SPECJALNE - Rubryka
Rekapitulacja: Pop
3 sierpnia 2006
Rekapitulacja kwartalna (kwiecień-czerwiec 2006): Pop
Jeżeli myśleliście, że Mike Zi jest osobą prawdomówną i naprawdę uwierzyliście, iż jego rekapitulacja będzie najnudniejsza w drugiej serii, to przejrzyjcie na oczy. "Niestety jestem Mike Zi z Porcys". Trzeba mieć writerską mega klasę żeby reporterską blazę i zniechęcenie podać w tak przystępnych kształtach. Najnowsza wersja brzmi tak, że to co widnieje poniżej jest najnudniejsze. Dlaczego? Cóż, okres wakacyjny jest niewątpliwie okresem wysypu popowych objawień, letnich hitów i tak dalej, ale jest też z pewnością okresem największego rozleniwienia piszących o popie dziennikarzy. Stąd postanowiłem zainspirować się nicnierobieniem Mattiego, a także formułą "w podupunktach" Kowala i tak oto skróciłem swoje trzy grosze do niezbędnego minimum. Alfabetyczny wypis plotek i faktów z komercyjnego i nie tylko światka wydał mi się najefektywniejszą metodą. Zaległości oraz braki entuzjazmu nadrobię następną razą, o ile takowa będzie. Elo zią.
A
"Ain't No Other Man" na papierze wydaje się najlepszym singlem w karierze Xtiny Aguilery. Jak jest w praktyce? Hm, "What A Girl Wants" miało tę słodycz, której tu nie ma. Na pewno ten nowy jest jej najambitniejszym. Więcej wkrótce.
O płycie Lily Allen nie mam prawa wspominać, bo wyszła w lipcu i jeszcze na komentarze odnośnie tej pozycji przyjdzie czas. Na razie piosenka "Smile" jest rzadkim przypadkiem kiedy coś powstałe w oparciu o flejwa ska czy reggae mnie nie denerwuje. No i komediowy klip, rozumiem że już
widzieliście? Ciekawostką jest fakt, że Lily jest córką znanego komika. Ale co, że Woody? Ha ha, słaby żart.
B
Basement Jaxx we wrześniu rzucą swój czwarty regularny album Crazy Itch Radio, a na razie po blogach hulają numery "Hush Boy" i "Take Me Back To Your House", bez oficjalnej edycji. Trochę flow wokalu "Oh My Gosh"-bis, ale kapitalne, więc mam nadzieję że nas Felix i Simon nie zawiodą całością.
Chyba w rekapitulacji o starszyźnie nie wspomniano – Brian Wilson wydaje reedycje Beach Boysowych 10.0s: Pet Sounds i singla "Good Vibrations" (w pięciu wersjach i z oryginalnym b-side'm "Let's Go Away For Awhile"). Na mnie akurat nie zarobią, bo swoje pieniądze już wydałem na te wszystkie wersje a capella i skity ze studia. ALE, drogi czytelniku, jeśli powyższych wydawnictw nie posiadasz jeszcze w zbiorach, to weź się wykosztuj, bo piękniejsza muzyka nie istnieje. Wiem że jesteśmy z tym nudni, ale naprawdę. Nie istnieje.
Beck i Jamie Lidell zagrali (i nadal będą grać) razem kilka koncertów, w ramach wspólnego tour. Piotrek Piechota już nie zaciera rąk. (Chyba że o czymś nie wiem.)
We wrześniu wychodzi płyta Beyoncé, B'Day, a na razie sequel do "Crazy In Love" z Jay-Z, a więc "Deja Vu", wymiata mocno i dowiecie się o tym od nas jeszcze co najmniej raz.
C
Już wzmiankowaliśmy natomiast, że Cassie to tegoroczna rewelacja r&b. Jest młodziutka, świeżutka, ma zajmujące pioseneczki i dobrze wyglądają.
"Me And You" to jej smash i stopniowo robi furorę. Co więcej, reszta materiału też nie śpi.
