See ya in 2005
31 grudnia 2004Drodzy szanowni czytelnicy. 2004 był dla nas rokiem ostrych zawirowań i przeobrażeń. Napięte grafiki autorów często utrudniały nadążanie za regularnym reckowaniem, ale szczęśliwie, dzięki zastrzykowi świeżej krwi w postaci nowych kontrybutorów, oraz poświęceniu staffu w ostatnich miesiącach, zdołaliśmy nadrobić najistotniejsze zaległości i podsumowujemy rok z wyrównanymi rachunkami wobec czytelników. Uboczny efekt sytuacji jest taki, że styczeń typowo rezerwujemy na sesję. Wrócimy w lutym, by zrecenzować kilka spośród świetnych krążków, dla których za pięć dwunasta zabrakło miejsca (Q And Not U, Deerhoof, Isis, Pinback); spodziewajcie się także "ważnych" pozycji (U2, Libertines, Hives). Dziś puentujemy rok: po prawej wiadomo co, po lewej natomiast nasz subiektywny zestaw serwisowych hitów MMIV (hi hi). Aha, no i w poniedziałek opublikujemy ranking najlepszych 10 płyt 2004. Ok, nie przedłużając, wszystkiego dobrego w 2005, a dziś zajebistego Sylwestra, ziomy. Have fun, people!