SPECJALNE - Rubryka
Playlist: Rezerwa: Marzec
26 kwietnia 2012
Marcowy zestaw rezerwowy oceniają Kacper Bartosiak, Filip Kekusz, Krzysztof Michalak, Marcin Sonnenberg.

KFB [6.5]: Takie eksperymentalne electropopy to zawsze spoko, wiadoma sprawa.
FK [7.5]: 17-latek, który zaczynał od remiksowania Pendulum, potem zmashupował 39 utworów w trzy minuty, poszedł teraz w hałaśliwy electropop na pograniczu Braxe'a bez basu i Joy Orbison. Dość niesamowite.
KM [7.0]: Ten Icarus jest jak neoplan albo nawet solaris – wznosi się ku słońcu.
MS [8.0]: Absolutny higlight tej rezerwy. Kiedy ostatnio French touch brzmiał tak dobrze? 2008? 2007? Madeon przypomina czasy największej chwały Ed Bengera i melanży z Sorry, Ghettoblaster, czasy powodujących dreszcz riserów, kiepsko skręcanych blantów i problemów z kupieniem wódy. Śmieszna sprawa z tym jak bardzo sentymentalnie brzmi w moim odczuciu "Icarus". Ale prócz łezki w oku jest tu jeszcze świetne rzemiosło i świeżość, która każe sądzić, że o tym 17-letnim (sic!) Francuzie usłyszymy jeszcze nieraz. Aha, i błagam, niech go ktoś sprowadzi do Polski – nagrania z jego setów urywają głowę.

KFB [7.5]: Warto było czekać cztery bite lata na sparrowskie „Coś Optymistycznego”. W życiu bym nie przypuszczał, że tak dobrze mu w pogodnym anturażu. Przy obecnych warunkach za oknem takie wałki wchodzą bez popity.
FK [7.5]: Najczarniejszy z białych może sobie dopisać do portfolio kolejny fantastyczny retro-singel bez żadnych słabych punktów. Apelujemy o powrót, płytę i "Songs Not Bombs 2".
KM [6.5]: Ładna piosenka, wesoła.
MS [6.0]: Przyjemne, w dobrym guście i bez większych ambicji. Mnie wystarcza.

KFB [8.0]: Cudowne, dawno czegoś takiego nie słyszałem. Dziwacznie powykrzywiane downtempo, jak ze snu, trochę post-dubstep, trochę Dr House. Narkomański klip też znakomicie wpisuje się w konwencję.
FK [6.5]: Forest Swords w kosmosie.
KM [5.5]: Taki tam obłoczek. Nawet sympatyczne.
MS [5.0]: Niby nic szczególnego – takich delikatnych, nieskomplikowanych bitów mamy ostatecznie na pęczki, jednakże w połączeniu z hipnozą wizuali wychodzi z tego bardzo miła mikstura w sam raz do aplikacji przed snem.

KFB [6.0]: Sympatyczny numer, nie powiem, taki polski zespół Mosquitoo robi podobne.
FK [6.5]: Ktoś tu bardzo chce być Lennox i Stewartem. Celu nie osiągnęli (ha!), ale że mierzyli wysoko, to wyszło całkiem mocno nieźle.
KM [6.0]: Fajny kawałek, choć metalicznie chłodny.
MS [6.0]: Po pierwszych taktach miałem nadzieję na uczciwą porcję dark electro, przez sekundę niejasno zamajaczyły w oddali nawet jakieś industrialne skojarzenia. Koniec końców wysłuchałem ciepłego electro popu, ale nie powiem żebym był nieusatysfakcjonowany z takiego obrotu spraw.

KFB [7.5]: Nastoletni Bundick spotyka przy ognisku Aveya i Pandę, to nie mogło się nie udać. Ładnie to jedzie, tak po Bożemu.
FK [5.5]: Szlachetne smuty z echem w typie Foster The People. Tej wiosny już zakochiwać się nie zamierzam, więc tym bardziej nie działa.
KM [5.5]: Wszystko fajnie, tylko więcej piosenki by się przydało. Zwrotki, refrenu, melodii, harmonii.
MS [5.0]: Goście na longboardach i wszystko jasne. Umiarkowana nuda, bezpłciowość godna rozmnażania się gąbek no i, niech im będzie, także leniwy urok w momencie gdy sprawy zagęszczają się pod koniec. Jeszcze nie jest za późno – jeśli sprawią sobie skateboardy mogą być z nich ludzie.