Nikt o tym nie wspomni oczywiście, ani w playu, ani w polskiej rekapitulacji, więc ja tu muszę... Kasia Cerekwicka dokonała interesującego zabiegu powiązania swoich singli w narrację. Daft Punk czy ostatnio Madonna połączyli clipy w rodzaj opowieści, ale mi chodzi o relację między samymi piosenkami. Kumacie, że w pierwszym kawałku Kasia zapodała jej własne "Spadaj", czyli że koleś może błagać o przebaczenie, a i tak nie okaże mu Kasia litości. W drugim zaś, Kasia, uosabiająca swym wizerunkiem rasową blond-dresiarę, pokazała cechy ludzkie i mimo, że koleś nie jest tego wart, to może wrócić jeśli chce. He. Numery otwarcie do siebie nawiązują. (Chyba wszedł trzeci singiel właśnie, ale on przypuszczalnie nie pasuje do układanki.) Dla mnie to jest rodzaj fenomenu kulturowego na mikro skalę. Czy znacie przypadki kontynuowania tej samej fabułki w kolejnych singlach? Bring it on! Podyskutujmy o tym na forum. Czy chcecie o tym porozmawiać?
Byli członkowie Brainiaca, którzy założyli teraz zespół o wpadającej w ucho nazwie Model/Actress, przyznali z rozbrajającą szczerością, że są słabsi od Kelly Clarkson. Oto ile siły drzemie w popie.
F
Nelly Furtado wydała najszerzej jak dotąd ceniony popowy album roku. Jej Loose nietypowo promują aż cztery single (wytwórnia podzieliła je na strefy według klucza geograficznego), z czego "Maneater" i "Promiscous" zaliczają się do szlagierów. Lecz chyba największy potencjał tkwi w mid-tempo disco-balladzie "Do It", która brzmi jak Kylie na featuringu u Basement Jaxx. Myślę, że koleżanka Nelly jeszcze u nas zagości.
Koniecznie zczekautujcie singiel Field Moba z Ciarą na wokalu, "So What". Tylko Cassie się równa w szufladce r&b w tym roku. Więcej wkrótce.
G
Gnarls Barkley make UK chart history. Sorry nie chce mi się o tym pisać. Mnie to bawi, że ja odrzuciłem "Crazy" z listy moich 50 singli 2005, bo mi się znudziło za szybko. Get timing people.
H
Herberta krytykują niektórzy że Scale recykluje jego pomysły z przeszłości, nie wnosząc nic nowego. A mi się podoba, delikatnie koi skołatane nerwy po oglądaniu "Wiadomości" o wojnie w Libanie czy nuklearnych próbach Korei. Co więcej, Zosi też się podoba, a jeśli coś podoba się nam obojgu, to chyba musi być coś dobrego, nie?
Wielkimi krokami zbliża się premiera longplaya Paris Hilton, Paris.
J
Junior Boys jeszcze oficjalnie nie wypuścili So This Is Goodbye, a już cholercia wskoczyli na 173 miejsce ulubionych płyt roku WSZYSTKICH użytkowników RYM. To się nazywa mieć oddaną bazę fanów! Ale za Last Exit czy jest ktoś kto ich nie kocha? Mówię "ich", bo w przygotowaniu sofomora znów wzięło udział dwóch panów (debiutanckiego longplaya Greenspan kończył sam) – programatora bitów, współzałożyciela formacji Johnny Darka zastąpił nowy kolaborator, Matthew Didemus. Po tragicznej śmierci poprzedniego wydawcy JB, właściciela labela Kin, duet w ogóle rozważał zawieszenie działalności, ale w końcu podpisał umowę z Domino i płyta lada dzień ujrzy światło dzienne, a wtedy wam o niej opowiemy oficjalnie więcej. Chociaż singiel "In The Morning" nieco mnie rozczarował. Aż do finałowego, wstrząsającego wyładowania zgrzytliwych syntezatorów wygląda na zwykłą electro-piosenkę. Obecności Andiego Thomy z MoM też nie słychać. Zwyklejsze to wszystko i metafizyka się nie unosi. Czyżby najpiękniejsza muzyka istotnie powstawała wskutek samotności? A może jednak zbyt wygórowane wymagania stawiamy, bo to nadal kapitalny kawałek. Stay tuned?
K
O Kelis nie wspominałem ostatnio i niestety ale te anty-melodyjne kawałki jak "Bossy" nigdy mnie nie ruszały. Niby że spowolniony groove, ok, wszystko gra, ale nie dla mnie.
