SPECJALNE - Rubryka
Rekapitulacja: Muzyka tradycji i źródeł
9 kwietnia 2007
Rekapitulacja kwartalna (styczeń-marzec 2007): Muzyka tradycji i źródeł
Nowy rok rozpoczął się od tradycyjnego koncertu filharmoników wiedeńskich. Ich słynne "Neujahrskonzerty" odbywają się już od prawie 70-ciu lat. Tym razem orkiestrę poprowadził znakomity indyjski dyrygent Zubin Mehta, a nagranie z koncertu ukazało się już na płycie.
No tak, nowy rok, ale jaki, kogo? Chińczyk odpowiedziałby prosto, że Świni. My, zobowiązani dziedzictwem wielkiej, po trzykroć tysiącletniej kultury europejskiej, na równie proste odpowiedzi pozwolić sobie nie możemy. 14 stycznia koncertem Sinfonii Varsovii zainaugurowany został Rok Szymanowskiego (siedemdziesiąta śmierci). 7 marca uchwałą Sejmu RP rozpoczęto oficjalnie Rok Rubinsteina (sto dwudziesta urodzin). Prawdopodobnie bez wiedzy władz parlamentarnych obchodzimy także Rok Beethovenowski (sto osiemdziesiąta śmierci), oraz Rok Edvarda Griega (setna śmierci, więc jubileusz najpełniejszy). Na tę okazję Naxos przygotował podwójny album z fortepianowymi dziełami Griega, przeniesionymi na orkiestrę przez Øysteina Sommerfeldta.
Mnóstwo gwiazd w ostatnich trzech miesiącach odwiedziło Polskę, dając przeważnie znakomite koncerty. W styczniu gościliśmy w kraju między innymi pianistę Larsa Vogta, szeroko komentowanego w mediach Jordiego Savalla (viola da gamba), specjalizującego się w muzyce dawnej oraz wschodzącą gwiazdę wiolinistyki belgijskiej Yossifa Ivanova, który zagrał katowicką NOSPR. Luty spędziliśmy słuchając recitali znakomitych pianistów: Alfreda Brendela i Lang Langa, entuzjastycznie przyjętego przez warszawska publiczność oraz równie znakomitych skrzypaczek – kanadyjki Chantal Juillet i japonki Midori. W gdańskiej filharmonii gościł Marc Minkowski, a także orkiestra lipskiego Gewandhausu. A w marcu Ivo Pogorelića powrót po latach oraz show jazzowych skrzypiec numer jeden – Reginy Carter.
Ponadto festiwale. Żeby ograniczyć się do tych najważniejszych, to w dniach 2-10 marca odbyło się XII Forum Lutosławskiego. Gwiazdorską obsadę zapewnili między innymi Shlomo Mintz, Natalie Clein oraz przesympatyczna Marta Klimasara, którą, że się pochwalę, miałem okazję poznać osobiście. Natomiast na przełomie marca i kwietnia miał miejsce 11. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Koncerty dali Nigel Kennedy, Nicolas Freire, duet Tetzlaff/Lonquich i wiele innych znakomitości, natomiast sporym wydarzeniem na pewno był projekt "Jazzsinfonica", w którym jazzowe interpretacje klasycznych dzieł przedstawione zostały przez sztandarowe postacie polskiego jazzu.
Z cyklu "Anegdoty", tym razem o zachodzącej gwieździe polskiej patetystyki, Piotrze Rubiku. Pan Piotr wygrał zamówienie na utwór okolicznościowy (Kantata "Zakochani w Krakowie") z okazji 750-lecia lokalizacji miasta Krakowa. Tajemnicą nie jest, że pierwotnie kompozycję powierzyć miano Krzysztofowi Pendereckiemu, jednak uznano, że zbyt niszowy jakiś. Przedstawiciele niegdysiejszej stolicy wyrazili nadzieję, że utwór Rubika "otworzy wreszcie Kraków na najszersze grono publiczności z całej Polski". Krakowiacy zatem mogą mówić o szczęściu – gdyby rocznica wypadła parę lat temu, obchody uświetniłaby zapewne symfonia autorstwa ówczesnych "topów" (Ich Troje?, Łzy?, Markowska?). Na wątpliwą nominację oburzeniem zareagowały środowiska wszelakie (kontrakt na kompozycję opiewał na 100000zł), co już przyniosło częściowy skutek, jak donosi prasa. Puenta należy do Zbigniewa Książka, współpracownika Rubika: "Gershwin musiał przechodzić przez to samo".
Nawiasem mówiąc, Penderecki ma skomponować utwór na rozpoczęcie Igrzysk Olimpijskich w Pekinie 2008, więc zazdrościć nie ma czego. A żeby akapit nie wyszedł za krótki, dodam w tym miejscu, że Andrew Lloyd Webber przygotowuje się do realizacji musicalu w oparciu o Mistrza I Małgorzatę Bułhakowa, a jeden z najbardziej rozchwytywanych obecnie na świecie tenorów, Rolando Villazón, pomiędzy koncertami rysuje sobie, a swe pokraczne bazgrołki o tematyce operowej zamieszcza w internecie. Ponadto świetny artykuł, jeśli macie ochotę na trochę klasyki z youtube'a tu.
