SPECJALNE - Rubryka
Rekapitulacja roczna 2010: Elektronika
12 stycznia 2011
Rekapitulacja roczna 2010: Elektronika
autor: Krzysztof Michalak
Gdzieniegdzie można usłyszeć entuzjastyczne opinie o muzyce AD 2010 – tak, jakby był to najlepszy rok od co najmniej 1969. Inni z kolei pogrążają się w malkontenctwie, przebąkując coś o schyłku i symptomach wyczerpania. Nigdy nie lubiłem takich uogólniających sądów, a rozważania na wyższym poziomie abstrakcji cieszą mnie coraz rzadziej, zatem nie opowiem się po żadnej z tych stron. Redaktor naczelny zlecił mi jednak rekapitulację elektroniki, a później bardzo pomógł w jej przygotowaniu (za co serdecznie dziękuję, korzystając z okazji), więc czuję się zobowiązany napisać kilka słów. Właściwie, mógłbym się łatwo wywinąć, bo dziennikarska szufladka ''elektronika'' jest przecież tyle pojemna, co zupełnie amorficzna. Mieści się w niej wiele stylów muzycznych i różnorodnych sposobów tworzenia, zatem jakiekolwiek generalizacje są skazane na uproszczenia, jeśli nie zerotreściowość. Z drugiej strony, chyba wszyscy intuicyjnie chwytamy, o jakie nurty i jakie narzędzia może chodzić. Może więc należałoby na chwilę zapomnieć o ich wspólnej łatce i przyjrzeć się każdemu z osobna? Oto na przykład mieliśmy w zeszłym roku wysyp ciekawych wydawnictw zaliczanych do post-dubstepu. Scuba, Mount Kimbie, Actress czy James Blake zachwycali słuchaczy i krytyków, dając nam do zrozumienia, że coś nowego się święci. Czy tych wykonawców łączy jednak coś poza rodowodem? Czy nie za wcześnie, by móc to podsumować? Dlaczego musimy od razu wszystko wiedzieć, nazywać, oceniać? Czy nie lepiej delektować się obserwacją? Nie zdystansowaną, ale bezpośrednią – z pozycji uczestnika – słuchacza albumów, bywalca koncertów i imprez? Przygotowana przeze mnie przelotka przez subiektywny wybór najciekawszych albumów elektronicznych 2010 roku to nic innego jak rodzaj osobistego przewodnika – zaledwie sygnalizującego, lakonicznego, a czasem nieskrywanie dyletanckiego. Mam nadzieję, że coś Was w nim zaciekawi i zachęci do dalszego zgłębiania tego, co obecnie dzieje się w świecie laptopów, syntezatorów i samplerów. Miłej lektury!
W ubiegłym roku zamieściliśmy recenzje następujących albumów:
Autechre:
Oversteps
Szaleństwa weteranów IDM-u na wysokim poziomie.
B. Bravo:
Computa Love (EP)
Koleś wyraźnie inspiruje się Dam-Funkiem, a to nikogo nie może wyprowadzić na manowce.
Blondes: Touched
(EP)
Lindstromowe dicho, czyli trochę tanecznie, a trochę już lecimy.
Bonobo: Black
Sands
Całkiem udana porcja łagodnej muzyki od gwiazdy Ninja Tune.
The Books: The
Way Out
Tną, lepią, cieszą. Może nie tak bardzo jak kiedyś, ale i tak warto.
Caribou:
Swim
Chłopaki z RA mówią, że lepszego albumu w zeszłym roku nie było.
Crystal Castles:
Crystal Castles
To chyba jakiś zespół z Kanady.
DJ Nate: Da Trak
Genious
Footwork, czyli sample z hip-hopu i R'n'B koszone seriami z automatów perkusyjnych.
DJ Roc: The
Crack Capone
Też footwork, tylko bardziej smakowity i trochę ciekawszy.
Efdemin:
Chicago
Techniczny koncept album o mieście w Illinois.
Emeralds: Does
It Look Like I'm Here?
Bogata teksturowo, kosmiczna elektronika, wysyłająca wprost do dziadków Niemców i Briana Eno.
Okołolistowe przypięczętowanie zwrotu w twórczości Emeralds.
Flying Lotus:
Cosmogramma
Niektórzy twierdzą, że to najlepszy album ubiegłego roku, a niektórzy, że jest słabszy od Los
Angeles. Być może są też tacy, którzy podzielają oba te sądy albo nie zgadzają się z żadnym z nich.
Four Tet: There
Is Love in You
Powrót Kierana Hebdena do formy, czyli subtelnie, kojąco i przyjemnie.
Gonjasufi: A
Sufi And A Killer
No, czego na tym albumie nie ma?
