SPECJALNE - Rubryka

Playlist: Rezerwa: Listopad 2009

18 grudnia 2009



Mimo drobnej rewolucji w długości tekstów na Porcys, nie rezygnujemy z comiesięcznej promocji w postaci dziesięciu "nie-tak-dobrych-ale-prawie" kawałków, które nie zmieściły się w środkowej kolumnie. Listopadowe propozycje skomentują dla Was Kamil Babacz, Kacper Bartosiak, Mateusz Jędras i Łukasz Konatowicz.

Best Coast: When I'm With You
[7.0]
[posłuchaj]

KB [6.5]: Uwielbiam nieprzemijalność linijki "Ever since I was a little girl", choć myślę wtedy o zremiksowanym przez The Twelves przeboju Black Kids. Fajnie, zdążyły mi się przewinąć myśli o Cyndi Lauper, Galaxie 500, nawet Beatles i oczywiście Pains Of Being Pure At Heart, którzy dorobili się konkurencji mogącej im zagrozić w bitwie na sentymenty.

KFB [6.5]: Że znowu Beach Boys, że znowu 60s? Darujcie, naprawdę. Aczkolwiek przyznaję – to najlepsza z piosenek Best Coast, które dane było mi słyszeć. Jest coś autentycznie uroczego w tym ‘I hate sleeping alone’ rzuconym przez Bethany pod koniec. A muzycznie… Czuć że się kolegują z Wavves. I w ogóle nie słychać, że to połówka Pocahaunted jakby nie było. Dziwne.

MJ [7.0]: Jest tendencja do plażowania. Nie czarujmy się, żadne takie emulatory nie mogą dobrze świadczyć o jesieni na świecie. Swoją drogą, niby gitary, leżenie na plaży, bardzo serio, żadnych kreskówek, raczej średnie kino, ale jednak pamięta ktoś Pipettes?

ŁK [8.0]: Pixiesowe akordy w intro w powolnym intro podgrzewają emocje. I zaraz następuje erupcja hormonów – piosenka wybucha i przeistacza się w punkową wersję słonecznego popu z lat 60., której Girls nie byli w stanie stworzyć tak udanie. Tyle dobrych w życiu rzeczy przywołuje ten utwór: kasety, zespoły. Na moment odlotu.


James Pants: Thin Moon
[6.625]
[posłuchaj]

KB [7.0]: Moja bajka totalnie, tym bardziej, że przywołuje wczesne Junior Boys. Chyba nie trzeba tłumaczyć, zresztą jak to się kończy.

KFB [7.0]: Czytałem gdzieś, że kolega James Spodnie stara się wskrzeszać ducha 80sowego disco, soulu i cholera wie czego jeszcze, ale nie sądziłem, że może mu to tak dobrze wychodzić. Sam ogarnia wszystkie instrumenty i może dzięki temu tak dobrze wpisuje w tegoroczne trendy. Całkiem blisko mu ideowo do takiego Memory Tapes.

MJ [6.0]: Syntetyczny anty-hiphop o piosenkowych założeniach i punkowej mentalności powraca i jak zwykle rozczarowuje, tym razem jeszcze bardziej piosenkowo. Można też prościej: klarowniejsze Russian Futurists bez zmysłu melodycznego, za to z dekonstruktywistycznym. Niespełniony talent; sympatyczny jak skurwysyn.

ŁK [6.5]: Pants przepuszcza D'Angelową soulową czułość przez lakoniczne electro z sauny. Z drugiej strony wychodzi mieszanka ciepła i chłodu do słuchania po nocach. Jeśli dopracuje te formułę mogą z tego wyniknąć jeszcze lepsze rzeczy.


Pearl Fiction: If U Wanna
[6.5]
[posłuchaj]

KB [7.5]: Czyżby ponowne odkrycie Papa Dance sięgnęło dalej niż do granic naszego kraju? Były już takie podejrzenia przy okazji "Apple Pie" Ayuse. Ta strona Prince'a też nie jest przywoływana aż tak często.

KFB [7.0]: Bardzo sympatyczne nawiązanie do złotych lat popu, zgrabna melodia, chwytliwy refren, czuć duch Księcia, widać koleżeństwo z Juvelenem. Bardzo Cygan.

MJ [7.0]: Bardziej Prince niż Mac, bardziej zaczepianie niż misterność budowy; zajebiste.

