko – z E-Mule'a). Z drugiej strony który z laików pokusiłby się o kupno kompletnej dyskografii kompletnie nieznanej mu wykonawczyni? Różowy aluminiowy box z pewnością ładnie prezentować będzie się na półce w każdym mieszczańsko-inteligenckim mieszkanku, co poniekąd rozwiązuje zagadkę. Weź coś nagraj, co?

Sigur Rós wreszcie odwiedzi Polskę. To chyba jedyna interesująca wiadomość z tego obozu. Pomijając solowe działania Jónsiego (pseudonim Frakkur), udzielającego się dla eksperymentalnego labela Kitchen Motors na ich najnowszej składance. Obok niego cała śmietanka tamtejszej sceny: Mugison, Amina, Slowblow, Apparat Organ Quartet, Múm. Ci ostatni dalej nagrywają nowy album, w czym wiadomość stanowi brak odmiany. Warte odnotowania – Trabant (widziałem ich koncert, masakra), Nilfisk.

–Marcin Wyszyński, czerwiec 2006

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)