Grum:
Heartbeats
Ładnie pokombinowany french-house z przyjemnymi melodiami.
Guido:
Anidea
Melodyjna, brytyjska elektronika z obfitością niskich tonów. Ciekawe.
High Places:
High Places vs. Mankind
Emocjonalnie nasycony, nieco pesymistyczny i zrezygnowany electro-pop.
Ikonika:
Contact, Love, Want, Have
Pierwsza dama drugiej fali dubstepu. "Fajne rzeczy robi z synthami" [WS]
James Blake:
CMYK (EP)
Dubstep o posmaku R'n'B? On pokazał, że to możliwe.
James Blake:
Klavierwerke (EP)
A poźniej pokazał, że można grać też trochę inaczej, bardziej melancholijnie.
LCD Soundsystem:
This Is Happening
Są tacy, którzy zasadniczo nie zawodzą, nawet jeśli trochę zawodzą.
Lindstrom &
Christabelle: Real Life Is No Cool
Zmysłowy powab, parkietowa energia, narkotyczna moc.
Lone: Emerald
Fantasy Tracks
Niby stylistyczna wolta, ale wraźliwość Matta Cutlera porywa jak dawniej.
Matthew Dear:
Black City
Hipnotycznie, ponuro i trochę narracyjnie. Niektórym się podoba.
Matthew Herbert:
One One
Dość konwencjonalnie, a jednak z charakterystycznym wdziękiem.
Mount Kimbie:
Crooks & Lovers
Słodkie melodie, leniwa atmosfera. Ten album ma podobno coś wspólnego z dubstepem, ale nikt nie wie, co
dokładnie.
Oneohtrix Point
Never: Returnal
Medytacyjne sythy, szamańskie arpeggia. Ciekawie spoglądają w stronę kapusty.
Onra: Long
Distance
Francuski beatmaker odłożył na bok winyle z wietnamskim popem i zajął się eightiesowym electro, o dekadę póżniejszym hip-hopem i całą swoją kolekcją radiowej muzyki. Efekt jest czarujący i bardzo na czasie, chociaż po jednym kawałku już wszystko wiadomo.
Oriol: Night And
Day
O nim pewnie jeszcze przeczytacie w naszym zestawieniu najlepszych albumów 2010 roku. Niesamowita
subtelność kompozycji i muzyczne wyczucie.
Pantha du
Prince: Black Noise
Emotronica o microhouse'owym zacięciu. Całkiem miłe i sympatyczne, a przy tym zupełnie się nie narzuca.
Prins Thomas:
Prins Thomas
Kolega Lindstroma zaserwował nam swoja wersję cosmic disco, bardzo silnie inspirowaną krautową motoryką.
Scuba:
Triangulation
Paul Rose odważnie połączył mroczną palętę brzmień dubstepowych z techniczną i house'ową pulsacją. Efekt
zachwycający.
Toro Y Moi:
Causers of This
Honorable mention PFM, więc chyba warto sprawdzić.
Poza tym myślę, że warto zainteresować się też:
Actress: Splazsh
Z pewnością jeden z najciekawszych albumów tego roku w przedziałce 'elegancki post-dubstep'. Okruchy
porywających melodii ukryte pod masywnymi strukturami rytmicznymi, jakieś fale ambientalnych synthów,
szepty. Koleś nazywa swoją muzykę "R&B concrète", tak w ogóle.
Alva Noto: For 2
Oszczędne kompozycyjnie i bogate brzmieniowo ambienty dedykowane wielkim artystom. Alva Noto w wersji na
spokojne wieczory.
anbb: Mimikry
Też Alva Noto, ale z Bliksą Bargeldem na wokalu. Coś jakby piosenka aktorska (heh) do post-techno.
Arandel: In D
Zaskakująco dobry debiut enigmatycznego producenta. Żwawa motoryka, mikro-bity, ulotne, nastrojowe
sample i przemyślane kompozycje. Z pewnością warto.
Carbon Based Lifeforms: Interloper
Nie znam się na psybiencie, ale to podobno mistrzowie tego stylu. Ciepła, trochę odrealniona muzyka tła.
Christopher Rau: Asper Clouds
Głęboki house z dużą dbałością o detale i technicznymi odjazdami w kierunku Detroit. Fani powinni się
ucieszyć.
Darkstar: North
Naciągany post-dubstep z syntezatorowym songwritingiem. Melancholijne piosenki, a nie żaden dubstep, no.
Demdike Stare: Liberation Through Hearing
Mroczny, drone'owy ambient z tech-dubowym podbiciem i niespodziewanymi wybuchami szamańsko-goetycznej
energii. Dziwne rzeczy się dzieją na tym albumie.
