SPECJALNE - Ranking
20 najlepszych singli 2008
18 stycznia 2009
10Afro Kolektyw
Przepraszam
[Polskie Radio]
Słaby teledysk. Budząca skrajne opinie wersja singlowa. Podkład to trochę Steely Dan na miarę naszych możliwości czy też Stevie Wonder bez jąder, jak mawiało się w podstawówce w opiniotwórczych kręgach. A jednak nie przypominam sobie, żeby ktoś ostatnio celniej ujął w polskiej piosence kawałek rzeczywistości. "To jest taka meta-kłótnia" – powiedział kiedyś o "Przepraszam" Afrojax, no i znów – lepiej ująć tego nie można było. Michał Hoffmann wielkim artystą jest. Najlepszy moment? "Pójdziemy na sushi i do Arkadii" – jako manifest 30-latków na dorobku, odchowanych przez TVN Style i katalogi IKEI. Choć nie wykluczam, że autor tej linijki miał na myśli przede wszystkim siebie. –Piotr Kowalczyk
zobacz klip »
09Ashlee Simpson
Boys
[Geffen]
W roku, w którym Jessica Simpson wróciła na farmę by grać muzykę dla kowbojów albo dla samych krów, ktoś musiał bronić honoru wykpiwanej rodziny. Tą ostatnią deską ratunku okazała się młodsza siostra Jes; gdyby nie ona i jej popowy szlagier, to głowa rodziny (Homer jak mniemam) musiałaby popełnić seppuku lub chociaż wejść pod stół. Tyle o rodzinnych koligacjach, przejdźmy teraz do chłopaków, a konkretnie do Kenny i Chada Hugo, bez których miszczosztwskiego bitu ten utwór nigdy nie świeciłby takim blaskiem. W dobie kryzysu twórczego Pharrella, ów duet powoli wysforowuje się na czołowe pozycje w świecie bitmejkerów (pannie McPhee też zrobili dobrze).
"Boys" to chyba najbardziej zdradziecki utwór w 2008 roku: nim się spostrzeżesz, to ta trywialna melodyjka do spółki z naiwnym tekstem wskoczy ci na barana i za nic w świecie nie będzie chciała zejść; to gruba ciocia na plecach, muzyczny wirus Ebola. Ten teen-popowy killer porywa rytmiką spod znaku Chic, zaraźliwym refrenem z wykręconymi synthami na szczycie i niebanalnym nabiciem bębnów (zalecam słuchawki).
Słuchając tego rześkiego kawałka znowu poczułem się jak młody szczyl, bez żadnych zobowiązań i planów na przyszłość. A propos młodości, to mój kuzyn porównał przyjemność płynącą z obcowania z numerem Ashlee do tej związanej z podglądaniem koleżanek w damskiej szatni. Dla niego "Boys" to rozkosz podszyta wstydem. Dla mnie jeden z singli roku, bo ja już za stary jestem by się czerwienić. –Wojciech Sawicki
posłuchaj »
08Kolorofon
Bomba Atomowa
[white label]
"Bomba Atomowa" była dla mnie w ubiegłym roku zjawiskiem tego samego rodzaju, co swego czasu "Najważniejszy Dzień" pewnego poznańskiego składu. Rodzimie-brzmiąca produkcja, w ojczystej mowie wyśpiewany, nieźle pretensjonalny tekścik (choć na szczęście już bez piłkarskich podtekstów); w przypadku Kolorofonu – jeszcze lekka nutka melancholii. Tylko sęk w tym, że to melancholia z gatunku tych przekornie optymistycznych, wiosennych, "z perspektywami na przyszłość"; tak jak całe Come Pick Me Up na przykład. I nie przytaczam tytułu tej wyśmienitej płytki bez powodu – "Bomba Atomowa" to przecież nic innego, jak zgrabne przeniesienie patentów melodyczno-aranżacyjnych ninetiesowego indie-popu na grunt współczesnej polskiej alternatywy. Tak jak singiel Much odwoływał się do burzliwej i niesfornej strony amerykańskiego lo-fi, tak Kolorofon celuje w łagodną oniryczność Yo La Tengo czy sceny szkockiej, a kapitalną serią hooków zwrotki zdaje się wskrzeszać ducha największych college'owych hymnów; w efekcie znowu mamy tu wehikuł czasu w oryginalnym słowiańskim opakowaniu. A gdy jeszcze uświadomimy sobie inspiracje stojące za inspiracjami, to trudno zaprzeczyć, że jest to pop w swojej najczystszej i najbardziej klasycznej odmianie – życiodajna siła uzależniających melodii i zbawiennych harmonii, o nieograniczonym zakresie rażenia i ponadczasowym wydźwięku. –Patryk Mrozek
posłuchaj »
07Jazztronik
Sweet Rain
[Pony Canyon Japan]
"Japanese, was it?". Myślicie sobie może, że jakiś nu-jazz ze składanek, że nudy i czwórkowo-piątkowe sytuacje. Ale tutaj znajduje się japoński bonus naszego podsumowania, który "wdarł się przebojem". Coś jak Miguel Migs – "Those Things" i "So Far" z zeszłego roku, może trochę Lisa Shaw z przyspieszeniem, a w każdym razie Ryota Nozaki, któremu na tegorocznej EP-ce Repro trafiła się ta oto piosenka. Ale co ja tam będę się produkować, oto już gotowa recenzja multimedialna, nakręcona oczywiście na recepcji biurowca Porcys:
–Zosia Dąbrowska
zobacz klip »
06Ashanti
Good Good
[The Inc.]
