SPECJALNE - Rubryka
Na Spytki Cię Biorąc #9
31 października 2005Wszyscy wiemy, że "szczerość" jest kategorią, której w sztuce nie sposób ocenić stuprocentowo i obiektywnie – możemy jedynie zaufać artyście, że to co tworzy wypływa z jego duszy, a nie bierze się z rynkowych kalkulacji czy efektownej pozy. Jaką piosenkę uważasz za najbardziej "szczerą" z twojego punktu widzenia – jaki jest najbardziej "szczery" tekst zaśpiewany kiedykolwiek twoim zdaniem?
Zosia Dąbrowska:
Ale o czym jest to pytanie. Jaka szczerość, nie ma czegoś takiego. Poza może być bardziej szczera niż jej brak i takie tam. Ej, poza tym co mnie to obchodzi czy ktoś tak naprawdę, czy tylko udaje dla kasy i sławy, a potem chichocze (chichoce?) chytrze w garderobie. Ja sobie tylko słucham. Zdaje się że to Sting (którego zresztą nie lubię akurat) powiedział, że gdyby nie kasa, to by rzucił to cale granie. I czemu by nie tak, jeśli granie by się miało udawać. Mnie to w ogóle nie zaciekawia, dusza artysty, czy on jest szczery do bólu że aż przezroczysty. Poza tym, co w końcu, to już sobie nawet nie można na scenie pooszukiwać?
Borys Dejnarowicz:
Wielu jest gamoni o takim darze. Czasem jak Dulli zapoda jakiś natchniony refren ("Play me / Save me / Either way I wanna be your baby"), to doznaję, że koleś ociera się o 99,9% szczerości dosłownie. Ale najbardziej szczerą piosenką w dziejach jest "All We Have" zespołu MK Ultra. Nadstawcie uszu i wczytajcie się uważnie w każde słowo, bo bardziej szczery tekst już nie powstanie. Koniec, kropka – jak Zakrocki w brudnopisie Venetian Snares, nie mam nic więcej do dodania. Tune in and be saved.
Paweł Greczyn:
Dajmy na to Tracy Chapman "Fast Car".
Mateusz Jędras:
Tu akurat nie mam większych problemów, do dwóch ewentualności się ograniczam. Najbardziej szczery tekst z mojego punktu widzenia to (odpowiedzi są reprezentowane przez szczytowy moment osiągnięcia szczerości): "And Kim's got her watermelon gun / 'Cause its the consciousness of love", czyli (kurtyna) The Flaming Lips i "Kim's Watermelon Gun", ex aequo z: "You can be my head / Oh, I really need one / 'Cause it's used all its better days / You can be my head / 'Cause I've ruined this one / Blasting holes where it used to be" też Wayne'a, tylko wcześniej ("Be My Head"). Już wtedy był drastycznie szczery. Niby pomijam "DOES NOT EXIST, TAKE AN EXIT", opcję dyskwalifikuje warunek "kiedykolwiek".
Jacek Kinowski:
Nie mam "najszczerszego" kawałka, czy tekstu, a artystów którym ufam jest zbyt wielu żeby wymieniać. Zresztą doszukiwanie się czegoś "bardziej" szczerego wydaje mi się na pewnej płaszczyźnie nonsensem, bo jak już ustalimy że ktoś jest szczery, to według jakiego klucza mielibyśmy dokonać stopniowania? Że jak ktoś śpiewa o melanżu to jest mniej szczery niż jak śpiewa o medytacji? Wiadomo, że są sfery mniej lub bardziej intymne, ale to nie uprawnia do takiego podziału. Nie to, że jakoś się spiąłem strasznie i obruszyłem na pytanie, tylko zwyczajnie nie widzę dla siebie sensownej odpowiedzi poza "nie mam".
Łukasz Konatowicz:
Oczywisty wybór. Fugazi. "Target". "We could be making it staking last dimes". Marvin Gaye też mnie ujmuje szczerością.
Jędrzej Michalak:
Pierwszych kilkadziesiąt miejsc w tej kategorii zajmuje kolo z Microphones. Jak nie on to kolo z Modest Mouse albo kolo z Radiohead. Spoza rzeczy oczywistych wybieram "Being A Girl" Mansun. Z gwiazdką, że zmieniam "The Only pureness left is preached by Marx" na "The only pureness left has reached my mind". Tak to zawsze słyszałem i tak bardziej pasuje do faktu, że ogarnięto tu słowem tak zwane "wszystko". Skoro Draperowi udał się ten zacny wyczyn, to należy założyć, że – wyjątkowo – był szczery.
Patryk Mrozek:
Coś z The Queen Is Dead lub Everclear. Albo "I See A Darkness" Bonniego.
Piotr Piechota:
Jako pierwsze, przyszło mi na myśl: Brock śpiewający w "Tiny Cities" – "Does anybody know a way that a body could get away...".
Marcin Wyszyński:
Tak pół-serio: "Bierz Mnie" czarodziejów z IRA. Wzruszyłem się niegdyś,
widząc jak na którymś z wielkich pikników telewizyjnych na wsi czerwone
pietnastoletnie jagody falują, histerycznie przekrzykujac pana Gadowskiego w
dramatycznym wyznaniu pod tytułem "obsyp mnie złotym deszczem". Szczerość wręcz do bólu. I efekt komiczny nieprzeciętny.
Michał Zagroba:
Po dłuższym zastanowieniu, mój typ to "Hurt" w wykonaniu Casha.
Krzysztof Zakrocki:
Ciężko odpowiedzieć, bo to jest z kategorii "najfajniejszy riff" etc. To tak jak by ktoś botanika zapytał: "podaj najciekawszą mozaikę kolorystyczną z jaką spotkałeś się w kwiatach". Ale lubię Dżem "Dzień W Którym Pękło Niebo". Chociaż nie wiem czy do końca ze względu na kryterium szczerości... Właśnie nie lubię takich pytań, bo czy można zdecydować który z tekstów Davida Byrne'a albo The Clash jest bardziej szczery?
Pytanie na przyszły tydzień brzmi: Podaj najbardziej ekstremalny przypadek kiedy twój osąd odnośnie jakiejś piosenki zmienił się z czasem o 180 stopni – od najniższych not po zachwyty. O jaki kawałek chodziło?
Uwaga: Czekamy na wasze odpowiedzi! Najciekawszą opublikujemy obok ankiety redakcji. Piszcie na adres redakcja@porcys.com.