ŁK [4.5]: To śpiewa tu Juvelen czy nie? To mnie najbardziej interesuję a propos tej piosenki. Takie sobie to electro.
Au Revoir Simone: Another Likely Story (Aeroplane Remix)
[6.375]
[posłuchaj]

KB [6.0]: Fajnie, Aeroplane w lżejszej postaci, ale tym razem bez przebłysków geniuszu. No może troszkę od 2:16.

KFB [6.5]: No i mamy fajne odniesienie do ubiegłego roku – wtedy było "Paris", które Au Revoir Simone przerobiły wspólnie z panami z Belgii, teraz dziewczęcy kolektyw z Nowego Jorku dobrowolnie położył się pod nóż Aeroplane i znowu efekt jest zauważalnie lepszy od oryginału. Mimo że nie dokonuje się żadna wielka rewolucja, to ten remix jest kolejnym dowodem na wielki talent i niebywałe wyczucie melodii belgijskich DJ-ów. Ciekawe czym zaskoczą za rok?

MJ [6.0]: Czysto i Casio, lepsze niż twoje niedzielne zakupy, tylko że nie jest to jakiś specjalnie chwytliwy typ naiwności.

ŁK [7.0]: Widziałem już nazwy obydwu wykonawców i słowo remiks w jednej razem, ale to inna, piękniejsza historia. Nie mam zamiaru w żadnej mierze umniejszać dobroci tej tu piosenki. Zestawienie kanciastego podkładu i twee wokalnej melodii z początku wydają się trochę niezgrabne. Potem jednak 60sowe girlbandowe harmonie głosów unoszą się w niebo a za chwilę z ziemi unosi się rasowe disco. Satysfakcja dla mózgu i reszty ciała.


Dennis Ferrer: Sinfonia Della Notte
[6.375]
[posłuchaj]

KB [6.5]: Solidna porcja deep house'u, wracającego do źródeł, a nawet krążącego między gatunkami: jakiś funk, acid i chicago. Fajne piano staby i fantastyczny bas, taki jak kochamy w słynnym już remiksie Shazama.

KFB [6.5]: Jest też porządny Hałasik w dzisiejszym zestawieniu. "Baunsuj, dziwko!"

MJ [6.5]: Byłoby słabo się nie zajawić, ale jednak już w piątej minucie pętla przewodnia jakby przymula, co dotkniętemu soulem house'owi nie wróży szczególnej głębi. Całości nie ratuje sampel wokalu, zajmują się tym właściwie wszystkie inne zmiany.

ŁK [6.0]: Fajny ten afrykański segment. Spoko house, niewiele zapamiętałem.


Lil B: I'm God
[6.25]
[posłuchaj]

KB [5.5]: Wyciąłbym tego nudziarza i trochę się wtedy podjarał. No ta jego zlewa mi tu kompletnie nie leży.

KFB [7.0]: Interesująca autoprezentacja geja-rapera, który tym bije Waszkę G, że ma naprawdę kapitalne podkłady. W tym kawałku to w zasadzie przesądza sprawę. Fajne jest to, że nawet to moralizatorstwo nie brzmi w wykonaniu tego typa sztucznie, kupuję to, jak zresztą całą tą rezerwę.

MJ [5.0]: Przesada, z brawami za urocze tło.

ŁK [7.5]: "Jesteś bogiem – uświadom to sobie". Może i nie, ale to gówno jest bardzo gorące. Sprawdźcie te płynąca melodie pod bitem! Sprawdźcie ten bit! Jeśli to nie jest 8, to dlatego, że powolne flow B rozmija się z podkładem na początku. Ale kuuurde, chce więcej od tego typa.


Downtown Party Network: Heart Break Dancing
[6.125]
[posłuchaj]

KB [5.0]: Zostanę przy Baxterze. Mam wrażenie, że prowadzi donikąd, choć pewnie nie jest to najważniejsze.

KFB [7.0]: Disco house z Litwy? Masakra jakaś, widzę duże możliwości przed kolegami. Zresztą to świeży nabytek Eskimo Recordings, więc nie ma w tym przypadku. Jeśli istnieją "kawały z brodą", to muszą istnieć piosenki z wąsami. Tu mamy do czynienia ewidentnie z wąsami Morodera.

MJ [6.0]: Najwyższy zawodnik na ławce wciąż żyje sukcesami swoich wujków. A nawet wujkowie wiedzą, że długie wrzuty z autu nie poprawią jego wizerunku po dziesiątkach rajdów kończonych najwyżej rzutami rożnymi. Sztuczny tłum też nigdy nie był sposobem na zagęszczenie środka pola, chociaż wstydu nie ma.

