SPECJALNE - Rubryka
Playlist: Rezerwa: Październik 2011
14 listopada 2011
Październikowy zestaw rezerwowy oceniają Kacper Bartosiak, Luiza Bielińska, Łukasz Konatowicz i Krzysztof Michalak.

KFB [6.5]: Nieinwazyjny psych-pop z zalążkiem ciekawej myśli songwriterskiej. Będziemy się pochylać z troską nad tym młodym człowiekiem.
LB [6.5]: Koleś mógłby z powodzeniem zaczepić się na fuchę w Olde English Spelling Bee, tudzież w Underwater Peoples. Póki co na facebooku ma 25 fanów, więc plecy liczącego się labela by nie zaszkodziły. W skrócie: dobrze napisana, leniwa nostalgia za tym co było, a że romantyczna ze mnie dziewczyna, aprobuję i czekam na zapowiadanego jeszcze na ten rok długograja.
ŁK [8.0]: Cudownie to brzmi. Ta super sucha sekcja zmiękczana u góry błogimi klawiszami. Jakby, któryś z tych lo-fajowców, których tylu teraz jest dostał szansę nagrania z Chic. Brzmi vintage (nie jak stylizacja!) i jest to bardzo dzisiejsze, pasujące do ery labelów w rodzaju Not Not Fun. Zostaję fanem.
KM [8.0]: Dżizas, Wojtek, nie za dużo dobrego w tej rezerwie? Gdyby Franio miał taką ławkę, to drużyna PZPN na luzach walczyłaby o mistrzostwo świata. Coś dla fanów Toro Y Moi chyba.

KFB [6.5]: Soundtrack do udanego melanżu, przy kielonie godzi uk funky z future r&b.
LB [7.5]: W ogóle co to za indywidua tam wywijają w tym klipie? Niech na to ważkie pytanie odpowie ktoś inny, bo mnie temperatura urosła od samego patrzenia. Brenmarowi zebrało się na wspomnienia nie tylko zresztą w sferze wizualnej, bo czego tu nie ma: disco synthy, garadżowy feel, wokale rodem z, tak jest, r&b sprzed 15 lat or so. A wszystko to bez zgrzytów. Może jeszcze nie sexual eruption, ale sensual seduction na pewno.
ŁK [7.0]: O, przegapiłem tę EP-kę. Powinienem posłuchać tej EP-ki.
KM [7.5]: Takie baunsy to ja rozumiem i pochwalam.

KFB [7.0]: Typiara z Odd Future na swoim radzi sobie nadspodziewanie dziarsko – ''Cocaine'' to rzetelna porcja współczesnego r&b z firmowym sznytem. Oby więcej takich.
LB [6.5]: Zaskakujące ile ta dziewczyna, którą z ignorancji swojej wzięłam za dziwnego chłopca, wkłada kruchości i eteryczności w to co robi, a obecność obu tych rzeczowników w kontekście Odd Future dziwi nawet bardziej. Oszczędna w środkach, acz działająca na wyobraźnię psychodelia.
ŁK [8.0]: Najlepsza rzecz stworzona przez całe Odd Future? Ja lubię "Yonkers", ale to, kurde, ludzie, ludzie. Jeden z lepszych numerów roku.
KM [7.0]: Syd Tha Kid śpiewa całkiem przyjemnie, Leftbrain rapuje całkiem przeciętnie, a na tym podkładzie Matta Martiana oboje wypadają całkiem dobrze. Ale z klipu jasno wynika, że powinni zmienić dilera, bo skurczybyk dosypuje im coś do towca.

KFB [6.0]: Miły uchu pulsujący podkład robi robotę, poza nim wyróżniłbym na pewno tego kota.
LB [7.0]: Salva zaprasza nas do królestwa boogie funku, tkając sobie przy okazji kunsztowne, nieoczywiste tekstury, okraszone kosmicznymi synthami i vocoderowymi igraszkami od B. Bravo. Precyzja, finezja i klasa.
ŁK [7.5]: Jak ciepła i słodka herbata z cytryną, która właśnie spływa do mojego żołądka. To znaczy, że mi się podoba.
KM [7.5]: Wow, tak pewnie brzmiałyby efekty kolaboracji Machinedruma z Dam-Funkiem. Czyli że polecam!

KFB [7.5]: Wakacje! Nasz człowiek Gloves siedział trochę na przyczajce, ale wrócił na pełnej kurwie. Z rozpędu mógłby rzucić jakąś płytką, ileż można czekać!
LB [6.0]: Stardust spotyka Phoenix w Australii. Z tego zestawu najbardziej jara mnie Australia, jednak pozostałe elementy układanki to wybór tak sprawdzony i bezpieczny, że trudno tu o spektakularną pomyłkę.
ŁK [7.0]: Co za ulga po wysłuchaniu kawałku Chromatics kilka razy pod rząd. Coś ciepłego i nie płaskiego. Wszystko do czego remiksy Gloves przyzwyczaiły.
KM [6.5]: Taki prywatkowy misz-masz w odpowiednich proporcjach. Nie obraziłbym się, gdyby dorzucali go do stocka jako gratisowy suwenir.