Kiedy singiel produkuje ktoś pokroju Jermaine'a Dupriego (który
posiada własną gorzelnię; nagrywał ze wszystkimi, Ushera i Jaya-Z
włączając, a pewien znany w grze producent uczestniczył w dissie na
niego słowami: "Yo, this's Timbaland. Tell him I said 'suck my
dick'"), nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Pole estymacji zero.
Mając na uwadze zdrowo rozpoznaną jakość uogólnionego mainstreamowego
r'n'b singla "roku dwa tysiące osiem", przesuwamy palcem na, mityczną
i przysłowiową już, ciemną stronę skali. Całkiem z określonych
miejskim socjo-czymś partii dupy wychynęło więc "Good Good", kluczowa
piosenka z nowej płyty Ashanti. Tej Ashanti, która nazwę siebie
zaczerpnęła od połowy populacji Ghany.
A oj, dzieje się. Loop przewodni, wiązany oczywiście cykaniem jako
motywem orła i tępym przyklaskiem jako siostrą twojej dziewczyny,
zawiera w swojej interesującej nas masie nienarzucający się,
syntetyczny bip i z analogowa brzmiące klawisze – z którymi jeśli mi
powiecie co miał wspólnego Elton John, będziecie mogli być z siebie
dumni – jak niewiele co w tym roku rozkosznie umilające czas
oczekiwania na, słyszalne tylko dla delfinów, krotochwile błogiej
ciszy. Sama Ashanti, bo tak naprawdę nazywa się Ashanti, rozprawia
swoją głośnią fircyka o bezmyślnie powtarzanych każdego dnia, ku
uciesze, kolejno: własnego mężczyzny i imperatywu genetycznego,
pracach domowych. Teledysk, jakim został opatrzony utwór, jeszcze
wręcz konkretyzuje zbiór toposów reprezentowanych przez piosenkarkę.
Mamy więc Nelly'ego i autorskie podejście do aktorstwa; mycie podłogi,
kończące się pianą na pończochach; eksponowanie ud przy podnoszeniu
mleka; nawet znalazło się miejsce dla (w domyśle: codziennych) zakupów
w dobitnie wyizolowanym z jakiegokolwiek uniwersum (jak wcześniej
salon czy pucharek z deserem, zapewne lodowym, o wisience i wokalistce
jako wisience) supermarkecie (odsyłam do zjawiska próżni w
literaturze).
