PLAYLIST
Meg
"Passport" / "Paris"
Meg (a właściwie "megu" zczytując wprost Katakanę) po 9 latach aktywnej działalności na własnych śmieciach i "osiągnięciu" pokaźnej kariery postanowiła zawiesić kontrakt fonograficzny, wziąć urlop i polecieć do Europy. Za cel obrała Paryż. Obstawiam, że w stolicy Francji nasza bohaterka spotka się z Uffie. Dziewczyny mają ze sobą sporo wspólnego – obie interesują się modą, wykazują zamiłowanie do autotune'ów i mają electro-korzenie, choć podryfowały już w inne rejony. Może jakaś wspólna piosenka? Oby nie electro! Die-hard fani j-popu, którzy zarzucają Maverick przesadne wypolerowanie i brak "electro pierdolnięcia" znanego z poprzednich krążków wokalistki, są W ŚMIESZNYM BŁĘDZIE. "Każdy nowy track Meg brzmi teraz jak Capsule", narzekają. LOL. To trochę jakby przed imprezą czepiać się własnej dziewczyny: "ej wiesz co, zrób coś ze sobą, wyglądasz jak ta laska z Girls Aloud co miała męża czarnego piłkarza". No miażdżąca nagana, naprawdę. (Dla tych, którzy się dotąd nie załapali, najlepszy numer Capsule tutaj.)
Przy okazji wyjazdu Keiko Yorichika podsumowuje dotychczasową współpracę z Universalem i publikuje składaka Best Flight. Dwa premierowe utwory, tytułami nawiązujące do całej sytuacji (heh), zostały wydane na singlu z podwójną stroną A. W USA podobny zabieg zwiastowałby ziewalne wypełniacze, ale od 2007 za produkcją Meg stoi Yasutaka Nakata, jeden z najlepszych dziś kompozytorów muzyki rozrywkowej na świecie, japoński Pharrell Williams, japoński Andrzej Pieszak, japoński Tim Gane, japoński Greg Kurstin… a może po prostu Nakata sam w sobie, bo zdecydowanie zasłużył już na globalną renomę. "Passport" to pędzący parkietowy wyjadacz onieśmielający tempem i słodyczą zmian akordowych. Zaś okraszony obrazkiem a la "milczący azjatycki nurt" ENH "Paris" = robotyczna, spowolniona kontynuacja "Gray" z Maverick uzupełniona o post-reggae'owe podcięcie akcentu i szokująco orzeźwiające współbrzmienia a la wcześni Papsi. Obie piosenki są tak dobre, że ręce opadają. Podczas gdy w USA krytycy próbują ukryć jałowość bieżącego zachodniego commercial-popu analizując stroje, teledyski i kontrowersje z udziałem celebrytów, w Japonii pan Nakata bawi się w pieprzoną manufakturę najlepszych "odkontekstowionych" kawałków popowych, jakich zachodni świat nigdy nie pozna(ł). Ja się owszem zajawiałem amerykańską komerchą, ale w 2005 roku, bo aktualnie jest martwa. Zresztą, jak tam chcecie. Rozkminiajcie sobie dalej "kontekst" Minaj, Gagi, Rihanny i Kanyego (tylko uważajcie, żeby nie zasnąć) – zostanie więcej smakołyków dla nas.
• posłuchaj "Passport" »
• posłuchaj "Paris" »