SPECJALNE - Rubryka
Na Spytki Cię Biorąc #8
24 października 2005Najśmieszniejsze zajście jakie przytrafiło ci się ostatnio? Wolna amerykana dudes!
Zosia Dąbrowska:
Nic mi się nie przypomina co by się nadawało. Może wyjdę z domu, pochodzę godzinę i może zdarzy się coś śmiesznego na osiedlu.
Borys Dejnarowicz:
Nie wiem, całkiem niedawno zdarzyło mi się gościnnie "didżejować" w jednym z krakowskich klubów i z grubsza zapodawałem swoje drużyny, a więc od dance-punku przez niezal-rock jakiś po komercyjny pop. W pewnym momencie gość za barem z poważną miną mentora wytknął mi, że mogę sobie grać co chcę, ale żebym nie zaniżał poziomu klubu, bo disco 80s czy "alternative" (ee?) to jeszcze przejdzie, ale już "Love At First Sight" Kylie to mógłbym się opamiętać. Jest to śmieszne (zwłaszcza rodzynki w stylu: "Słuchaj, ja już trochę lat mam i nie pouczaj mnie w kwestii muzyki" hihi), aczkolwiek fakt, że facet mówił na poważnie zakrawa raczej na głębokie zasmucenie, niż żarty. Znaczy niewiedza jego i kompletny brak kontekstu w skali światowej, że przez chwilę zrobiłem z tego klubiku miejsce w którym imprezowaliby ILMowcy z Londynu czy NY, a dla niego to było zaniżanie, ale nieważne zresztą.
Paweł Greczyn:
Program wyborczy przed I turą wyborów prezydenckich, telewizyjna debata zorganizowana dla kandydatów cieszących się znikomym poparciem. Wzięli w niej udział: Czajkowska w roli belfra, zapóźniony w rozwoju, dukający uczniak Liwiusz Ilasz, speszony Leszek Bubel, prymus Adam Słomka, uczeń z wymiany zagranicznej Jan Pyszko oraz Mikke. Całość wymiatała, ale szczególnie zapamiętałem Korwina używającego słowa "burdel" w telewizji publicznej, a także Jana Pyszko nie odróżniającego PZU od ZUSu.
Tomasz Gwara:
Na wakacyjnym kursie języka francuskiego w Genewie spotkałem osiemnastoletnią cheerleaderkę z Chicago. Pewnego wieczoru popijaliśmy winko w parku w centrum miasta z grupą Szwedów i błyskotliwych Meksykanów i dyskutowaliśmy o populistycznych politykach meksykańskich. Ze strony Juana padło stwierdzenie, że według meksykańskiego ustawodawstwa nie trzeba być urodzonym Meksykaninem, aby kandydować na urząd prezydenta; wystarczy samo obywatelstwo. Na to ze śmiertelną powagą odezwała się cheerleaderka: "Guys, does this mean I can be the President of Mexico?". Zapanowała kilkusekundowa konsternacja; nikt nie wiedział, czy to żart, czy na poważnie. "Wow, so I can go to Mexico and become President! How cool!", kontynuowała niezrażona Amerykanka. W tym momencie wszyscy zaczęli się tarzać po ziemi, porykując ze śmiechu – kilku Meksykanów śmiało się całym ciałem, nie sposób tego opisać.
Łukasz Halicki:
Hasło w krzyżówce ''pąncz'' i późniejsze zastanawianie się jakim cudem ta rzeka w Rosji zaczyna się na ''ą''. Oczywiście wszystko na głos i przy grupie kilkunastu osób wokoło. Chociaż to raczej kompromitujące niż śmieszne. Ale moja grupa z roku miała z tego ubaw przez kolejne kilka dni.
Mateusz Jędras:
Nie spotkało mnie w życiu nic śmiesznego. (Chociaż kiedyś, pewnego konwakacyjnego poranka, podbił na GG pewien bliżej niezidentyfikowany Michał z Warszawy. Okazało się, iże jest on z Porcys, serwisu internetowego. I czy nie chciałbym pisać. LOL. Nic innego mnie nie śmieszy. Do zobaczenia za tydzień.)
Jacek Kinowski:
W Tesco w piątek na Kabatach spotkałem z Zagrobcem braci Wójtowiczów. Prawdopodobnie najśmieszniejsi (w sensie z największym talentem komicznym) kolesie jakich znam (kiedyś myślałem, że Żelazny ). No a jeszcze jak są razem – masakra. Dwadzieścia minut czystego śmiechu, sama treść, skurcz żołądka, no i niedosyt, że musieli się tak szybko zawinąć.
Łukasz Konatowicz:
Koniu 20:39:42
smieszy cie moj ojciec mowiacy: "o. kupie blanty" w kontekscie propozycji spotkania z mlodzieza wychodzaca z narkotykowego nalogu, ktora pojawila sie na zebraniu rodzicow?
Borys 20:40:38
tak!
Koniu 20:40:45
o, mnie srednio
Jędrzej Michalak:
Patrz moja odpowiedź na poprzednie pytanie.
Patryk Mrozek:
Ja sobie nie przypominam żadnego takiego zdarzenia (co do ankiety).
Piotr Piechota:
Ha, nie chce mi się odpowiadać na najgorsze pytania jakie istnieją! Nie czuję ciągotek blogowych i nie mam ochoty opowiadać anegdotek w necie.
Sophie Thun:
Oglądałam obrazki Giotta. W sensie architektury jego. Ale to raczej pod "urocze" podchodzi, więc nie wiem. UFO w sobotę w górach widziałam. (No i słuchałam "She Don't Use Jelly". A to zabawne jest.)
Michał Zagroba:
Łatwo mam z Kinowskim, bo se siedzieliśmy w Zielonej Budce, popijając shake'a, kiedy zza pleców wyskoczyli nam obaj Wójtowicze, czyli najśmieszniejsi bracia na świecie. Nie pamiętam co się dalej działo, zaliczyłem między oczy...
Pytanie na przyszły tydzień brzmi: Wszyscy wiemy, że "szczerość" jest kategorią, której w sztuce nie sposób ocenić stuprocentowo i obiektywnie – możemy jedynie zaufać artyście, że to co tworzy wypływa z jego duszy, a nie bierze się z rynkowych kalkulacji czy efektownej pozy. Jaką piosenkę uważasz za najbardziej "szczerą" z twojego punktu widzenia – jaki jest najbardziej "szczery" tekst zaśpiewany kiedykolwiek twoim zdaniem?
Uwaga: Czekamy na wasze odpowiedzi! Najciekawszą opublikujemy obok ankiety redakcji. Piszcie na adres redakcja@porcys.com.