SPECJALNE - Rubryka
Rekapitulacja roczna 2006: Muzyka polska
22 grudnia 2006
Rekapitulacja roczna 2006: Muzyka polska
W rozmowie z Robertem Sankowskim, decydenci polskiej fonografii wylewają krokodyle łzy nad aktualnym stanem krajowego rynku muzycznego. Wielki exodus na Wyspy targetu firm płytowych, popularność wypalarek i p2p, różnorodność cacek, które bardziej dziś interesują polskiego konsumenta, w końcu nadejście roczników nie za bardzo zainteresowanych posiadaniem płyty w formie fizycznej – to proces chwilowo nie do zatrzymania, przynajmniej do chwili, gdy owi decydenci nie opracują totalitarnych narzędzi kontroli sztuki w rodzaju DRM-ów. Czego w Nowym Roku im z całego serca życzę. Póki co majorsi łączą siły albo przeprowadzają restrukturyzację zasobów ludzkich, innymi słowy mówiąc – wyrzucają ludzi z roboty. Mniejsze firmy albo jakoś tam funkcjonują (Tone Industria) albo zwijają kram – albo rzadziej, co odpowiada statystyce i rachunkowi prawdopodobieństwa, uderzają z hitami (choćby Miasto Mania rok temu).
Problem walki rynkowej jednak interesuje nas o tyle, o ile nie hamuje on kreatywności ludzkiej. A ocena tego, czy faktycznie tak się dzieje – przypomina wróżenie z fusów. To jak z globalnym ociepleniem. Patrząc na czołówkę rodzimych wydawnictw z tego roku, było naprawdę przyzwoicie. To prawdopodobnie najlepsze 12 miesięcy od nie-do-pobicia 2001.
Ponieważ straciłem połowę zawartości pierwotnej rekapitulacji, więc nowa wersja musi się niestety objawić w poniższej, trochę kadłubkowej formie. Rok dla polskiej muzyki na pierwszy rzut oka wydawał się tragiczny. Polegliśmy na Mundialu, Eurowizji, Pan Piotr Rubik, wobec braku konkurencji, został ogłoszony pimpem roku. Obniżono pułapy sprzedaży albumów konieczne do zdobycia złotej i platynowej płyty.
W chwili, gdy piszę te słowa dobiega do mnie z kuchni wstrząsający skowyt Piotra Roguckiego (herbata wzniosła krzyk u sąsiada). To oferta państwowego radia, balansowana jednak dziesiątkami niezależnych inicjatyw, audycji w radiach akademickich (w tym Audycji Porcys oczywiście), jakoś tam oddolnie, i bardziej demokratycznie kreujących wybory estetyczne odbiorców. Zresztą, nie wiem po co moje narzekania, skoro państwowa Trójka po latach czołobitności dla komputerowych playlist znów poważnie zainwestowała w osobowości i audycje autorskie. Działa też całkiem nieźle TVP Kultura, a do promowania ambitnej twórczości muzycznej wydaje się poczuwać Tymon Tymański.
Wspomniałem już o zespole Coma i o Piotrze Rubiku. Na innym z biegunów "jelitarnego" poczucia lepszości fanów alternatywy wobec wszechogarniającego plastiku spod znaku Britney Spears – znajdują się wyznawcy jeszcze nie do końca przerobionej estetyki indie-paskowej. Można się spodziewać jej rozkwitu u nas w sezonie 2007, choć stężenie imprez indie już osiąga powoli absurdalny poziom (właśnie wybieram się na jakąś), prowokując do nienawistnych komentarzy. Kluczowe wydaje się tutaj postawienie pytania "ale o co chodzi" – najwyraźniej popularność wśród młodzieży repertuaru z MTV2, "NME" czy Pitchforka nie zamierza mieć przełożenia na twórczość artystyczną, triumfy na polu muzycznym, zmiany paradygmatu etc. To niestety tylko zajawka, niezależnie od upiększonych profilów na MySpace, czy ilości kupionych przypinek i noszonych kiecek w bombkę. Prymat Roguca nie wydaje się więc zagrożony.
W każdym razie to ci skromniej działający, nie roszczący sobie prawa do pozytywistycznych misji edukacji od podstaw, panowie artyści tacy jak Stańko, Pustki czy Afro Kolektyw, funkcjonujący poza modami i trendami, pozamiatali moim zdaniem najbardziej w mijającym roku. Nie do wszystkich interesujących płyt dotarłem na czas, więc pominięci w niżej zamieszczonej dyszce tym to sobie właśnie tłumaczcie.
Wniosek z poprzedniego akapitu niby jest banalny, ale moim zdaniem dający do zastanowienia rodzimym wydawcom, w jakich artystów inwestować na przyszłość. Nie samymi Muchami się żyje. To jednak zdecydowanie największa nadzieja piosenkowego niezalu na rok następny, a może dopiero na 2008. A za nimi będący tutaj już dłużej lub krócej – Psychocukier, Płyny czy IOWA Super Soccer. Czekajmy więc cierpliwie na sygnał.