"Ty jesteś Nellym, ja jestem Ashanti; ty jesteś Ashanti, ja jestem
Nellym; ty jesteś Nellym, ja jestem Ashanti; ty jesteś Ashanti, ja
jestem Nellym". –Mateusz Jędras
zobacz klip »
05Peter Fox
Alles Neu
[Warner Music Germany]
Fajnie się złożyło, że dostałem ten tekst do napisania. Przez ostatnich parę miesięcy byłem bowiem notorycznie uznawany za Niemca. Wszystko to bynajmniej nie z powodu znajomości języka czy wyglądu, ale po prostu cały czas trzymałem się z grupą naszych zachodnich sąsiadów. Wyluzowani, otwarci, ciekawi świata – super! Zawsze starałem się taki być, lecz mimo takiego podejścia, nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek z takim upodobaniem będę odświeżał piosenkę wokalisty niemieckiej reggae'owej formacji. "Czasy się zmieniają, jak nawijał Jajo", a my dostajemy kozacką, hip-hopową nawijkę, podpartą o armię smyczków i mole bębnienia. Nie wiem, czy "groove" tłumaczy się na niemiecki, ale to jest właśnie to. Chorusowe wybuchy w swoim monumentalizmie nie przypominają "lasek" z "Riddim No 1", ale raczej są konsekwencją budowanego napięcia. A wracając do tych znajomych, to najlepszy kumpel kupuje pomidory w Słubicach – kto wie, może u Kedyfa. –Jan Błaszczak
zobacz klip »
04Osborne
Ruling
[Spectral Sound]
Czy tera jest era Kerri Chandlera? Czyli powrót do delikatnego Chicago house sprzed 20 lat, odziedziczonych po disco bębenków i gejowskiej radości z muzyki? I to niby ma być świeże? Ale zaraz, wsłuchajmy się, bo Osborne robi tu coś więcej – pod tradycyjnym house feelingiem kryje się popowa wrażliwość, pulsują zmiany tempa, nakręcanie coraz to szybszego rytmu, a repetytywność motywów klawiszowych zahacza o bardziej szlachetny minimalizm czy ambient. (Poza tym ja w disco najbardziej lubię właśnie bębenki.) No i męska diva krzyczy ekspresyjnie. Czyli mamy hit nie tylko na oldschoolową house imprezę w stylu chicagowskim, ale również, jak tuszę, letni hit, który rozleniwi nas w słońcu, klimat beach baru, drink z parasolką przy basenie, na wakacjach, kiedy to turnus mija, a ja niczyja, ale jakoś mi to nie przeszkadzyja, bo jest relaks. Czego i Państwu życzę. –Tomasz Gwara
posłuchaj »
03Sally Shapiro
Hold Me So Tight (Cansecos remix)
[Paper Bag]
Oto remiks, który sprawia, że oryginał brzmi jak przeróbka. Cansecos wzięli jeden z bardziej wycofanych i spokojniejszych utworów z Disco Romance (serduszka), dali mu lekcje pewności siebie, lepsze ciuchy, nową fryzurę i wypchnęli go na parkiet. Ale podziękujmy już generatorowi tekstów dla Porcys i zwróćmy się do panelu ekspertów z pytaniem: co sądzicie o utworze "Hold Me So Tight (Cansecos remix)"?
Paweł Kostrzewa: (Dobre! Na karnawał!)
Porcys: Czemu wypowiada się pan w nawiasach?
PK: :)))
Łukasz "Plejeru" Warna-Wiesławski: Każdy lubi dobrego popa, nie? Sally i Cansecos bogi <3.
Rafał Księżyk: Po wierzchu artystowsko wyrafinowana, lecz wewnątrz pełna duchowej pasji wyśmienita muzyka.
Andrzej Buda: Żydokomuna.
P:?
AB: Mój kanał na Youtube w ciągu 1 dnia niespodziewanie znalazł się na 3 miejscu w Polsce pod względem oglądalności (15 tysięcy razy!).
P: Taaaaaak.
Łukasz Konatowicz: Że co, że Sallyyyy. Zajebistaaaaaaaaaa, kurrrrrrrrrwa. Pewnie się nie zajawiacie, co? Wolicie jakieś ciperskie indie nuty! JA TU PAVEMENT SŁUCHAŁEM W GIMNAZJUUM! Fajny tornister, kochanie... A, Sally, Cansecos, kuuuurwa, tak tak. Jestem z Porcys, wiesz?
Porcys: (z drugiego końca sali) Tutaj siedzimy!
ŁK: Hmpf. –Łukasz Konatowicz
posłuchaj »
02Air France
Collapsing At Your Doorstep
[Sincerely Yours]
Nie ma muzyki, której nie dałoby się zredukować do pewnego skończonego alfabetu symbolicznego.
