SPECJALNE - Rubryka

Rekapitulacja roczna 2006: Brytyjski niezal-rock

21 grudnia 2006



Rekapitulacja roczna 2006: Brytyjski niezal-rock

Przed wami podsumowanie skromne, ale mam poczucie, że chcąc rozdmuchać je do poziomu połowy rekapitulacji Zosi (na przykład), musiałbym je... no właśnie, rozdmuchać.

Przygnieciony nudą toczonych rok-w-rok schematów (typu: słabe – hypowane, oczekiwane – oczekiwane niepotrzebnie, dobre – tylko dobre i nic ponadto), sięgnąłem ostatnio po MSN (który odstaje na milę od GG) i popytałem znajomych i zaznajomionych ze sprawą Angoli o parę rzeczy. Zapytani o ulubione krążki, nie zaskoczyli: Long Blondes, Lilly Allen no i oczywiście Arctic Monkeys. "Oczywiście" dla nich, bo gdzie indziej mało kto tak ochoczo łyka "niepowtarzalność" bandu. Zapytany o to koleżka stwierdził, że "down-to-earth-lyrics", że w tym numerze idealnie się trzymają struktury piosenki, że w tamtym podprogowa energia w każdym hooku... Kurde właśnie czerstwość tych hooków i brak czegokolwiek nowego sprawiają... Nieważne. Oto w każdym razie over-hype roku. Co prawda niejakimi Snow Patrol, Kasabian i Kaiser Chiefs (obsypano ich nagrodami, oj obsypano) jarano się z dziesięciokrotnie mniejszym zapałem, ale to i tak za dużo. Podobnie jeśli chodzi o (piątkowych w naszej skali) Kooks.

Kontynuując wątek dissujący, przyjrzymy się rozczarowaniom. Nie ma tu jednoznacznego triumfatora klasyfikacji, ale w czubie nie dających rady na pewno Clearlake, których zresztą i żal, jakiś tam szum medialny im się spokojnie należy. (A tak są tak nieznani jak znani są ich ziomkowie z Domino Franz Ferdinand.) Morrissey słabszy, Futureheads fajni ale nie tak jak by się nam marzyło. Podobnie z Pipettes, które niektórymi singlami sugerowały więcej "mhmhm". Nie tylko nam – zawiedziona poziomem We Are The Pipettes Agnieszka Szydłowska podobno rzuciła ostatnio z dezaprobatą tą płytką o biurko. Zamierzaliśmy się jarać też i Lilly Allen, longplay o fajnym tytule tymczasem nieco zmodyfikował te przymiarki (ale nie aż tak bardzo; są do odnalezienia u tej panny spore pokłady świeżości). Dla samych (europejskich) poddanych Elżbiety II największym Enttäuschung stał się chyba trzeci krążek The Streets, choć tu wykraczam nieco poza gitarowe ramy rekapitulacji. No cóż, singiel był rzeczywiście totalnie błazeński. My tu na serwisie sto razy bardziej przejmujemy się natomiast faktem zdjęcia z anteny Top Of The Pops! To chyba najgorsza wiadomość ostatnich 12 miesięcy.

Zanim przejdziemy do listy tego, co w 2006 roku było na wyspach najciekawsze, wspomnę o trzech tworach, które lokują się gdzieś blisko za umieszczoną niżej piątką: Hot Chip, Jarvis oraz niejacy Pure Reason Revolution. Mógłbym zrobić ewentualnie Top Eight zamiast Top Five, ale jednak te drugie mają dłuższą tradycję. A teraz wspomniane zestawienie, ułożone w kolejności alfabetycznej:

1. Belle And Sebastian – The Life Pursuit
2. Camera Obscura – Let's Get Out Of This Country
3. Guillemots – Through The Windowpane
4. South – Adventures In The Undergound
5. Thom Yorke – The Eraser
(Komentarze do tych krążków albo już są na Porcys, albo dopiero będą. Czekałbym na waszym miejscu zwłaszcza na Guillemots, jeśli jeszcze nie znacie, niezłych mocarzy – i przy tym wyjątkowo w UK docenionych.)

A! Była też "nowa" płyta Beatlesów, ale nie żartujmy sobie z takim niusem.

Jędrzej Michalak, grudzień 2006

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)