SPECJALNE - Rubryka

Rekapitulacja: Avant / Experimental / Prog / Metal

1 sierpnia 2006



Rekapitulacja kwartalna (kwiecień-czerwiec 2006): Avant / Experimental / Prog / Metal

W oparach kadzidełek i aromatu smażonych kotletów sojowych odbył się w Providence w dniach 21-23 kwietnia zlot neohippisów czyli festiwal Terrastock 6. W programie tuzy psychicznego grania czyli chociażby Bardo Pond, Charalambides, Ghost (podobno dali ostatni koncert w Stanach ze względu na miłościwie nam panującego dżordża dabelju krzaka) Lightning Bolt, Jack Rose, Fursaxa a także jeden z filarów eksportowych polskiej muzyki czyli Karpaty Magiczne, które podzielają los szynki konserwowej Krakusa – niby pod ręką ale nikt w Polsce tego nie jada. Co do naszych leśnych dziadków to ich relacje z festiwalu można przeczytać na ich osobistych blogach tu (Styczyński) i tu (Nacher ). Sam event (brrr co za beznadziejne słowo) musiał być wielce inspirujący, gdyż wkrótce po jego zakończeniu ukazało się kilka świeżych płyt z tej przegródki stylistycznej, pozwólcie, że tylko wymienię: Bardo Pond Ticket Crystals, Six Organs Of Admittance The Sun Awakens, Charalambides A Vintage Burden, Paik Monster Of The Absolute, Avarus Vesikansi, Shogun Kunitoki Tasankokaik.

Dzięki rekapitulacji Piotrka straciłem okazje napisania o nowym Current 93, Scott'cie Walkerze, Whitehousie, Throbbing Gristle, a tym samym ostatecznie straciłem szansę zbliżenia się choćby do połowy objętości Zosinych esejów. Bacznemu oku mojego redakcyjnego zioma umknęła jednak nowa płyta Don Caballero "World Class Listening Problem" (chociaż to w sumie żadne dinozaury tak więc wybaczam) oraz Red Krayola "Introduction" (no tutaj to już ewidentna wtopa). Mayo Thompson i spółki tym razem poszli w regiony bardziej przystępno-popowe ale, że nadal na "AMG" mają taga Experimental, nie mam skrupułów ich tutaj wspomnieć, zresztą it's Red Krayola, dudes!

Pozostając w rejonach bardziej przystępnych Parts And Labor na swoim trzecim krążku Stay Afraid starają się skrzyżować klasyczne brzmienie amerykańskiego gitarowego noise'u z nie mniej amerykańskim indie rockiem jak dla mnie bez rewelacji. Dalej mamy Wizardzz Hidden City Of Taurmond znany głównie z tego, że na perkusji gra tu basista Lightning Bolt i między nami mówiąc pozostanie znany tylko z tego. Cośtam popełniło też Wooden Wand a dokładniej zowie się to Harem Of The Sundrum & The Witness Fig. Magik Markers namaszczeni przez samego Thurstona Moore'a na zbawców amerykańskiego undergroundu wydają CDRa za CDRem konsekwentnie podążając w kierunku mierności. Sam "wielki biały człowiek", jak nazywają go rdzenni mieszkańcy nowojorskiej bohemy, również nie próżnuje, oprócz kolejnego krążka firmowanego znaną marką Sonic Youth wydał wraz z The New Blockaders i Jim'em O’Rourkem The Voloptulist oraz koncertuje między innymi z College Girls Gone Wild (wiem, ekstra nazwa). Aha jak chcecie sobie zrobić prezent na Mikołaja sprawdzicie to – seems like shitloads of fun.

W tym momencie dochodzimy do czystego noise'u spod znaku power electronics, z miejsca zapodaje wam Death Unit Only Death Is Certain jakiś komentarz? Nie trzeba? Tak myślałem. Sądząc po tym, że wydało to Hospital Productions nie uświadczysz tego czytelniku, chyba, że Polska Partia Piratów ma wpisane w statut szerowanie na soulseeku wydawnictw najbardziej obskurnych labeli muzycznych. Doprawdy nie mam zamiaru tłumaczyć następującej krótkiej prasówki, nie to że bym nie potrafił ale … "Minazo is Merzbow's tribute to the beloved male elephant seal who lived life in captivity at a Tokyo aquarium. Masami Akita often visited the seal at the aquarium and was allowed to access Minazo behind the scenes. Minazo includes many photographs and an essay by Masami Akita as well as illustrations by Jenny Akita." Być może doszła was radosna nowina, że papież noise'owej estetyki wydał krążek w podobnym guście w naszym rodzimym Vivo (mamy zakulisowe informacje, że chórki robili państwo Gucwińscy, czy to prawda?). Ku chwale ojczyzny nagrywa Zbigniew Karkowski "Elasticity of Time". A panowie z Black Dice napisali książkę (znaczy się to ma formę książki ale czy są tam litery tego nie wiem) dla młodzieży pod urokliwym tytułem "Gore", w Polsce wyjdzie w serii "Poczytaj Mi Mamo, Poczytaj Mi Tato".

Jeśli chodzi o metal to debiut norweskiej grupy o swojsko brzmiącej nazwie Mord pod szyldem prestiżowej (no, przynajmniej w niezal światku) wytwórni Southern Lord krążkiem "Christendom Perished" uświadomił mi podobieństwa językowe między naszymi nacjami (tak mord to po norwesku morderstwo, fajnie nie?) niestety tylko tyle, polecam co najwyżej furj… tfu, pasjonatom Immortal, Dark Throne czy tam innych Carpathian Forest. No dobra przyznaje się jestem leserem jeśli chodzi o metal, przeglądnąłem tylko te zespoły o "fajnie" brzmiących nazwach. Na szczęście w kwestii metalu nie trzeba długo szukać w polskim Internecie, to się nie obrazicie jak sobie tym razem odpuszczę, co?

Naszą przygodę zakończymy w Japonii – kraju przekwitłej wiśni. Skupie się na wydawnictwach dostępnych dla szerszego (no tak ironicznie rozumując) grona słuchaczy. Tzadik zapodał dwa dosyć elektryzujące wydawnictwa Episomy nagrane w składzie Otomo Yoshihide / Bill Laswell / Yoshida Tatsuya oraz New Rap Keiji Haino/Tatsuya Yoshida. Myślę, że brzmienie obu płyt można sobie jakoś wywróżyć z creditsów. P.S.F. zaserwował nam przede wszystkim koncertowe DVD Fushitsushy oraz, również archiwalno-koncertowy, krążek Maher Shalal Hash Baz. Baczni obserwatorzy polskiej sceny odnotowali zapewne trasę któregoś tam wcielenia Acid Mothers Temple (trochę smutno, że solowy występ Kawabaty w Warszawce, zamiast zwabić tłumek słuchaczy, skutecznie wypłoszył garstkę ochotników, która zapewne całkiem przypadkowo, się na nim pojawiła) oraz jednodniowy i co ważniejsze pierwszy w karierze wypad do Europy, do Wrocławia dokładniej, Rovo w składzie, którego bryluje chociażby Seiichi Yamamoto (notabene wydał on ostatnio solową pytę Eve). Wspomnę jeszcze o krążku Suishou no Fune Where The Spirits Are, który zacnie, aczkolwiek bez rewelacji, eksploruje rejony dawno wyznaczone przez szereg psychodelicznych ekip z tej części świata.

Jeszcze tylko szybki rzut oka na ciekawsze reedycje i macie spokój do następnego razu: This Heat, Out Of Cold Storage (musisz mieć je wszystkie, zią)
Blackout, s/t (czyż nie głupim wydaje wam się fakt, że to właśnie jakaś anglosaska wytwórnia wydaje reedycje tej niedostępnej u nas płyty, kosztuje to 22 zielone)
Arthur Russell, First Thought Best Thought (wczesne utwory pewnego prominentnego geja)
Eno / Moebius / Roedelius / Plank i Custer, 71 (odgrzewane krautrockowe delicje)

–Paweł Nowotarski, sierpień 2006

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)