ŁK [6.5]: Szwedzi robią to lepiej, ale Litwini też mogą być. Dobre słuchawkowe disco. Żeby tylko coś tam więcej permutowali.


Kesha: Tik Tok
[6.125]
[zobacz klip]

KB [6.5]: Kurde jak trafiam na to na Esce, to szaleję i to jest chyba mój ulubiony kawałek 2009, który łapałby się pod kategorię guilty-pleasure, gdyby jeszcze istniała. Bo choć jedzie na patentach, na których Lady Gaga buduje swoje mierne przeboje, a udawanie Uffie jest komiczne, to ja nie umiem nie ulec nośności mostka i refrenu, mimo że słyszałem to już pewnie setki razy. Jest tu lekkość, radość, jakiś brak przegięcia, na który pop ostatnio choruje, czy wręcz (niekoniecznie) przeciwnie, bezbarwności. Słucham, bronię się i przegrywam, nucę choć nie chcę, a chyba mi tego brakowało. Jest tu wiele tego, co może wkurwiać i chyba moi koledzy zjadą, ale naprawdę, może i cenię sobie Dreama, ale już zaczynam mieć dosyć jego wszechobecności i cieszę się na coś, co powoduje, że mam ochotę się urżnąć i pójść na jakąś gimnazjalną domówkę. Repeatuję po parę razy i trochę mi wstyd. No i całkiem sporo się tu tak naprawdę dzieje (synth-bas w refrenie), na dodatek zremiksował Falke, ale wyszło mu totalne gówno i przegrał z Dr. Luke, który na guilty-pleasure zna się akurat jak mało kto.

KFB [7.5]: Ależ cudny grower! Ja wiem, wiem, tu powinna być szóstka i jakiś tekścik, że spoko, ale bez przesady, ale… Po pierwsze – teledysk, który sprawia, że wracają wspomnienia z pierwszych gimnazjalnych najebek. Po drugie – urocza maniera panny, która świadomie rżnie z Uffie, a jednak wyjątkowo wcale mnie to nie oburza. No i najważniejsze – naprawdę uroczy refrenik, proste rymy, naturalność, dr Luke za konsoletą. Łaaa, ja chcę już LP Uffie!

MJ [5.0]: Znaczy, że Uffie i Robyn są już powszechnie akceptowane.

ŁK [5.5]: Jakby Uffie i Lady Gaga weszły do tej maszyny z "Muchy" to byśmy się doczekali czegoś takiego. A i tak się doczekaliśmy. Wżera się w mózg – tani hedonizm dla każdego.


Horse Shoes: Changing Winds
[5.625]
[posłuchaj]

KB [6.0]: Wizualizowanie lata bardzo pomaga, bo w okresie zintensyfikowanego ziewania raczej średnio działa. "Ładne" i dobrze, że trwa tak krótko, bo nie ma czasu, żeby się znudzić, ale za to można się luzacko przeciągnąć.

KFB [6.0]: Fajne to i sympatyczne, ale na pewno nie porywające. Ale to chyba jacyś ziomale Drums, więc rokują pewne nadzieje na przyszłość.

MJ [5.5]: W sposób bardzo prosty i niewinny lata 80. wciąż powracają.

ŁK [5.0]: Balearyczny New Order. Nudne. Będą wielcy.


Jennifer Lopez: Louboutins
[5.375]
[posłuchaj]

KB [5.5]: Gdyby nie zabijająca repetetywność i znikomość hooków, to byłby to całkiem genialny track. Dziwna dekonstrukcja się tu odbyła, bo choć refren kipi od napięcia, to tak naprawdę go nie ma i wszystko dzieje się w innych częściach utworu. Btw. jak słyszę te dęciaki to myślę bardziej Washed Out niż The-Dream, nie pierwszy raz gość mnie zagiął.

KFB [7.0]: The Dream i Tricky Stewart biorą się za zmienianie oblicza mainstreamowego popu. I zajebiście, bo ile można bezczynnie patrzeć na to wszystko… Porządny singiel, wiadomo że J.LO miała lepsze, ale jak na powrót po urodzeniu bliźniaków to i tak nie mam pytań. Jak tak patrzę na listę ludzi, którzy mają odpowiadać za jej przyszłoroczną płytę Love? to zaczynam wierzyć, że nie wszystko stracone.

MJ [4.0]: Fajne buty, głupie zwrotki.

ŁK [5.0]: To J. Lo powraca do śpiewania? To przytomnie z jej strony załatwić sobie produkcję The-Dreama. Piosenka sama średnia i o butach.


Oficjalny side-project

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)