SPECJALNE - Rubryka

Playlist: Rezerwa: Grudzień 2010

31 grudnia 2010



W ostatni dzień roku sylwestrowa rezerwa – prezentują: Kacper Bartosiak, Aleksandra Graczyk, Łukasz Konatowicz i Krzysztof Michalak.

Jacques Greene: (Baby I Don't Know) What You Want
[6.875]
[posłuchaj]

KFB [6.0]: Rasowe house'ujące bangerzysko. Lubię synthy, lubię trochę techniki, więc jestem kontent, ale nikt mi tu nic nie urwał. Na dłuższą metę raczej zbyt monotonne.

AG [7.5]: Rzadko płaczę na filmach, ale przy scenie odłączania zwojów niegodziwemu Halowi za każdym razem przemieniam się w krynicę łez. Jacquesa Greene'a cudowny przegląd przez narodziny i rozwój syntezatora, przetykany dźgającym w serce samplem "so sad, so sad" przypomina, że bez depresji nie ma melanżu. Ale dziś otrzyjmy łzy oraz poluźnijmy krawaty i ramiączka. Na Nowy Rok postanawiam i życzę wszystkim, żeby nie myśleć już tyle o śmierci.

ŁK [7.0]: Zajebiste syntezatory, zajebiste wiewióry.

KM [7.0]: Trochę się zdziwiłem, że gość jest z Montrealu, bo brzmi to jakby trochę londyńsko. Tak czy siak, ogarnięty typ, w wywiadach przyznaje się do słuchania GY!BE, Boards of Canada, Fleetwood Mac i Aaliyah, a do tego kawałka zapakował piękne synthy.


Andre Nickatina feat. Lawrence W.: 1-Flight
[6.75]
[posłuchaj]

KFB [6.5]: Nie będę może pisał czego spodziewałem się patrząc na początek video… Jak na weterana rap-gry Nickatina zadziwia ogarnięciem i nadążaniem za tym co lubimy – słysząc ten joint Dam Funk mógłby propsować.

AG [6.5]: W sylwestrowym odcinku rezerwy Wojtek wszystkimi dostępnymi środkami pragnie nas zachęci do wspólnej pogadanki "Gender i Fetyszyzacja: Zagadnienia z Kartezjańskiej Tradycji Binarnej, Nowej Seksualności i Dyskursu Płynnej Tożsamości Płciowej". Nic z tego! Niech sterczące na potęgę sutki w teledysku Andre nie odwracają naszej uwagi od kawałka, bo to dobry kawałek.

ŁK [6.5]: Z dzisiejszej perspektywy powiedziałbym, że to rapowanie do chillwave'u... "Sexual Eruption" / "Sensual Seduction" było wspaniałym chillwave'owym numerem, co nie?

KM [7.5]: Cholera, mam słabość do takich mięciutkich, windowych podkładów.


Laroo & The Jacka: Don't Be Scared
[6.625]
[posłuchaj]

KFB [7.0]: Gdyby J Mascis miał czarnego syna, to mógłby on wyglądać jak jeden z tych gości (nie mówcie, że tylko ja to zauważyłem!). Dobry numer, typy wyglądem nie przypominają raperów, ale skillsów na majku odmawiać im nie zamierzam, chociaż dla mnie show kradnie poczciwe biciwo.

AG [7.5]: Pseudo G-Funkowy klawisz, gitara i prostacka perkusja hip-hopowa z okolic 2001 wystarczą, by uczynić mnie szczęśliwą. Panom, co prawda, trochę brakuje do takich hedonistycznych turbomiazgotronów jak "Hey Ma" Cam'rona czy "Pussy Poppin" Ludy, które zawsze przemycam w sylwestra chłopakom u laptopów, czy tego chcą czy nie. Dziś niestety pracuję, ale pozwolono mi współtworzyć playlistę pod warunkiem, że po zamknięciu pozwolę dać sobie postmodernistycznego klapsa plikiem gotówki (3:19). Wprost uwielbiam te dzisiejsze czasy, w których każdy wygrywa!

ŁK [4.5]: Nie boję się, po prostu jestem niezbyt zainteresowany.

KM [7.5]: Fajnie ta gitarka pracuje na bicie, ale refren zamiata wszystko. Znowu się rozpływam przy testosteronowym rapie, to chyba nieco schizofreniczne. Co ci producenci wyczyniają w dzisiejszych czasach?


Panda People: Nothing Is Missing
[6.625]
[posłuchaj]

KFB [7.5]: Nawet jeśli gdzieś już widziałem to video, to co tu się dzieje w refrenie?! Tytuł nie kłamie, absolutnie niczego tu nie brakuje.

