INNE - LISTY

Jarku... Mateuszu...

Od: Maceo
Temat:  
Data: 26 kwietnia 2004

Witam,
nawet nie wiem czy jest sens pisania do Ciebie odnośnie Twoich recenzji. Mam wrażenie, że mój mail spotka się z bijącą od Ciebie ścianą kompleksów i zadufania w sobie. Po przeczytaniu recenzji By The Way, mój przełyk zwężył się do rozmiarów Twojego przewodu moczowego u ujścia penisa. A jedzenie chce wyjść. Czuję, że się uduszę!
Przeglądając od kilku godzin wasz serwis spotkałem się z ciekawymi recezjami płyt, które cenię i zespołów które cenię. Sam lepiej nie zjechałbym O.N.A. Ale wiesz, to co przeczytałem u Ciebie nie równało się nawet z piętnastoma przesłuchaniami ostatnich Creed i ONA w połączeniu z Krzysztofem Krawczykiem. Wykazujesz swój totalny brak zrozumienia muzyki. Kompletny. Oprócz tego, że w waszych recenzjach rzadko znajduje się logiczne i profesjonalne potwierdzenie wartościowania to bije od Twojego tekstu niezmierzona infantylność. Jak się to czyta ma się wrażenie, że napisał to jakiś licealista (pryszczaty i cierpiący kompleksy z powodu braku powodzenia u płci przeciwnej, ktoś kto ma problem z akceptacją srodowiska w którym żyje).
Kulminacyjny punkt osiągnałeś stwierdzeniem:
"Czeaj, kłoniu, ja tu chwytam się za wiosło z opaską na oczach i spod palców wychodzi mi coś lepszego"
HAHAHAHAHA!!!!!!!
Być może furia, która mnie ogarnęła, była spowodowana tym że ważyłeś porównać się do jednego z bardzej wartościowych muzyków w moim postrzeganiu, a być może po prostu tym, że nie czujesz emocji które wywołują własnie tymi "aranżacjami". Widzisz, kombinowanie i zdobywanie nowych szczytów w muzyce, dla Kiedliesa i reszty skończyło się uważam na Blood.. A to co póżniej jest tylko wynikiem wypadkowych przeżyć i emocji towarzyszących muzykom. Postaram się wyjaśnić łatwo.
To nie miała być z założenia muzyka która ma popychać poprzeczkę wyżej. Nie było żadnych założeń które determinowałyby rozwój materiału. Frusciante w jakimś wywiadzie mówił, że ograniczył swoją grę na gitarze do najprostszych dzwięków. Poszli w kierunku "less is more". Jeżeli chcesz zapoznać się zgeniuszem Frusciante zapraszam do poznania odzielnych projektów albo solowych płyt.
Nikt tak jak on nie potrafi oddać osobistych frustracji uczuć (nawet tych banalnych) przez muzykę.
Uważam, że kompletnie zamknałeś się na muzykę łatwą. Bo to że jest łatwa w odbiorze i skierowana raczej do szerokiego grona, nie znaczy, że nei jest na poziomie. Sam byłem zawiedziony tą płytą, kiedy na początku jej słuchałem, ale jednak jest to kawał dobrej muzyki pop rockowej dla mas.
Ale to że mają tak szeroką publikę nie umniejsza ich wartości.
I tu uważam, że wyjawia się Twój ogromn kompleks. To co ogólnie dostępne odrzucasz. Uznajesz tylko to do czego w polsce ma dostęp tylko ograniczona liczba osób. . .
Dobra w dupie to mam z resztą.. nie chce mi się pisać..
Papa
Pozdrawiam..

Mateusz W.


Borys Dejnarowicz odpowiada:

Mateuszu,

Obawiam się że chyba nieco opacznie odbierasz nie tylko tę recenzję, ale i całokształt moich prac krytycznych. Nie deprecjonuję estymy jaką Frusciante cieszy się wśród gitarzystów. Nie odmawiam mu ambicji czy eksperymentatorskiego ducha. Uważam go za znakomitego instrumentalistę (choć "geniusz" to lekkie nadużycie). Natomiast odwołujmy się do konkretów. Recenzowałem konkretną płytę i tejże przyznałem ocenę. Możesz cytować wypowiedzi z wywiadów zapewniające o filozofii "less is more", tylko co to ma do rzeczy? Album jest przeraźliwie słaby i właściwie na tym temat wygasa.

Ponadto, mówisz, że uznaję tylko to, do czego w Polsce dostęp ma ograniczona liczba osób. Hm. Mój ulubiony zespół wszechczasów to Beatlesi. Ich płyty są dostępne w każdym polskim sklepie muzycznym. Mój ulubiony współczesny zespół to Radiohead. Płyty Radiohead dostępne są w każdym polskim sklepie muzycznym. Nie możesz fałszywie etykietować mnie elitystą i na tej podstawie budować sobie mylny obraz moich gustów. To nie moja wina, że dziś większość dobrej muzyki wydawana jest w małych firmach, które nie posiadają dystrybucji w naszym kraju. Jedynym kryterium, jakim kieruję się wkładając dysk do odtwarzacza, jest jakość muzyki na nim zapisanej. To samo idzie w przypadku pisania recenzji, uwierz.

Także, zarzut o to, że zamknąłem się na muzykę łatwą świadczy o totalnej ignorancji i niewiedzy. Pierwszy raz odwiedziłeś nasz serwis, co? Nie wygłaszaj zatem opinii nijak mających się do rzeczywistego stanu rzeczy. W samej przywoływanej recenzji znajdziesz w ostatnim akapicie nazwy zespołów grających głównie straightforward pop. Hook to podstawowa wartość jaką wyznaję. Nic lepszego niż powalający, soczysty, świezy hook. Niefortunnie, na By The Way brak soczystych hooków. By The Way może co najwyżej spełniać funkcję soundtracku do wyciskania pryszczy. Mnie zatem ów problem omija.

(A chamstwa i wulgaryzmy w twoim wykonaniu skwituję milczeniem, zrzucając je na karb zbytniej egzaltacji swoją rolą.)

Pozdrawiam,
Borys D

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)