Mam wciąż mieszane uczucia odnośnie Silent Shout Knife, lecz muszę przyznać, iż przez tych kilka miesięcy album wciągnął mnie dość mocno. Nawet jeśli nie pozbawiony wpadek i nudnych momentów, nawet jeśli przekombinowany i mało atrakcyjny radiowo – posiada rodzaj magii, która uwodzi mrokiem (a to zdarza się nieczęsto). Cieszy mnie też że coraz więcej osób zauważa analogie z Portishead, o których mówiłem właściwie od początku przy okazji tego tytułu.
L
Cynicy się śmieją, ale niejaka Brie Larson, teen-popowa gwiazdka, wypuściła song o wszelkich właściwościach nu-indie standardu. Takie zdarzenie w uroczy sposób kompromituje te wszystkie hype'y na kapelki w rodzaju Decemberists, Danielson, Jens Lekman, Boy Least Likely etc. Brie Larson tym się różni od wyżej wymienionych, że a) jest gorącą siedemnastką; b) nie zgrywa niezal-wieszcza; c) chcielibyście ją mieć w łóżku. Nie, ale serio, czyż incydent ów nie obnaża całej tej Pitchforkowej maszynki wystarczająco? Ta pieśń nagrana przez ich darlings byłaby wychwalana pod niebiosa. Co za obłuda. Zresztą,
sprawdźcie sami, chodzi o "Stilts And The Titanic". Jej płyta wychodzi w październiku. Dla samej pozy (fajnie siedzi, nie?) warto mieć ją na oku.
M
Madonna rozpoczęła "Confessions Tour" dla swojej zeszłorocznej płyty pod wiadomym tytułem. Śmieszne są te cykle gigantów – od pierwszej zajawki w prasie, przez singla, premierę albumu, singla numer dwa, singla numer trzy, występy w TV, nagrody, aż po trasę koncertową – to wszystko razem zajmuje około ośmiu lat, dziesięciu miesięcy i czternastu dni. W tym samym przedziale czasu niezal-band potrafi się trzy razy rozpaść, dwa razy reaktywować, wydać sześć płyt z niepublikowanymi odrzutami, dostać osiemnaście newsów na PFM, cztery wątki na ILM, pięć recenzji w polskim internecie, trzy koncerty w Europie (z czego dwa odwołane) i zaliczyć śmierć dwóch członków.
N
Dziewczęta, jeśli macie ochotę na cieplutki, lekko nostalgiczny r&b w chłopięcym wydaniu, to rewelacją 2006 jest na razie niejaki Ne-Yo i zwłaszcza jego balladka "So Sick". Wprawdzie koleś zaprzecza sam sobie, bo twierdzi, że ma dość miłosnych piosenek i następnie sam takową zapodaje, ale ładnie mu to wychodzi, należy przyznać. Oczywiście wszystko już było, melodia, bit etc., ale sympatyczne no. I zresztą cała płyta doczekuje się pochlebnych głosów. Aha, to chyba ten koleś co miał taki teledysk, że chodził za jakąś panną, która go nie chciała, aż koleżanki ją opuściły i nie umiała się oprzeć pokusie. Właśnie, chciałem se sprawdzić na Youtube czy to aby to, ale nie wiem czy ogarniacie – zaszły zmiany pewne. Protesty labeli, dbających o dochody z produkowanych klipów, doprowadziły do usunięcia znacznej części nowych teledysków z Youtube. Także niedawna euforia musi ustąpić zadumie nad bezsensem. Czyżby więc w przyszłości Youtube miało stać się źródłem nagrań koncertowych i teledysków sprzed wielu lat? Mam wszakże nadzieję, że idzie jedynie o wykonawców mainstreamowych i to też tylko niektórych.
P
Nie kojarzyłem co to Panic! At The Disco i teraz już widzę, że rodzaj emo-rocka mainstreamowego, ekwiwalent dla publiczności przemieszanej z fanów Jimmy Eat World i Creed. Natomiast dostrzegam pozytywy – ta wstawka smyczkowa w "I Write Sins..." całkiem całkiem.
Nie wiem nawet czy Peaches zaliczacie do popu, ale w końcu coś tam nawija ponad tymi swoimi electro-bitami. Aczkolwiek zdjęcie promocyjne do nowej płyty jest tradycyjnie tak obleśne, że na tej krótkiej wzmiance zakończę.
