INNE - PORCAST
Microgone
"8 Seconds"
Microgone to duo z Warszawy, które na swoim myspaceowym profilu przewrotnie zachęca nas do zabawy w zaszufladkowanie swojej twórczości. Tak oto dyskretnie i jakby od niechcenia próbują trzymać nas w przekonaniu, że ich muzyka "wymyka się wszelkiej klasyfikacji" zapewne mając na uwadze fakt, że stwierdzenie to jest jednym z TYCH frazesów, których pisząc o muzyce (tym bardziej swojej) należy się za wszelką cenę wystrzegać. Nie ma się co dziwić językowemu wyważeniu, członkowie tego zespołu są w końcu dziennikarzami muzycznymi… chociaż między bogiem a prawdą, argument to żaden - ktoś w końcu musi te oklepane formułki wyklepywać, prawda? Po takim wstępie wypadało by abym podjął chytrze rzuconą rękawicę i zabawił się w wyławianiem z kawałków Microgone zapożyczeń, podobieństw, tudzież inspiracji. Nic bardziej mylnego. Otóż Panowie strzelają sobie w stopę, gdyż zgodnie ze starym dobrym zwyczajem, umieszczają w swoich "friendsach" wykonawców bliskich swoim sercom, a stąd już tylko krok do wydedukowania sobie stylistyki warszawiaków. Może trochę przesadzam. W każdym bądź razie, nazwy takie jak Boards of Canada, Godspeed You! Black Emperor, Hood czy William Basinski dość precyzyjnie umiejscawiają dokonania chłopaków, nawet jeśli nie wprost na mapie muzycznej, to już na pewno w przewodniku po człowieczych nastrojach. I tak mamy tutaj typowo ambientowe znieczulenie, muliste post-rockowe instrumentarium, breakbeatową żywiołowość, tudzież inne smaplingowe czary-mary w najprzeróżniejszych proporcjach i zestawieniach. Trudno wybrać jeden kawałek znacząco odbijający się od poziomu pozostałych. Dlatego może weźmy pierwszy z brzegu "8 Seconds". Otwiera motyw pianina, którego nie może zabraknąć na żadnej szanującej się ambientowej płycie. Z czasem dochodzi perka a'la Tortoise i szeroki wachlarz innych urozmaiceń poruszających się wokół zwiewnej melodyjki, z których przytoczyć wypada chociażby urocze "dzwoneczki". Internet milczy o bardziej namacalnych dowodach istnienia Microgone w postaci wydawnictw płytowych, czy chociażby koncertów. Na mocy "prawa Google" uznaję więc, że takowe zwyczajnie nie istnieją, a niniejszy projekt to na razie przedsięwzięcie czysto wirtualne. Stąd przestroga - każdy duży chłopiec wie, że Pani z komputera to nie to samo co Pani w rzeczywistości i tego się trzymajmy.
• posłuchaj »