Styczeń:
Ukazuje się płyta Silver Rocket – jeden z najtłustszych featuringów i porcja solidnego avant-popowego chleba.
Tribute To Olter czyli album poświęcony pamięci Jacka Oltera, wybitnego polskiego perkusisty zbiera elitę polskiego środowiska (post-)jassowego.
Luty:
Nowy krążek Afro Kolektywu Czarno Widzę, a na nim 2 znakomite single: "Trener Szewczyk" i "Gramy Dalej".
Skandal okładkowy w "Machinie", w związku z zerowym numerem reaktywowanego magazynu (na okładce piosenkarka Madonna upozowana na Matkę Boską Częstochowską). W stopce autorzy (i tematyka) znani z innych tytułów, ale po niemrawym początku pismo w okolicach 3-4 numeru zdecydowanie się rozkręca.
Marzec:
Odważny, eksperymentatorski Pan Planeta Ścianki i kawałek roku w PL dla niżej podpisanego czyli "Boję Się Zasnąć". Powrót triumfalny biorąc pod uwagę kłopoty personalne grupy.
Trzeci, zdecydowanie najlepszy, piosenkowy album Pustek.
Kwiecień:
Piosenka na Mundial czyli "Najważniejszy Dzień" zespołu Muchy – według wielu autorytetów singiel roku.
Maj:
Pierwszy od 4 lat studyjny album Myslovitz.
Wymiana uprzejmości między raperami takimi jak Tede, gościu z Płomienia 81 i Tede, znalazła swoje echo nawet w w papierowych gazetach w rodzaju "Aktivist".
Koniec European Records.
Czerwiec:
Odwołany koncert Stonesów.
Lontano Tomasza Stańki.
Magnes Reni Jusis i self-titled Ramony Rey to udane krążki z kategorii komercyjny pop.
Na Malcie gościliśmy Devendrę Banharta, Animal Collective i CocoRosie.
Lipiec:
Ca Ira Rogera Watersa w Poznaniu.
Opener Festival to triumf polskiej myśli organizacyjnej, dowód na europeizację gustów polskich słuchaczy i pół tuzina, albo i więcej, znakomitych koncertów.
Sierpień:
Off Festival w Mysłowicach. Koncert Yeah Yeah Yeahs w Warszawie. W ogóle znakomity to był rok jeśli chodzi o festiwale.
Początek obchodów 50 lat jazzu w Polsce.
Wrzesień:
Frekwencyjna klęska Summer Of Music, ale Daft Punk i Mercury Rev po raz pierwszy w Polsce.
Startuje publicystyczny program "Łosskot" z Tymonem Tymańskim jako prowadzącym. Konflikt z Mikołajem Trzaską o nazwę Łoskot. Pierwszy odcinek programu poświęcony został muzyce jassowej, zaś pierwszy odcinek "Regału – literackiego programu Marty Sawickiej – poświęcony został twórczości prezesa TVP Bronisława Wildsteina. Nie pochwalamy takich praktyk.
Restart Tymonowego labela Biodro Records.
Warszawska Jesień byłą poświęcona najlepszym we współczesnej polskiej muzyce.
Październik:
Umiera Marek Grechuta.
W Nowym Jorku umiera Walek Dzedzej, prekursor polskiego punka.
Max Tundra drugi raz w tym roku w Polsce
Post-punk na salonach (urody/piękności/fryzjerskich) czyli krajowe Obczajanie i Ogarnianie w krzywym zwierciadle. Chodzi oczywiście o interpolowe gitarki na nowej płycie Kasi Stankiewicz (singiel "4 Ręce").
Największy postęp w kategorii poziom płyty w porównaniu z poprzednim wydawnictwem stał się udziałem grupy Old Time Radio i ich porządnego krążka Downtown
Listopad:
Debiut Contemporary Noise Quintet czyli jednej z formacji powstałych na gruzach Something Like Elvis.
Wyjebani W Dobrej Wierze nadzieją polskiej muzyki pop na 2007.
Wystartował elektroniczny-lo-fi-avant-popowy label HomePopRec.
Grudzień:
Koncert Twilight Singers.
EP-ka Iowa Super Soccer Teenage Dreams So Hard To Beat w tytule obczajająca klasyk Undertonesów "Teenage Kicks". Spooko.
10 rekomendacji płytowych za rok 2006:
1. Tomasz Stańko, Lontano
2. Ścianka, Pan Planeta
3. Afro Kolektyw, Czarno Widzę
4. Baaba, Poope Musique
5. Contemporary Noise Quintet, Pig Inside The Gentleman
6. Pustki, Do Mi No
7. Asi Mina, Wszystko Mam! Tylko Gdzie?
8. Plastic, Plastic
9. Novika, Tricks Of Life
10. Fisz, 13 Piątek
Do zobaczenia w 2007.
–Piotr Kowalczyk, grudzień 2006