KFB [5.0]: Podkład dosyć szybko nuży, panna też jakoś specjalnie nic mi nie robi. Ale ja rozumiem o co tu chodzi i też się cieszę, że takie rzeczy powstają w przysłowiowej Albanii.
FK [6.5]: Dość oczywisty klip z walorami i dość nieoczywisty język prezentowany przez dość irytujący timbre przysłaniają niesamowitość podkładu, przystającego bardziej do remake'u tego filmu z Hassellhoffem i jego rdzawą bestią. Super.
KM [6.5]: Niby albańska Dziun. Albo to Malicki produkował po prostu.
MS [5.0]: Mam dziwne wrażenie, że początkowo to miał być naprawdę energetyczny numer, jednak gdzieś po drodze coś poszło nie tak i w efekcie dostaliśmy kawałek klimatem przypominający powłóczysty pop pierwszej połowy minionej dekady, tyle że bez topornych bliskowschodnich zajawek Timbo/Storcha, choć te w przypadku albańskiej gwiazdki byłyby akurat całkiem na miejscu. Przy drugim refrenie nawet się wkręca.

KFB [6.0]: Nie jest to sexy dla mnie, bo moje wymarzone r&b panny Levesque brzmi trochę inaczej. Tym niemniej wciąż liczę na sporo ciekawych wrażeń związanych ze zbliżającym się LP Jumping Trains.
FK [5.5]: Jestem już za stary, żeby w końcu uwierzyć w Jojo, ale post-Britneyowych inklinacji nigdy dość, więc czemu nie.
KM [6.0]: Ja tu wyczuwam efekt jojo.
MS [2.0]: Tak właściwie to wkurwia tu niemal wszystko.

KFB [3.0]: I think I just got pinkeye watching this video.
FK [6.0]: Najlepsze w EP-ce Express Yourself to jej 4-minutowy skrót. A pełna wersja tytułowego singla to Major Lazerowy hałas z, właściwą dla tego projektu, skłonnością do eksponowania galaretowatych dup. Słodkie, ale męczące.
KM [5.0]: Trochę partyzantka. Na moście w moim mieście kiedyś napisali, żeby nie wycinać lasów, bo też można zostać partyzantem, więc nie palę tego mostu.
MS [5.5]: Z Diplo tośmy się pogniewali już jakiś czas temu – przy jego minie badassa w teledysku trudno zresztą mieć złudzenia, jakoby typek wstydził się choć trochę muzyki którą robi. Trzeba też jednak zaznaczyć, że i "Express Yourself" - bezpretensjonalny zapełniacz parkietów, otwarcie wiksiarskim charakterem połączonym z przyzwoitą produkcją broniący się na starcie przed ewentualnymi zarzutami - nie stanowi specjalnego powodu do pąsów. Pozostaje mi się chyba tylko pogodzić z faktem, że nie doczekam już raczej kolejnej Floridy.

KFB [6.5]: Przemawia do mnie ten oszczędny aranż, nic nie poradzę. To już śmiga na trójkowej liście przebojów czy dopiero zacznie?
FK [2.0]: Skrzypce, łóżko, cienki wokal o dupie (i brzuchu, i czymśtam), nieocenzurowany seks w klipi... naprawdę?
KM [5.5]: No OK, ale wolę nieco ostrzej, bo tak szybko się nudzę.
MS [5.0]: Tits or GTFO.

KFB [3.5]: Skłamałbym mówiąc, że przesłuchałem to do końca.
FK [0.5]: Najbardziej mnie boli, że ta żenada jest co najmniej w połowie zamierzona.
KM [5.5]: Żaba przesadza z sentymentami.
MS [3.5]: No niby propsy za to, że dzięki temu w ogóle przypomniałem sobie o istnieniu Vengaboys, ale to by było na tyle.