AG [5.5]: Śmiercionośna obfitość syntezatorów przyćmiewa, bardzo ładną w zasadzie, melodię. U progu 2011 zupełnie już nie pamiętam, czy to źle, czy to dobrze.

ŁK [7.0]: Tak, rozumiem, kochacie lata 80., totalnie rozumiecie lata 80.! Dooobre, bardzo dobre.

KM [6.5]: Panda People powoli ugruntowują swoją pozycję niezawodnych dostarczycieli wakacyjnych burz synthów. Nic, tylko czekać na więcej.


Pional: We Have Been Waiting For You
[6.5]
[posłuchaj]

KFB [6.0]: Piona Pional, nie zamierzam się obrażać na tak łatwo przyswajalne hałsy. Główny motyw tak wpada w ucho, że ciężko narzekać na jednostajność.

AG [8.0]: Kalejdoskopowe instrumentarium przelewa się jak cukierki typu pick-n-mix w torebce-samarytance. Uwielbiam cukierki pick-n-mix i torebki-samarytanki!

ŁK [6.0]: "In his new release for Hivern Pional crosses pop with a deep-house background" twierdzi wydawca. Czekałem na pop i się nie doczekałem. Za to ładny nawiedzony (ha) house.

KM [6.0]: Bas przyjemny, sampelki przyjemne, melodia przyjemna, ale czegoś brakuje, no. Tym niemniej, w ciekawym kierunku podąża ten pan, więc w sumie piona.


SNSD: Oh!
[6.375]
[posłuchaj]

KFB [4.5]: No fajne dziewczyny, muszą się tylko nauczyć pisać piosenki. Hooków brak, słyszeliśmy już w tym roku dużo lepsze rzeczy z tamtych okolic, więc c'mon.

AG [6.5]: Tak, jak w przypadku dziobaków i pingwinków, w żaden sposób nie potrafię sobie wyobrazić, jakiż to pattern ewolucyjny mógł doprowadzić do powstania tego pakunku rozkoszności. Dwa słowa: kuci kuci!

ŁK [7.5]: Duże ilości młodych Koreanek naraz. Serio gdzieś leci tak skomplikowana i trudna do ogarnięcia muzyka w komercyjnych mediach? Matematyczne słodycze.

KM [7.0]: 9-osobowy girlsband? Takie coś tylko w Korei! Dziewczyny przekonują mnie wizualnie, że warto się zabawić, a refren zamienia mój kwadrat w parkiet. Opa-opa-opa-I'll be-I-ll be-down-down-town!


Fantasia: Man Of The House
[5.875]
[posłuchaj]

KFB [7.0]: Refren to jest taki pocisk… Zwrotki już mniej, ale nie zmienia to faktu, że sieroty po starym dobrym 90sowym r’n’b mają się z czego cieszyć. Album pewnie nie wytrzyma tego tempa, ale i tak zbadam.

AG [5.0]: Numer roztacza aurę nostalgii za r'n'b z późnych lat 90-tych. Niczym Brandy, Ashanti i panny z Destiny's Child, Fantasia to silna kobieta, co wszystko potrafi – i zaśpiewać, i zarobić, i naprawić zlewozmywak. I chociaż moja sekretna osobowość Sharondy, wojowniczki z prodżektsów, kiwa z aprobatą głową, to po naradzie dochodzimy do wniosku, że jednak wolałyśmy "Survivor".

ŁK [5.0]: Co się właśnie stało! Niezbyt wiele czegokolwiek! Przy takich trackach myślę sobie – "nudnawe, ciekawe czy Borys by się tu czegoś dokopał i opisał to średnio dla mnie zrozumiałymi terminami".

KM [6.5]: Kupuję takie zaangażowane R'n'B. Bardzo fajny refren, świetny mostek, tylko w zwrotkach przydałoby się trochę więcej fantazji.


Rihanna: Only Girl (In The World) (Gewurztraminer Remix)
[5.375]
[posłuchaj]

KFB [5.5]: Remix w duchu Porcys. Oczywiście lepszy od oryginału, ale trochę sztuka dla sztuki.

AG [7.0]: Od czasu rozbrajającego "Rude Bwoy" persona Rihanny jakoś nie specjalnie przykuwała moją uwagę w radio i telewizji, a na dźwięk "Only Girl (In The World)" nie wiedziałam czy ziewać, czy przewracać oczami. Gewurztraminer Remix musi być niezwykle utalentowanym młodym człowiekiem, skoro z takiego zagłębia biedy wydobył podobny retrobanger. Oczyma wyobraźni widzę siebię na wszystkich parkietach świata i czuję, że Rihanna właśnie mnie prosi, bym ją kochała, jak żadną inną i przez te parę minut, nie powiem, mogę przystać na taki rozwój wydarzeń.