Pharrell wydał swoją przekładaną miliard razy solówkę In My Mind, która niespodziewanie w niezależnych mediach zbiera same baty. Dziwne to, bo jakkolwiek nie słyszałem jeszcze krążka, to stestowałem materiał live w Gdyni i wymiatał całkiem miło (choć wtórnie), no a single też przecież nie ułomki. I myślę sobie, że prędzej czy później dostanę album w moje parszywe łapska, a jak zrobicie wy – mało mnie obchodzi.
O Phoenix i ich trzeciej płytce w dorobku wypowiem się osobno w innym dziale, niebawem raczej.
Z kolei Pussycat Dolls mają już czwarty Top 20 hit ze swojej debiutanckiej płyty. Oto jaką potęgą jest sex appeal.
R
9 maja Red Hot Chili Peppers wydali Stadium Arcadium, ich 9 studyjny album. Jest to album podwójny. #1 w 26 krajach. Resztę historii znacie. A jak nie, to Koniu wam przypomni (o ile).
W międzyczasie czekoladowa laleczka Rihanna wydała już całą płytę wobec ogromnej popularności "S.O.S".
S
Singiel Shakiry z gościnnym udziałem Wycleaf Jeana, "Hips Don't Lie", stał się ponoć najczęściej downloadowanym i najczęściej odtwarzanym trackiem w dziejach internetu. Piosenka jest tak słaba, że po tych informacjach straciłem wiarę w ludzkość.
Niejaki Sharam miażdży publikę singlem "Party All The Time", który wydaje się być tegorocznym odpowiednikiem dance'owego hymnu, za pomocą którego łyse karki z całej kuli ziemskiej łączą się w miłości. Coś jak "Call On Me" powiedzmy. Na razie nie rozkminiłem co to za gość, Zakrocki też nic nie wie, ale wcale złe to nie jest, tyle chciałem zaznaczyć.
Niedawno ze zdziwieniem skonstatowałem, że Gwen Stefani, mimo wizerunku "ostrej laski" fikającej po tańcbudach, jest tak naprawdę przykładną opiekunką domowego ogniska. I rzeczywiście, pamiętacie jak w epoce No Doubt zeszła się z kolesiem z zespołu Bush? Są nadal razem i nawet właśnie urodził im się pierwszy synek. Ale skoro oboje zastrzegają, że chcieliby swój związek uchronić przed wścibskimi mackami ciekawskich, to kończę już.
Stereolab wydali kolejną płytę, coś z Fab Four w tytule.
T
Justin Timberlake nowa płyta ale zapowiada się marnie po singlu. Pisałem na forum. Ktoś czyta forum?
"Top Of The Pops" padło. Uczcijcie to minutą przerwy w czytaniu tej rekapitulacji.
Cheryl Tweedy jest najseksowniejsza na świecie, a ty śmierdzisz śledziem.
V
Kuba ostatnio pytał się jakie posiadam wydawnictwa Varius Manx. A ja na to że tego, że nie powiemy. Janson i Kuszyńska są w trakcie rekonwalescencji po tragicznym wypadku. Odbył się nawet koncert na rzecz ich szybkiego wyzdrowienia, w którym wzięła udział plejada polskich gwiazd estrady. Ktoś powie, że to do polskiej muzyki albo do najgorszej, ale ani Kowal ani Koniu by o tym nie wspomnieli i tak.
Veronicas, dwie laski, yy, sprawdźcie se na forum?
W
Na finał troszkę dresiarstwa i komercyjnej papki z radia. Obok gówien typu Velvet, Karmah czy Sylver na POPliście RMF króluje niejaki Paul Wall. (Nie będę pokazywał linka i mówił kto ją prowadzi, bo pierdolniecie ze śmiechu.) Paul Wall z piosenką "Girl". I, kurde, normalnie spoko kawałek to jest. Podkład z cieniutkimi błyszczącymi wstążkami klawiszy mieni się okazale. Sam raper radzi też nieźle sobie. Najwięcej psuje chyba laska w refrenie, ale też nie jestem pewien. Tajemnicą tych szitowych list reprezentujących gusta Polski C jest to, że raz na kwartał pojawia się na nich przyzwoita piosenka i to jest właśnie ona.
Elo?
–Borys Dejnarowicz, sierpień 2006