SPECJALNE - Rubryka

Playlist: Rezerwa: Październik 2009

13 listopada 2009



Po stosunkowo niemrawym singlowo wrześniu październik przynosi dobrą nowinę. Weselmy się. Dziś swoje kazania wygłoszą: Borys Dejnarowicz, Łukasz Łachecki, Patryk Mrozek, Wojciech Sawicki.

Everything Everything: MY KZ, UR BF
[7.5]
[zobacz klip]

BD [7.5]: "Fajne" (Cygan). Zaraz, jak by to sklasyfikować? Changes "spotykają się" (LOL) ze Spandau Ballet. Szkoda, że tak nie brzmi longplay Tigercity. Nazwa też do przodu. Macie u mnie kredyt zaufania do następnego, pewnie gównianego singla (przepraszam za zgorzknienie, ale to też śmiech na sali, z dykty ciężkie).

ŁŁ [8.0]: Pojebało mnie? Zakochałem się? Czwarta w nocy? Ten bas stawiam nieopodal "E.D.E.N".

PM [7.0]: Pokręcony elektro punk, przyszłościowy, zdekonstruowany pop; nawet brytyjski akcent nie jest w stanie popsuć zabawy (w końcu Max też wyspiarz!). Antony w intrze tylko dla zmyłki, nie wyłączajcie odbiorników.

WS [7.5]: ''W Szymanowie wysiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do Stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak... w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu ''. Tak mniej więcej brzmi mój ulubiony wypicowany brytolski singielek A.D 2009, nie licząc ''Method Of Modern Love''. Nieskazitelna produkcja w ''MY KZ, UR BF'' lśni jak karoseria samochodu mojego taty swieżo po polerowaniu. A Ancient Lover niech spada na drzewo, bo narobił w teczkę siku, o czym niebawem w innej rubryce.


Big Boi ft. Gucci Mane: Shine Blockas
[7.25]
[posłuchaj]

BD [7.0]: Ten Big Boi? Z tych Big Boiów? Nareszcie fajny bounce. Gdzie się podziały dobre dżojnty, no gdzie.

ŁŁ [8.0]: Ale Andre to taki dobry nie był, c'nie? Wiedziałem, że jeszcze mnie wzruszą. Chuje. Szkoda że mój czarnuch Koniu nie komentuje w tym miesiącu, bo robiłem własnie test na Facebooku i po wpisaniu "hip hop" i "pop" w ulubionych genres wyszło, że jedziemy na tym samym wózku. Oj pobujalibyśmy się tu.

PM [7.0]: Jak na poziom złożenia i bujność motywów podkład zaskakuje lekkością i gracją; rymowanie jest tu co prawda tylko poprawne, ale trudno nie docenić zaraźliwości tego radosnego jamu.

WS [7.0]: W dobie kryzysu rapgry ten singiel jest dla mnie jak manna z nieba. Niech was nie zmyli hajpowany na hardkorze Raekwon i jego Linx 2.0 czy diss Tede vs. Peja; hiphop od lat leży na katafalku. Hell Hath No Fury to chyba ostatni rapowy album, który rozłożył mnie na łopatki. Co ciekawe, przy nowym numerze starego Big Boia też jestem rozłożony, ale w fotelu sącząc egzotyczne drinki, zresztą sami zobaczcie jak się bawią prawilniacy. Nigdy nie byłem we Freshu, ale wiecie co z ''Shine Blockas'' zrobić.


Subeena ft. Jamie Woon & Om 'Mas Keith: Solidify
[6.875]
[posłuchaj]

BD [8.5]: Pasowałoby na doskonały closer dla epickiego albumu Rurals czy wyimaginowanego trzeciego "eksperymentalnego" longplaya Foreign Exchange. To w żadnym wypadku nie jest "singiel", ale czysto muzycznie czuję się ukontentowany. Dziękuję.

ŁŁ [4.5]: Gdyby w Operze Narodowej w "Zagładzie domu Usherów" jakieś główne partie dostał Usher jakże bym doznał. Albo wyciągać trupa z szafy R. Kelly'ego. Takie miałem myśli w trakcie słuchania.

PM [7.0]: D'Angelowski neo-soul udający odhumanizowaną, niemiecko-brzmiącą elektronikę. A to ci dopiero.

WS [7.5]: To się właśnie dzieje, gdy za konsoletą postawimy smutną Bułgarkę (Sabina Plamenova) z Londynu. D'Angelo zamknięty z dubstepowej klatce. Estrogenowa, depresyjna odpowiedź na małą Alicję.. W to mi graj.


