SPECJALNE - Rubryka
Rekapitulacja: Niezal-rock
2 sierpnia 2006
Rekapitulacja kwartalna (kwiecień-czerwiec 2006): Niezal-rock
Witam w najnudniejszej rekapitulacji tego roku. A ponieważ tekst jest tak nudny, postaram się go maksymalnie skrócić. Przejdźmy zatem do konkretów.
Barry Adamson, były basista Magazine i zespołu Nicka Cave'a obudził się po czterech latach przerwy, nagrywając longplay, pierwszy w barwach Central Control i równie obłąkanie eklektyczny jak poprzednie, czyli dla zwolenników cynematycznych wycieczek po wszystkim co możliwe, od prog-rocka po eitzelowskiego singer-songwritera. Tones Of Town zowie się wrześniowy album Field Music. Rywalizować on będzie lokalnie z News And Tributes Futureheads, sofomorem, na którym Sunderlandczycy wypadają jak grupa 50-letnich weteranów zajechana latami tournee po stadionach świata. Płyta bazująca na sprawdzonych wzorcach debiutu i niczym więcej, czyli solidna, wymęczona. Slump mają już za sobą Walkmen. Na Hundred Miles Off zawodzenie Leithausera poważnie irytuje, a ich granie chyba się nie zmieni do końca, ale obiektywnie to są dobre piosenki.
Niezmordowana brooklyńska Oneida zanotowała kolejne dziełko. Bliższych informacji nie posiadam. Brooklyn is coming? Właśnie, za oknem cover band Beatlesów The Cha Cha's, a ja przenoszę się na północ do obskurnego serca dzielnicy, oglądając zajawki zbierającego zewsząd zachwyty Return To Cookie Mountain TV On The Radio. Kto nie widział, ten musi doznać. Ekipa Aereogramme wypuściła za pośrednictwem oficyny Sonic Unyon minialbum Seclusion na rynek amerykański, ponoć specjalnie dla fanów z USA. Jeśli kapela pokroju Aereogramme dorobiła się inbstytucji "fanów", to mnie to szczerze bardzo dziwi, a kawałek ze strony do odsłuchania przeciętny. W zbliżonym klimacie: Album Leaf już organizuje przedpremierowe przesłuchania Into The Blue, chociaż oficjalna premiera za miesiąc. Na Myspacie kilka piosenek z tegoż wydawnictwa i mam wrażenie, że goście break new ground for mediocre. Perkusista się ożenił. Wilderness spłodzili dla Jagjaguwar rzecz o nazwie Vessel States. Pośmiertna EP-ka Test Icicles nosi tytuł Dig Your Own Grave.
Potencjał realizują Phoenix powracając ze swoją najlepszą płytą. Zajrzyjcie w reckę Alphabetical i jeśli z opisu się podoba, kupujcie w ciemno. Podobną niszę okupuje kapela Hot Chip, jednak The Warning dowodzi, że goście muszą się jeszcze trochę poduczyć. Krótkimi lekkimi niewinnymi i wesołymi piosenkami w konwencji folk digi-niezal-pop raczy Half-Handed Cloud na Halos & Lassos. Nic w swoim indie-popie nie zmienia na Let's Get Out Of This Country szkocka Camera Obscura, ale dobrze dla nich, bo z tym stylem pasują do Merge'a jak ulał, a w ogóle to ktoś powinien przygotować antologię wyspiarskiego "niekomercyjnego popu" ostatnich dziesięciu lat, z pominięciem Anglii, żeby było ciekawiej. Grek to zrobi jak tylko wyrwie się spod kurateli babci.