Uspokajam. Z oczywistych względów powyższe zdanie nigdy nie pojawi się w tekście na Porcys...*
Najprostszą formą redukcji muzyki, dodajmy stosowaną nagminnie, jest sprowadzenie jej do podobieństw stylistycznych. Brzmienie "Collapsing At Your Doorstep" w oczywisty sposób obarczone jest postmodernistycznym narzutem zaczerpniętym w prostej linii od Avalanches. To, co pozostaje, przepuszczamy przez kromkę "wiejskiego na zakwasie", tym samym pozbywając się dystynktywnego odcienia dream-popowego delirium. Pozostała esencja sprowadza się do avant-popowego niezbędnika, którego internetowe publikacje lokowały w okolicach Saint-Etienne.
To zwykło się uważać za "obiektywny" pierwiastek wypowiedzi krytycznych na temat muzyki. Rzecz jasna nie na tyle obiektywny, żeby nie dało się o niego pokłócić. Zresztą, weźmy na ten przykład notację muzyczną, która rości sobie prawo być najbardziej precyzyjną formą redukcji muzyki. Nie na tyle precyzyjną, by wydawcy muzyki poważnej zarabiali na "frajerach" zakupujących sobie dziesiąty box-set dzieł zebranych przysłowiowego Mozarta.
To jedna z możliwych ścieżek redukcji. Język muzyczny jest bodajże najbardziej abstrakcyjnym sposobem wyrażania się dostępnym człowiekowi. Pole do popisu/nadużyć jest zatem szerokie. Nie trzeba was o tym przekonywać. Czytaliście nasze recenzje, prawda? Zatem skoro ujęcie muzyki w jakiś porządek symboliczny zawsze stwarzało i będzie stwarzać opór. Dlaczego ciągle popełniamy ten błąd?
W tym miejscu chciałbym zwrócić waszą uwagę na określenie "hook". Spośród szeregu słów, określeń i terminów, które przykładamy do muzyki (czy nawet dźwięku jako takiego), to jest zdecydowanie najciekawsze. Język dostarcza szalenie skromnej ilości określeń na wrażenie słuchowe, w porównaniu do ilości wyrażeń dotyczących takiego wzroku, czy dotyku. Pójdźmy jeszcze dalej i oddzielmy określenia tyczące się dźwięku jako takiego, od prostych skojarzeń dźwięk – źródło. Zostajemy z pakietem absolutne minimum. Dodajmy, że nie znajdziemy w tym pakiecie słowa "hook". Bo ono zasadniczo nie dotyczy dźwięku. Ono właściwie w ogóle nie ma znaczenia. Może prócz tego, co oznacza.
Ostatni akapit, w którym odbywa się długo wyczekiwana ostateczna wolta, która sprawi, że warto było poświęcić tych parę minut na przeczytanie tego tekstu
"Hook" określa to, co w muzyce nadmiarowe. Nieredukowalne.
Albo i nie.
Dziękuję. Przy okazji chciałbym pozdrowić dziewczynę, rodziców oraz kolegów i koleżanki z klasy IIIC.
*No, chyba, że z jakimś meta-komentarzem...**
**i angielskim wtrętem – you know what I mean? –Paweł Nowotarski
posłuchaj »
01Max Tundra
Which Song
[Domino]
TS: "MBGATE" vs. "Which Song"
Poll Closing Date: Thursday, 31 December 2009 23:59
- MBGATE
- Which Song
–Borys Dejnarowicz
posłuchaj »
Głosowali (i ich single roku):
Kamil Babacz (Max Tundra "Which Song"), Kacper Bartosiak (Little Boots "Stuck On Repeat"), Jan Błaszczak (Juvelen "A Dream"), Zosia Dąbrowska (Osborne "Ruling"), Borys Dejnarowicz (Max Tundra "Which Song"), Marek Fall (Beach House "Gila"), Łukasz Halicki (Air France "No Excuses"), Mateusz Jędras (Air France "Collapsing At Your Doorstep"), Filip Kekusz (Peter Fox "Alles Neu"), Łukasz Konatowicz (Max Tundra "Which Song"), Jędrzej Michalak (Kolorofon "Bomba Atomowa"), Patryk Mrozek (Max Tundra "Which Song"), Paweł Nowotarski (Barbaras "Summertime Road"), Wojciech Sawicki (Max Tundra "Which Song"), Michał Zagroba (Max Tundra "Which Song").
#20-11 #10-1