Loa: Hollywood
[6.875]
[posłuchaj]

BD [6.5]: Tytuł przestraszył mnie, że zaraz usłyszę "zaaalaaało Hoooliiiłóóód" i znowu zbierze mi się na wymioty. Na szczęście laska atakuje z przeciwległego bieguna, kminiąc tropikalną world-poleczkę, której Avey Tare i jego panna nie powstydziliby się, aby była ich remixem.

ŁŁ [7.5]: Rosenberg powiedział mi, przyjeżdzaj do LA, wyglądasz mi na typusa, któremu mogłoby się tam spodobać. Nie kłamał!

PM [7.5]: Ktoś kiedyś zarzucił komuś, że skoro "music's not just sound (keep on working on something better!)" to słuchanie plików midi powinno dostarczać tyle samo frajdy, co dopieszczonych produkcyjnie studyjnych cudów. Ok, no więc "Hollywood" znajduje się prawdopodobnie najbliżej "jingle_bells1.mid" z wszystkich opisywanych w historii Porcys utworów, co potwierdzając wcześniejszą tezę, nie przeszkadza mu całkiem sensownie wymiatać. Tak samo jak to, że Loa Allebach jest dziewczyną całkowicie spoza "sceny", a "Hollywood" znajduje się na jej EP-ce w towarzystwie grunge'owych koszmarków i balladek w stylu Tori Amos. Vitamin C przypadkowo kowerujący Ariela Pinka, heh.

WS [6.0]: Nie wiem kiedy Nellie McKay miała okazję spotkać Ariela Pinka, ale jak słychać udało się, nic tylko pozazdrościć. Warto także zastanowić się nad tym, dlaczego hollywoodzkie castingi odbywają się teraz w przydomowych ogródkach, koło nadmuchiwanego basenu w żabki. Podsumowując, wporzo nuta. Niestety doznać nie mogę, bo sorry, ale gdyby moja siostra mieszkała w LA to nagrywałaby takie jointy raz na tydzień.


Los Campesinos!: There Are Listed Buildings
[6.5]
[zobacz klip]

BD [6.5]: Ta kapelka zawsze jawiła mi się "potrójnym hrabią": na oko typowy przehajp internetowego indie 2.0 (w skrócie "intie"), po bliższym zapoznaniu okazywała się być całkiem rozsądnym zespołem, by z perspektywy czasu jednak pozostać w mej pamięci jako typowy przehajp intie. Dwóch cnót odmówić im nie można: a) pamiętają czasy dobrej muzyki; b) mają dar do sensownych hooków. W czym więc problem? Może w nazwie?

ŁŁ [7.0]: To jest taka piosenka, w której "wow, dużo, intensywnie", jakieś riffy, wjazdy, chórki. I to jest dobry patent na kilka pierwszych przesłuchań i rekonstruowanie tego zasypiając, ale na dłuższą mete (metanol) już niekoniecznie. Sympatycznie strasznie, jednakowoż.

PM [6.0]: Obił mi się o uszy ten zespół; że walijscy nastoletni ze skłonnościami amerykofilskimi, słoneczny punk-pop (nie mylić z pop-punkiem) i te sprawy. W sensie, że mogliby być z Norwegii równie dobrze i taka też ocena przysługuje.

WS [6.5]: Podbijał ktoś z was kiedyś do Zdzisławy? Błagam no, jak można dobrowolnie nazwać się Los Campesinos!. Na szczęście mamy tu do czynienia z casusem Jazzpospolitej. Co prawda bez frazowania Przerwy-Tetmajera, ale za to ze stadem nabuzowanych Walijczyków. Czasem aż dzieje się tu dużo za dużo, niby hook hookiem pogania, jednak są to raczej hooki drugiego sortu, o których zapomnę najpewniej po weekendzie.


Mansion: Gasaida
[6.5]
[posłuchaj]

BD [7.5]: Dzięki, przyda się taki mięsisty klubowy banger. Septymolkami w padach też nie pogardzę (zresztą fajna progresja, "wymyśliłem" taką w czwartej klasie podstawówki). Z cyklu "dresiarstwo w Porcys", odcinek o luksusowych posiadłościach na południu WŁOSZECH.

ŁŁ [5.0]: Nie ale kto nosi takie majtki w 2009 :D

PM [6.5]: Daft Punk.

