SPECJALNE - Rubryka
Rekapitulacja: Muzyka tradycji i źródeł
18 października 2006
Rekapitulacja kwartalna (lipiec-wrzesień 2006): Muzyka tradycji i źródeł
Czy wiecie, że w Polsce funkcjonuje 180 festiwali artystycznych rocznie?! Właśnie na TV Kultura usłyszałem. Ponadto rokrocznie przybywa średnio 5 nowych, co na szczęście wyrównuje się jakoś poprzez regularne upadanie istniejących. Przyjmując, że przeciętny festiwal trwa dwa dni (180*2=360), łatwo obliczyć (360/365=0,(98630136)≈1), że żyjemy w Polsce w stanie permamentnego festiwalu. A pamiętajmy, że miesiące wakacyjne, które niniejsza rekapitulacja obejmuje to czas największego stężenia festiwali w trakcie sezonu, zresztą nie tylko u nas.
Lipiec był mocno barokowy, a to za sprawą wrocławskiego Festiwalu Trzech Baroków (?!), skupionego w tym roku na dawnej muzyce włoskiej oraz XII Międzynarodowego Kongresu Muzyki Barokowej, odbywającego się na Uniwersytecie Warszawskim. Na zaproszenie Instytutu Muzykologii przybyło do Warszawy ponad 160 naukowców z całego świata.
W połowie lipca zagrał w Polsce słynny Kronos Quartet, wykonując, jak to ma w zwyczaju, także utwory z repertuaru rozrywkowego, m.in. Café Tacuba czy Sigur Rós. W Warszawie, 19-20 sierpnia, odbyła się już czwarta edycja festiwalu Turning Sounds, tym razem poświęcona "poszerzonym technikom wokalnym", wzbudzając kontrowersje swoją ideą, repertuarem i poziomem wykonawczym. Na początku września gościła w stolicy Marta Argerich, grając I Koncert Fortepianowy Szostakowicza w ramach festiwalu Chopin i jego Europa (przy okazji nominacja dla najsłabszej nazwy festiwalu w kraju). Relacje obecnych na koncercie nie pozostawiają wątpliwości co do wciąż mistrzowskiej formy Argerich.
Wrzesień to także 41. edycja festiwalu Wratislavia Cantans, pierwsza pod nowym kierownictwem Andrzeja Kosendiaka i Paula McCreesha. Na festiwalu zaprezentowano nową kompozycję Grażyny Pstrokońskiej-Nawratil, wystąpił także zespół Hilliard Ensemble, znany być może czytelnikom Porcys ze słynnej płyty nagranej wespół z Janem Garbarkiem.
Od początku września trwa festiwal Muzyczna Praga, obfitujący w ciekawe wydarzenia muzyczne. Zaczęło się od mocnego uderzenia, mianowicie od dwóch koncertów mediolanskiej La Scali w bazylice Najświętszego Serca Jezusa. Kolejny tydzień przyniósł m.in. występy filharmoników wiedeńskich pod dyrekcją Valerego Gergieva. Na koncerty gwiazd stawiły się tłumy warszawiaków, których nawet potężny przecież kościół, pomieścić nie zdołał.
No i naturalnie Warszawska Jesień, zapowiadana pod hasłem przeglądu polskich kompozytorów współczesnych. Nie mnie oceniać całokształt imprezy, ale miałem przyjemność być na paru festiwalowych koncertach i wrażenia moje były generalnie pozytywne. Zapewne mój aparat odbiorczy nie radzi sobie jeszcze z monstrualnej długości utworami Luigi Nona czy Helmuta Lachenmanna, ale zaprezentowano także dużo muzyki przystępnej. Przede wszystkim Steve Reich. Pierwszy raz słyszałem Reicha wykonywanego na żywo i było to coś niesamowitego. W piękno, które można usłyszeć na płytach, wkradają się jakieś dodatkowe, "żywe" emocje, sceniczny rozmach i możliwość wizualnego obserwowania przebiegu formy. Szczerze doznałem. Można było także posłuchać legendarnego Imaginary Landscape No.4 Johna Cage'a na dwanaście odbiorników radiowych, ze swadą poprowadzonego przez Krzysztofa Knittla.