ŁK [2.5]: Po co sobie w ogóle zawracali głowę?

KM [6.5]: Jakoś cieszy mnie już pierwotna wersja tego kawałka. Na tle całej reszty tegorocznego, dresiarskiego popu "Only Girl" wyróżnia jakiś cień wysublimowania i nieudawanej iskry. Więcej funku może tylko ucieszyć bardziej, zwłaszcza, że dramaturgia zachowana. Dobry remiks.


Sunny Sweeney: From A Table Away
[4.25]
[posłuchaj]

KFB [3.5]: Lubię poczucie humoru naszego naczelnego. Jakieś zalążki poprawności pojawiają się w refrenie, ale poza tym albo zupełnie nie moje granie albo nudy. A najpewniej to i jedno i drugie.

AG [4.0]: Skąd Bogu ducha winna Sunny Sweeney, all-american-girl z chrześcijańskim emblematem na pasku od gitary, wzięła się w tak rozbuchanym zestawieniu, pozostanie dla mnie tajemnicą. Bardzo chciałabym dać jej te pół punkta więcej lub mniej, żeby nie musiała zrównywać się z Gyptianem (bo spotkanie tych dwojga wyglądałoby najpewniej jak slapstickowy porno-remake "Starcia Tytanów"). Ale rzewne gitary, smutne spojrzenie Suzanne Vegi i głos Sheryl Crow zasługują na brak litości.

ŁK [3.0]: Ballada country.

KM [6.5]: No, ja w sumie też lubię Fleetwood Mac.


Gyptian: Hold You
[4.125]
[posłuchaj]

KFB [5.0]: Coś te kawałki skrojone pod Graczykównę i ten nie jest wyjątkiem. Ola po szkole życia w Londynie pewnie wie o czym on tu zapodaje, ja nie rozgryzłem jamajskiego akcentu i niewiele z tego rozumiem (a może nie chcę rozumieć). Chciałbym nie lubić całym sobą, ale weź tu i nie lub takiego zgrabnego minimalistycznego podkładu. Tego typa wprawdzie mogłoby w tym wszystkim nie być, ale nie jestem w nastroju do czepiania się szczegółów. Jak na egzotyczną ciekawostkę jest ok.

AG [4.0]: Moja znajoma spędziła zeszły rok na Wyspie Świętego Marcina, przyrządzając drinki w budce na plaży. Znajoma jest rudą i filigranową dyplomowaną flecistką z dobrego domu, więc widząc baunsujący pełnoudy harem w teledysku Gyptiana zrozumiałam jak wielki musiał być jej szok kulturowy. Na szczęście przed napastowaniem innych uchronił ją fakt szybkiego nawiązania romansu z ratownikiem autochtonem, który podwoził ją do pracy na nartach wodnych. Zapytana, czy związek miałby rację bytu i szansę przetrwania w realnym świecie wybuchnęła gromkim śmiechem: "Wiesz, karaibskie chłopaki to romantycy, ale nie bardzo rozumieją koncept rozmowy. Nawet jeśli próbowałam się czegoś dowiedzieć o ich dzieciństwie, zainteresowaniach, nie wiem, planach na przyszłość, to konwersacja i tak zawsze zmierzała do punktu, w którym informowali mnie, jak bardzo pragnęliby wylizać mi cipkę." Wracając do Gyptiana – poproszę o zbliżenie na liryczną zadumę malującą się na twarzy, gdy śpiewa o "tightest hole" wybranki jego serca. Dziewczyny, doceńcie takt tych wszystkich chłopców, którzy kiedykolwiek pisemnie i przez kolegę poprosili was "o chodzenie".

ŁK [7.0]: "Thumbs up if you don't understand a word, but love it!!!!" pisze użytkownik MRYMYHR. Mnie się wydaje, że zrozumiałem każde słowo i tracka nie pokochałem, ale bardzo mi się spodobał – nie mogę odmówić temu słodkiemu i leniwemu pulsowaniu.

KM [0.5]: Głęboko upośledzony kawałek. Szkieletowy riddim na płaskim werblu, bezsensownie szemrzącym basie i randomowych odgłosach piana, jakieś post-Akonowe zaspiewy. Do tego ten refren... Czy on naprawdę śpiewa tam "Girl, you give me the tightest HOLE me eva get inna my life"? Że niby taka sprytna gra słów, tak? Kurwa, degrengolada. A prezenter w Trójce już chyba trzeci raz w ostatnim kwartale zapowiada "D'yer Mak'er" Led Zep jako "dajer mejker"...


Oficjalny side-project

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)