KFB [6.5]: Spoko typ ten Westbeech, po drodze mu zarówno z Jamiroquai, jak i z komercyjnym hałsiwem, które słyszy się czasem w Esce. Dobre, chociaż ''Falling'' chyba ciut lepsze.
LB [6.0]: Gdyby Jamie Woon przeszczepił sobie osobowość podrywacza, brzmiałby mniej więcej tak – niezobowiązująco na wszystkich poziomach. Dlatego też zaliczam z tą piosenką owocny one night stand i zapominam.
ŁK [6.5]: Tak brzmią kawałki Marka Ronsona? Nie pamiętam teraz żadnego, ale tak sobie je wyobrażam. W klipie: Michał Piróg.
KM [7.5]: Ale heca, Jamiro zmienił tożsamość. Niesamowita akuratność kawałka, a z teledyskiem to z mojej perspektywy sprawy dziesiątkowe bez znaczenia historycznego.

KFB [7.5]: O popowym kryzysie w Azji pewnie jeszcze nie słyszeli i jak tak dalej pójdzie to w ogóle nie usłyszą. Dziś garść propsów zasyłam aż do Korei – Park z Arsenalu w jednym z wywiadów przyznał, że trener reprezentacji w przerwie meczu z Polską puścił im ''Step'' na full volume. Nic dziwnego, że w drugiej połowie Koreańczycy z południa odrobili straty i napsuli nam krwi. Jezu, jaki to jest dobry numer, wszystko mi się tu podoba.
LB [4.0]: Żółty to nie mój kolor najwyraźniej, ale starałam się, przysięgam.
ŁK [7.0]: Jest tu kawałek o koksie, ale po cukrze też można zapierdalać.
KM [7.0]: Tam pod koniec jest mostek, a później refren znowu zamiata. Mógłby mi pozamiatać w kuchni.

KFB [5.5]: Przyjemny 80sowy vibe to trochę za mało by dziś zjednać sobie moją sympatię.
LB [7.0]: Ta panna irytuje mnie do kwadratu. Już ja bym jej powiedziała, że tą swoją wyrazistość to może sobie co najwyżej wsadzić, gówniara jedna. A ona jeszcze ma czelność nagrywać świetne piosenki, czym ostatecznie zamyka mi usta i pozostawia z niezaspokojoną potrzebą rzucania soczystymi dissami. Podszyty brudem, grzeszkami i melancholią, czy jak wolą inni gotycki, electro-pop w jej wykonaniu ma wszelkie pretensje, żeby stać się the next big thing, bo best new music już jest.
ŁK [6.0]: Postapokaliptyczna Gwen Stefani w gotyckim anturażu. Lepsze niż się wielu z was wydaje, ale nie tak dobre jak się wielu z was wydaje.
KM [6.5]: Ten kawałek chwilami brzmi jak Papsi z laską na wokalu puszczani na zepsutym subwooferze i to jest całkiem miłe.

KFB [5.0]: Fajniejsze sprawy sobie obiecywałem po ich powrocie, a tu trochę nuda się wkrada. Nic tam, czekamy na album.
LB [4.5]: W Drivie śmigają lepsze kawałki.
ŁK [6.5]: Bardziej rockowe niż ich stare numery. Ciągle super kanciaste, apatyczne, kanciaste i trzymające słuchacza na dystans. Możliwe, że trochę zżynka z JAMC.
KM [6.0]: Wiecie, co jest słabego w Chromatics? To, że z ich dotychczasowej twórczości pamiętam w zarysach wyłącznie "Healer", a reszta przetrwała zaledwie jako ogólna impresja stylu. Ten kawałek też na bank zniknie w zapomnieniu, choć sympatyczny.
KFB [5.5]: I znowu spoko klimacik, ale na dłuższą metę zbyt przewidywalne.
LB [6.0]: Założę się, że dziewczęta z wypiekami na twarzach przeglądają lifestyle’owe magazyny i modowe blogaski, w końcu chcą zostać ikonami popu, a może tworzyć ikoniczny pop. Kto wie, może nawet doczekają się gościnnego występu w Plotkarze? Póki co mogłyby nie robić tyle informacyjnego szumu: Thelma i Louise, Tarantino, Europa vs. Ameryka, rude vs. egzotyczne, a jak nie odróżniałam ich wokali, tak nadal nie odróżniam.
ŁK [5.0]: Nie cierpię teledysków, w których w środku urywa się muzyka bo coś tam się dzieje. Np. Richard Ashcroft sika. A poza tym to co, post-isnstagramowe Tatu bez mocnych hooków?
KM [5.0]: Odnoszę wrażenie, że mnie ten kawałek irytuje, ale powstrzymam się z hejtem, bo w wokalach zawarli fajny wigor.