Sopot, rok 2000. Właśnie trwa słynny festiwal. Na scenie czaruje swoim głosem Bryan Adams, publika szaleje. I właśnie wtedy wielki idol wpada na genialny pomysł - w przypływie emocji zaprasza do siebie jednego z widzów - urodziwą dzierlatkę, prawdopodobnie najszczęśliwszą w owym momencie istotę na ziemi. Boski Bryan ustawia nowoprzybyłą na scenie obok siebie i ... zaczyna grać, patrząc jak owa piękność śpiewa. Wraz z nim patrzy cała Polska, spora jej część pewnie do dziś pamięta słodkie fałsze, które ta dziewczyna z siebie wydawała. Biedaczka.

Czasem może się zdawać, ze złośliwość muzyków może być jeszcze większa. Zespół Coldpay bowiem ostatnio za zaproszenie widza na scenę kazał sobie zapłacić. I to całkiem sporo, niejaka Kristy wydała 350 tysięcy dolców, by na zakończenie koncertu w Madison Sqare Garden w Nowym Jorku wykonać akustycznie wraz z Chrisem Martinem "In My Place". Zanim do wszystkiego doszło, Martin poprosił widownię, by potraktowała Kristy jak gwiazdę rocka i podziękowała jej za występ gorącymi owacjami. Tak też się stało oczywiście.

Jak się jednak okazuje, pieniądze nie powędrują do kieszeni artystów, lecz na konto fundacji Robin Hooda, która pomaga żyjącym w miastach biednym ludziom. W sumie jest to dosyć oryginalny pomysł na wsparcie instytucji charytatywnych, nie sądzicie? Uwierzcie mi, mówię szczerze, fajna sprawa po prostu.

Zobacz także: