SPECJALNE - Rubryka
Porcys Składak: Depeche Mode
3 kwietnia 2017Przed wami zespół, o którym chciałbym napisać, że nie nagrał ani jednej słabej płyty, ale nie mógłbym, z szacunku do wszystkich tych lat, gdy fabryka Depeche Mode wypuszczała z chorą precyzją fantastyczne, wizjonerskie single i płyty, a przede wszystkim do siebie samego: z okresu dojrzewania, gdy wszystkiego, czego chciałem dowiedzieć się o seksie, a bałem się spytać, dowiadywałem się z depeszowych piosenek (oraz filmów z Laurą Gemser na kablówce), który wspominam jako jeden z wyrazów nastoletniego buntu ("nie ma muzyki na keyboardach" – powiedziałby mój tata, gdyby używał zwrotu "nie ma" w tym znaczeniu), który (będzie teraz wzniośle i nieznośnie) – w pewien sposób ukształtował mnie jako człowieka, ze wszystkimi zaletami i wadami, jakie mogą z takiego wychowania wynikać. Nie napiszę zatem zdania o idealnej dyskografii, bo w tym momencie mógłbym przestać pisać cokolwiek na temat muzyki, ale ograniczę do refleksji, że nawet jeśli wydany niedawno Spirit ma momenty, o które Depeche Mode już bym nie podejrzewał, to i tak nie żałowałbym wcale, gdyby Playing The Angel okazał się ostatnią pozycją w ich dyskografii.
A to, co działo się w latach 1981-2005 bywało wspaniałe. Być może trochę już o tym zapomnieliście, niech zatem poniższa pięćdziesiątka odświeży waszą pamięć. I wasze wspomnienia.