Flaming Lips zapewne wszyscy już słyszeli, za to nie wszyscy wiedzą o występie u Lettermana oraz wyjaśnieniu tajemnic płyty tutej. I dalej z serii wielcy niezale naszych czasów: epitafium rozpadniętego Grandaddy Just Like The Fambly Cat wygląda na klasowe pożegnanie zasłużonej space-popowej formacji, a na osłodę można już rozmyślać o przyszłym solowym materiale Lytle'a lub nawet na koncert się wybrać. Odezwał się Halstead i niespodzianka – Mojave 3, grupa, którą kojarzyłem z cholernie nużacym i wyjałowionym ujęciem dreamrocka i marnowaniem talentu frontmana, nagrała paczkę całkowice bezpretensjopnalnych piosenek w stylu Yo La Tengo coverujących Beach Boysów (incydentalnie Yo La Tengo wysrali cover album z "klasykami). Relaksujące. A gdy inna uznana postać-niedoszła-instytucja, Jason Molina, pauzuje, zastępuje go argentyńska pieśniarka Juana Molina. Son to urocze dziełko wypełnione intymnym nuceniem skupionym wokół gitarowo akustycznych kompozycji. Gdzie tam jednak Molinie do miszcza atmosferyczności Grega Dulli. Twilight Singers koncertują intensywnie promując Powder Burns. Za to nic nie wiem i nie chcę raczej wiedzieć o Mosaic Woven Hand. Tego gamonia słucha się ciężko.
Premiera nadchodzącego longpleja piekielnie regularnej kapeli Jamiego Stewarta zbiega się z końcem sesji poprawkowej, czyli w sam raz jest się do czego powiesić. Dobra, nie chce mi się przepisywać więc wklejam: "How are you? We have finished our next record to be called The Air Force. It will be out on September 15th 2006. So far away... it will be like it never happened. It is produced by Greg Saunier of Deerhoof. If you did not know he is talented. Playing on it are Caralee Mcelroy, Devin Hoff, Nedelle Torisi, Greg Saunier and Jamie Stewart. Also we are working on a 5 song cover EP in the style of Fag Patrol that will be out in May. It will be 2 songs on a 7" and 3 songs a CD in one gatefold we are covering Bauhaus, Alex Chilton / This Mortal Coil, Nedelle, Elliot Smith and Nina Simone. As well Grouper and Xiu xiu are doing a collaboration EP of ambient music due out in September. As well Devin Hoff and Jamie Stewart are working on music for dvd series put out by mcsweeny's of cartoons and stop motion features from the early 1900's. As well you are at my house and I can hear you. Just come in. You will regret it.". Tylko ze względu na brak charyzmatycznego charakterystycznego frontmana Paper Chase nie jest dzisiaj takim household name jak Xiu Xiu. Sukces obu tych grup mierzymy liczbą samobójstw wśród fanów. Nie, ale w sumie przyswajalne to jest serio – gdzieś tam pośród wrzasków i rzeźni pił mechanicznych plątają się takie klasyczne niezal-rockowe melodie trafiające też do fanów hardcore'u. Man Man chcieliby osiągnąć ten stopień paranoi mając słabe piosenki, więc raczej im się nie uda. Aha, Wolf Eyes też we wrześniu, Yo La Tengo mniej więcej wtedy i Ratatat bardzo wkrótce. Enigk obiecuje kolejny odcinek Fire Theft.
Długogrający debiut King Biscuit Time, side-projectu lidera Beta Band, poznaliśmy już w maju, ale próbki którym miałem okazję się przyjrzeć zapowiadają krążek niepotrzebny i nieprzydatny – nie różniący się od EP-ek niczym oprócz jakości. Thom Yorke wydał solową płytę, ale nie wiem co to za koleś. Lepiej posłuchajcie The Killers nowego, Sam's Town już w październiku! Buy it! The next big thing! Best album of the last twenty years! I to wedle słów członka zespołu, co zwiastuje kolejną zerową rzygowinę. Takową wcale nie jest The Stills, którzy w klimacie "nowej rockowej rewolucji!" składają hołd Springsteenowi i mocniejszemu Youngowi.
A z niusów to tak:
Curt Kirkwood zachęcony zwolenniczakiem fanów postanowił reaktywować Meat Puppets w prawie pełnym składzie, z heroinowcem Crisem. Powrót notują również Lemonheads. Współproducent wszesnych White Stripes pozwał White'a, czując się niedowartościowany – podobno to on stworzył brzmienie grupy. Yhyhyh. JAKIE BRZMIENIE? A podobno w polskim sądzie jakiś koleżka pozywa pocztę o bilion złotych za zgubienie listu. Sleater Kinney udały się na bezterminowy urlop. W kategoriach "nie do wiary" należy traktować informację o likwidacji Top Of The Pops. Nie lubię smutnych wieści, ale powiedzieć to muszę: zmarł Grant McLennan z Go-Betweens.
–Michał Zagroba, sierpień 2006