Echospace: Liumin
Gęste dub-techno z ambientalnym posmakiem. Właśnie tak, tak wygląda moje miasto nocą.
Frank Bretschneider: EXP
Pulsujące, cyfrowe post-techno z partiami białego noise'u w jakichś niezwykłych częstotliwościach. Od
eksperta w tego rodzaju graniu.
Gold Panda: Lucky Shiner
A to znowu nostalgiczne, melodyjne utwory od producenta o popowej wraźliwości. Całkiem miłe dla ucha.
James Blake: The Bells Sketch
Króciutka, trzyutworowa EP-ka od najbardziej fascynującego producenta ubiegłego roku. Warto oczywiście.
John Roberts: Glass Eights
Niemalże klasycznie brzmiący, chigacowski, głęboki house. Ładne tekstury.
Kode9: DJ Kicks
Dubstep i post-dubstep miksowany przez właściciela wytwórni Hyperdub.
Krystal Klear: Tried for Your Love (EP)
Mgiełki wykazujące pewne pokrewieństwo z Dam-Funkiem. Bardzo przyjemne.
Kyle Hall: Must See (EP)
Lekko płynący na synthach, pokopany rytmicznie house. Przyjemna odmiana.
Kyle Hall: The Water is Fine (EP)
A tutaj jest trochę spokojniej i jakby więcej melancholii, chociaż nie bez przytupu.
Lee Foss: U Got Me (EP)
Zrelaksowany groove pod palemką. Pięknie zaaranżowane sample melodyczne, iskierki słonecznego ciepła i
czysta przyjemność.
Luke Abbott: Holkham Drones
Lubię, gdy muzyka mnie zaskakuje, mieszając znane mi patenty w nową jakość. Angielski producent sięga do
prostego techno, niemieckiego proto-ambientu i new-age'owych odjazdów. Ciekawe i hipnotyczne.
Marcel Dettmann: Dettmann
Monumentalne, mroczne techno wprost z Berghain. Prawdopodobnie najlepsze ubiegłoroczne wydawnictwo z
minimalowego kręgu – na fanach stylu powinno zrobić wrażenie.
Mark E: Works 2005-2009: Selected Tracks & Edits
Wybór kawałków od mistrza house'u o posmaku disco. Fajnie się mienią te jointy.
Matthew Herbert: Recomposed by Matthew Herbert: Mahler Symphony X
Jeden z naszych ulubieńców zabiera się za ikoniczną Dziesiątą Mahlera. Album wydany w serii
Deutsche Grammophon, efekt jak najbardziej do sprawdzenia.
Michael Mayer: Immer 3
Trzecia część z serii Immer, czyli gwarancja zestawu ożywczych tech-house'ów, dobranych przez
szefał wytwórni Kompakt.
Pariah: Safehouses (EP)
Kolejna nadzieja na to, że dubstep przestanie być dubstepem. Na tej EP-ce można wykryć obfite domieszki
Detroit, ambientu i cyfrowego hip-hopu, a co będzie dalej? Zobaczymy.
Peter Van Hoesen: Entropic City
Techno o rozpadzie. Dość zwarte i solidne, jak na techno o rozpadzie.
Ramadanman: Ramadanman (EP)
Minimalistyczny post-dubstep, spośród tych wszystkich post-dubstepów brzmiący chyba najbardziej
dubstepowo. Odrealnione sample wokalne, narastające struktury rytmiczne, fascynacja przestrzenią i
ciszą. Fajne.
Solar Bears: She Was Coloured In
Ciepłe, kolorowe, syntezatorowe i inspirowane science-fiction. Dość statyczne, a jednak się mieni –
trochę jak ta okładka.
Shackleton: Fabric 55
Miks kultowego brytyjskiego producenta i DJ-a w kultowej serii kultowego klubu. Tylko autorskie kawałki.
Shed: The Traveller
Nowoczesne wariacje na temat klasycznego, klubowego brzmienia. Bardzo ciekawy album zarówno dla
miłośników Detroit, brytyjskiego rave'u, berlińskiego dub-techno i czegoś współcześniejszego.
Space Dimension Controller: Temporary Thrillz (EP)
Funkujący down-tempo-house. W sam raz na koniec mocnej imprezy albo męczącego dnia.
Teebs: Ardour
Kontynuator stylu Flying Lotusa. Atmosferyczny, spójny mad-hop z Los Angeles.
Thomas Fehlmann: Gute Luft
Soundtrackowe, berlińskie techno z ambientalnymi powiewami dobrego powietrza i delikatnymi melodiami o
popowym rodowodzie. Przyjemne.
–Krzysztof Michalak