WS [7.0]: Słuchając tego kawałka mam ochotę stuningować mojego Golfa, którego nigdy nie będę miał. Nie, ale serio duet z Toronto wskrzesza wszystko to, co najlepsze w dresiarskiej młócce. Coś że Daft Punk tańczy w kółeczku z Michaelem Grayem i Armandem Van Heldenem. Nie wiem w sumie kto dziś jeszcze tak tańczy, ale chodzą słuchy, że w gdyńskim ''Pokładzie” organizowane są potańcówki dla emerytów, więc może tam. Gdybym miał szukać wad u ''Gasaidy'', to przyczepiłbym się do zakończenia przy którym czuję tak, jakby ktoś mnie ciągnął po parkiecie, twarzą. Że za długie, przydałby się radio edit.


Shazam: Hello Cat
[6.375]
[posłuchaj]

BD [7.0]: Ach to ten koleś, co zrobił remix słynnemu reżyserowi "szkoły polskiej", który załadowałem na iPoda i ripitowałem po dziesięć razy dziennie w ostatnie wakacje. (Gdyby mityczne konflikty między Porc i Screen naprawdę istniały, dodałbym – "a potem ktoś na forum mi kurwa będzie pierdolił, że Screenagers byli pierwsi, w mordę kopane", ale ponieważ to tylko wymysł poszukiwaczy sensacji, to zamilknę.) Już dziś absolutny top producentów świata, z własnym stylem i stale rosnącym katalogiem imponujących tracków.

ŁŁ [6.0]: Ale że co SHAZZA.

PM [5.5]: Znowu Daft Punk.

WS [7.0]: ''Musi być kocie, bejb, chuju, ziomek, beju/ Bo każda miłość ma mieć swój szczery slang''.O, cześć kocie.


Future Trends: Sometimes Things Don't Match Up
[5.75]
[posłuchaj]

BD [6.0]: Wprawka z potencjałem, która się nie rozwija.

ŁŁ [6.0]: Tu w ogóle miał być inny typ typa. Ale skoro tak, to się nie upieram. Szkoda że nie jestem smutnym singlem, może bym bardziej by.

PM [5.0]: Dosyć nudne minimal-elektro z chłopięcym wokalem, chwilami niezgrabnie upopowione. Chaz Bundick to to nie jest, więc nazwa automatycznie do wymiany (z utworem wyżej chociażby).

WS [6.0]: Smutny singiel dla smutnych singli. I z pewnością nie jest to ostatnie słowo Andrew Clarka Kibicujcie mu, a może kiedyś stanie się waszym Clarkiem, tym razem Kentem. A potem wyda niejedną kasetę.


Think About Life: Havin' My Baby
[5.5]
[posłuchaj]

BD [5.0]: Revival Jackon 5 wieszczono ze 2 lata temu, więc ni mnie to grzeje, ni ziębi. Tradycyjne granie "na aferę" – coś się dzieje, ktoś wyje, bit stuka, jakieś sample... W tym natłoku umyka fakt, że numer sam w sobie dość pospolity. Co nie znaczy, że kiepski, o nie.

ŁŁ [6.0]: Może coś w stylu 10.0, że 10 zerowych komentów na rezerwę? Zagrałbym konwencją a nie te moje oceny takie bezpłciowe.

PM [5.5]: Nu-indie/rozhulany funk na podkładzie do "All My Friends" Murphy'ego, ciut na kanwę crossoverów Passion Pit. Ujdzie, ale nic poza tym.

WS [5.5]: TVOTR piją wódkę z Go! Team. Niestety mamy tu relacje z dnia po.


Linda Sundblad: To All My Girls
[4.25]
[zobacz klip]

BD [4.0]: Sundblad nagrała kiedyś taki morowy tune "Oh Father", więc ją lubię. Sundblad jest blondynką, więc lubię ją nawet bardziej. Ale nowy singiel Sundblad trąci bladością, więc nigdy już pewnie do niego nie wrócę. Wojtek mówi, że poczuł się, jakby wróciły lata dziewięćdziesiąte. No niby, aczkolwiek "każda strona ma dwa medale"...

ŁŁ [5.5]: OMG 00s wracają. 90s wróciły. Teleportacjaaaa. Robbie Williams POZOSTAŁ SOBĄ, bez kitu.

PM [3.5]: Szwedzki goodshit. A nie, sorry, refren z dupy. Szwedzki shit.

WS [4.0]: Max Martin, który pewnie podrywa laski na tekst Łacheckiego, zapomniał, że jest już stary, i że już nikt nie zbiera kartek do segregatora. A Linda zapomniała, że nie jest Robyn, choć w górnych rejestrach można je pomylić. Lata 90 może i wrócą, ale to nie ten numer. Niemniej po raz pierwszy od dawien dawna poczułem się młody, szkoda tylko, że słuchałem wtedy gównianej muzyki.


Oficjalny side-project

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)