Śmieszna historia wydarzyła się w Białymstoku. Dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej Marcin Nałęcz-Niesiołowski zagroził dymisją po tym, jak władze samorządowe województwa zażądały aby na inaugurację sezonu, przed koncertem filharmoników, wykonujących IX Symfonię Beethovena wystąpiły ludowe zespoły białoruskie zaproszone przez członka zarządu województwa Jana Syczewskiego (SLD). Dyrektor Nałęcz-Niesiołowski: "połączenie folklorystycznych zespołów ludowych z IX symfonią Bethoveena to faux-pas wobec artystów i melomanów". Dodał, że nie ma nic przeciw twórczości ludowej, ani polskiej, ani białoruskiej, ukraińskiej, litewskiej czy jakiejkolwiek innej. 15 września, Brahmsem i Wiechowiczem zainaugurowała sezon Filharmonia Narodowa w Warszawie.
Z nieco podobnej kategorii, pod koniec września miała miejsce głośna afera muzyczna z polityką w tle, a moze nawet w roli głównej. Mowa oczywiście o zdjęciu z afisza przez Deutsche Oper Berlin opery Mozarta "Idomeneo, Król Krety". W jednej ze scen, bohater opery wyciągał z worka obcięte głowy Jezusa, Mahometa i Buddy, co zdaniem dyrekcji Opery mogło obrażać uczucia religijne muzułman oglądających spektakl. Naturalnie u chrześcijan i buddystów uczuć nie dostrzeżono, być może nie dostrzeżono tej agresywniejszej ich części. Sprawa poruszyła opinię publiczną, głos zabrała nawet kanclerz Angela Merkel, mówiąc o "samocenzurze ze strachu". Przedstawienie ma wrócić do repertuaru w grudniu.
Tomasz Stańko wydał pod barwami ECM nową, trzecią już płytę ze swoim polskim kwartetem. Lontano będzie prawdopodobnie również ostatnią płytą w tym składzie, o czym artysta wzmiankuje w wywiadzie dla "Jazz Forum". W tym samym wywiadzie napotykamy na ciekawą wypowiedź, którą pozwolę sobie zacytować: "Największą słabością improwizacji jest brak panowania nad formą, co powoduje, że staje się ona w większych dawkach nudna i powielająca w kółko te same klisze". Stańko mówi też, że podoba mu się to, co robią obecnie "młodzi, zdolni" producenci muzyki rozrywkowej (wymienia Snoop Dogga) i że z pewnością ich twórczość więcej mówi o dzisiejszym świecie niż utwory takich artystów jak Luigi Nono. Fakt.
A jeśli już wziąłem się za cytowanie, to przytoczę jeszcze jedno stwierdzenie, tym razem z artykułu o pianistach, zamieszczonego w tygodniku "Wprost". W kwestii nowo wydawanych płyt z muzyką klasyczną: "Ale nagrania są też dla kolejnych pokoleń artystów coraz większym przekleństwem. Wiek XX, stulecie fonografii, pozostawił nam setki płyt geniuszy fortepianu. Jak grać lepiej po Rubinsteinie, Horowitzu, Arrau, Richterze, Kempffie, Gilelsie, Gouldzie? Czym zainteresować słuchaczy wobec dziesiątek zarejestrowanych interpretacji "Sonaty Księżycowej", "Appasionaty" czy marsza żałobnego?" Rafał Blechacz podpisał kontrakt z Deutsche Grammophon, pierwsza płyta będzie zawierać utwory Chopina.
1 sierpnia zmarł Rufus Harley, zwany z przyczyn chronologicznych "pierwszym dudziarzem jazzu". Co ciekawe, prócz instrumentu na którym Harley grał, to fakt, iż współpracował on z grupą The Roots (album z 1995, Do You Want More?!!!??!).
23 września obchodziliśmy 80. rocznicę urodzin Johna Coltrane'a.
–Piotr Piechota, październik 2006