Minister Kultury Kazimierz M. Ujazdowski wręczył 5 stycznia polskim artystom medale "Zasłużony Kulturze – Gloria Artis". W dziedzinie muzyki nagrodzeni zostali Ewa Podleś,
Tadeusz Strugała i Jadwiga Rappé. Wręczanie odznaczeń minister okrasił ciekawą skądinąd uwagą, że "jeśli Polska jest w jakiejś dziedzinie mocarstwem, to na pewno jest mocarstwem muzycznym". Na świecie wręczono prestiżowe nagrody Polar Prize. W tym roku odebrali je Sonny Rollins oraz Steve Reich. Płytą roku liczącego się magazynu BBC Music Magazine został album z dziełami Sibeliusa fińskiego śpiewaka Soile Isokoskiego. Tradycyjnie rozdano także Grammy Awards i Classical BRIT.
Zarząd Polskiego Radia S.A ogłosił zamiar rozwiązania Polskiej Orkiestry Radiowej i Chóru Polskiego Radia, a także ograniczenia liczby nadajników Programu Drugiego PR. Zamiary te budzą wiele emocji, przeważnie negatywnych jak nie trudno zgadnąć. List otwarty w sprawie polityki kulturalnej Polskiego Radia do podpisania tu. 8 marca odbyła się w siedzibie radia debata z udziałem prezesa, Krzysztofa Czabańskiego, mająca na celu wyjaśnienie stanowisk stron.
Na początku marca odsłonięty został w Szanghaju pomnik Fryderyka Chopina. Wraz z cokołem mierzy 7 metrów i jest najwyższym Chopinem na świecie. Ale to bracia Japończycy najbardziej nas zaskoczyli, oznajmiając chęć stworzenia gry komputerowej o wielkim kompozytorze. Fabuła: "Bohatera gry poznajemy kilka godzin przed śmiercią. Trafia do czarodziejskiego świata, który stworzył w swoim własnym umyśle. Poznaje tam dziewczynę o imieniu... Polka. Razem z nią walczy o przetrwanie używając przy tym wirtualnych instrumentów." W sieci jest już genialny zwiastun (najfajniejszy moment jak pod koniec japoński Chopin rozdzierająco krzyczy "polkaaaa"), a premiera planowana jest na czerwiec 2007.
Sensację w muzycznym świecie wywołała cena, za jaką anonimowy nabywca zakupił niedawno jedne z oryginalnych skrzypiec wykonanych przez Stadivariusa. Milion trzysta osiemdziesiąt tysięcy funtów brytyjskich, to druga najwyższa kwota, jaką zapłacono kiedykolwiek za użytkowy instrument muzyczny. Ale co tam Stradivarius, pianino Lennona, na którym skomponował "Imagine" poszło ostatnio za 1.7 mln funtów...
W zeszłym roku trochę się z tym obijałem, ale postaram się obecnie co kwartał polecić kilka głośnych, docenionych w mediach płyt. Więc przede wszystkim arcy-ciekawy album Mozart Am Stein Vis-à-Vis Andreasa Staiera i Christine Schornsheim. Interesujący przede wszystkim ze względu na niecodzienny instrument, na którym został nagrany. Odrestaurowany klawesyn-pianoforte z 1777 roku, to hybryda, przy której muzycy siedzą naprzeciwko siebie, a w jednym pudle rezonansowym umieszczone zostały cztery zestawy strun (zdjęcia i opis). Płytę wypełniają w większości dzieła na cztery ręce. Ponadto na uwagę zasługuje błyskotliwe wykonanie Sonat Haydna Marca-Andre Hamelina, a także Symfonie Nr. 1 i 2 Charlesa Ivesa w nagraniu Dallas Symphony Orchestra pod batutą Andrew Littona (obie płyty z Hyperionu).
Dalej telegraficznie: rocznicowy album wybitnego wiolonczelisty The Glory of Rostropovich: 80th Birthday Tribute (Deutche Grammophon), Koncert Fortepianowy B-dur i Symfonia g-moll Mozarta w opracowaniu orkiestrowym J.N. Hummela (BIS Records), Kissin Plays Chopin zdobywcy ubiegłorocznej Grammy za "best instrumental solo performance" (RCA), Dragon Songs wspominanego Lang Langa (DG), Duets Ricardo Villazóna i boskiej Anny Netrebko (DG), a także, last but not least, dłuuugo oczekiwany Kwartet Smyczkowy Nr. 3 Henryka Mikołaja Góreckiego, napisany specjalnie dla Kronos Quartet (Warner).
A że jazzu prawie w ogóle w tej rekapitulacji nie ma, to ograniczę się do dwóch tylko rekomendacji. Time And Time Again słynnego tria Motian-Frisell-Lovano to kontynuacja świetnie przyjętej I Have A Room Above Her sprzed dwóch lat. Nastrojową, ECM-owską płytę wypełniają głownie kompozycje lidera, ale także "This Nearly Was Mine" spółki Hammerstein-Rodgers oraz jeden numer Theleoniusa Monka. Za to w całości Monkowi poświęcona jest druga płyta – Sharp? Monk? Sharp! Monk!, zgadnijcie kogo. Elliot Sharp, znany dotychczas z odważnych improwizacji i bezkompromisowej fuzji jazzu, rocka i noise'u, wziął tym razem na warsztat pięć klasycznych kompozycji Monka. Efektem projektu jest ciekawa i co ciekawe, solowa (!) płyta eksperymentatora. Muszę się trochę przewietrzyć, więc niniejszym kończę.
–Piotr Piechota, kwiecień 2007