INNE - LISTY

Uff. Nareszcie jakiś świeży, niebanalny temat

Od: laperyskop
Temat: mp3
Data: 29 czerwca 2004

Witam,

Nosiłem się z wysłaniem tego maila już jakiś czas, teraz wreszcie się za to wziałem. Dotyczy on głownie tego listu: http://porcys.com/Mails.asp x?id=83

Cytuję:

"Mówiąc o >>rzetrwaniu środowisk kreujących muzykę<< miałem rzecz jasna na myśli małe labele. Zjawisko file-sharing to plaga która je niszczy, bo większość ciot zadowala się ściągniętym albumem i później go już nie kupuje.

Kupować, przegrywać z oryginału od kumpla. NIE ŚCIĄGAĆ."

i pytam:

Skąd, do jasnej cholery, mam brać więc płyty, skoro zubożały nędzny rynek muzyczny w Polsce oferuje mi tylko tą muzykę, jaką gra viva i mtv? Co z tymi kapelkami z mtv 2? A co z tymi kapelami z, jak to określiłeśm, "małych labeli"?

Nie jestem w stanie kupić u nas takich płyt, a na zamawianie prosto z jakiś małych internetowych sklepów z USA mnie nie stać. A w ten sposób i tak tylko nikły procent nieznanych zespołów sprzedaje swoje płyty.

Owszem, jestem przeciwny sciąganiu muzyki z sieci, ale nie mam wyjścia.

I proszę, nie gadaj głupot o kupowaniu płyt. Ty może prowadzisz ten serwis i masz dostęp do niedostepnych perełek, ale ja nie mam. Więc ściągam mp3 i dzięki temu uzupełniam swoje braki.

A swoją drogą, przegrywanie od kumpla jest taką samą kradzieżą jak pobieranie plików z sieci p2p.

Będę wdzięczny za odpowiedź, może wyjaśnisz mi skąd mam brać albumy, zamiast sciągania. A może mi będziesz wysyłał?

pozdrawiam,
Maciek


Michał Zagroba odpowiada:

Witam

Odpowiadam zamiast Borysa, bo on jest już zmęczony całą dyskusją na temat mp3 i zdaje się, że powiedział już w tej kwestii wszystko co miał do powiedzenia.

Reagując na twoje zmartwienia "skąd do cholery mam brać płyty", pragnę ci zwrócić uwagę na rynek dystrybucji muzyki niezależnej w Polsce. Wejdź chociażby na sklep.terra.pl - odnajdziesz tam zdecydowaną większość interesujących undergroundowych labeli. Nawet stereo.pl udostępniające katalog Sonica (który rozprowadza Warpa, Matadora i kilka innych fajnych wydawnictw) ma tego sporo. Zauważ, że z trzydziestu najlepszych albumów Porcys ostatnich trzech lat tylko dziewięciu nie dostaniesz u nas w kraju, a sytuacja powinna się stopniowo poprawiać.

[Inna sprawa, że koszty sprowadzania z zagranicy są przez wszystkich (którzy tego nie robią) wyolbrzymiane. To nie kwestia kosmicznych cen, tylko załatwienia karty płatniczej, bo przy sprowadzeniu kilku płyt z największych na świecie sklepów internetowych, koszty zamykają się zazwyczaj w 60-70 zł od CD.]

Słuchaj, musisz w ogóle zrozumieć, że wypowiadając się niepochlebnie o mp3 i ludziach uprawiających proceder downloadingu, dokonujemy pewnego uogólnienia. Wszystko jest kwestią wyczucia. Jeżeli bardzo zależy ci na albumach, których nie można dostać w Polsce lub na które cię po prostu nie stać - zasysaj. Ceny płyt i tak są dwa razy za wysokie. Natomiast ludzie kochający muzykę downloading powinni traktować jako ostateczność (z wielu powodów, o których już nie raz pisaliśmy). Dla każdego ta ostateczność pojawi się w innym punkcie - niektórzy będą w stanie kupić jedną płytę miesięcznie, inni więcej. Ja kocham muzykę, wykrwawiam się finansowo kupując ile tylko mogę (swoją drogą prowadzenie serwisu jak na razie nie ułatwia dotarcia do niedostępnych w Polsce wydawnictw, nie wiem skąd przyszło ci to do głowy) i opowiadam się przeciwko siedzącym całymi dniami przed kompem dupkom, którzy postawieni pod ścianą, powiedzmy w przypadku nagłej likwidacji formatu mp3, niespodziewanie cudownie odnaleźliby całkiem spore zasoby finansowe na poznawanie muzyki. Logicznie i etycznie (nie prawnie), kradzież zaczyna się w momencie, kiedy ściągasz płytę za darmo, a w innych okolicznościach (gdyby nie było takiej możliwości) byłbyś w stanie wyłożyć na nią kasę. Ja ściągnąłem kilka miernych płytek w swoim życiu i nie czuję najmniejszych wyrzutów sumienia, bo na CDeki wydaję więcej niż ktokolwiek, a tych i tak nigdy bym nie kupił.

Aha, podkreślam, że cały czas mówię tu o prawdziwych miłośnikach muzyki, a w szczególności recenzentach. Jeśli przeciętny Piotr Nowak, stawiający muzykę na równi z piłką nożną czy pieleniem ogródka, zapragnie poznać nowe Radiohead i w tym celu zassie sobie Hail To The Thief z netu, naprawdę niespecjalnie mnie to dotknie. Plaga zaczyna się na etapie, kiedy ci wszyscy przypadkowi amatorzy dorwą się do funkcji, które powinny wymagać wiedzy, odpowiedzialności i autentycznej pasji. Okazuje się, że żyjemy w czasach krytyków muzycznych. Dwadzieścia minut po usłyszeniu zupełnie obcej nazwy, taki domorosły znawca dysponuje już całą dyskografią rzeczonego zespołu i jest w tej dziedzinie ekspertem. Dlaczego nie darzymy formatu mp3 specjalną sympatią? Właśnie dlatego. Mając błyskawiczny dostęp do czegokolwiek co ci przyjdzie do głowy, przestajesz w końcu doceniać to, czego słuchasz: znika minimalny szacunek. Pojawiający się co minutę na dysku nowy plik muzyczny w końcu zlewa się w jedną, szarą, gównianą masę z wszystkimi pozostałymi i zdolność do rozsądnego wartościowania dźwięków zostaje zaburzona. Niejednokrotnie przekonałem się, że sądy osób poznających daną rzecz z oryginału są znacznie głębsze i bardziej godne zaufania niż wypierdziane, często absurdalne opinie empetrójkowców.

[Naturalnie i tu sprawa nie jest czarno-biała. Znam gościa, do którego ten "futuryzm" mp3 ("potęga internetu" etc.) po prostu pasuje, a jego odbiór właściwie nie zależy od formatu. Są i tacy.]

Kończąc ten przydługi wywód chciałem jeszcze zająć stanowisko w sprawie opozycji mp3 - CDR. Ciekawi mnie, że nie dotrzegasz tutaj żadnej różnicy, a przecież wystarczy chwila zastanowienia. Pierwsza sytuacja. Hodowca bydła Johnny z Teksasu ładuje na file-sharing płytkę, którą za kilka godzin ciągnie od niego sto osób z Polski, Australii, Kamerunu, Sri Lanki i Kostaryki. Od nich zasysa ją kolejne tysiąc osób z całego świata i tak dalej - wszystko rozprzestrzenia się niczym groźna zaraza. Druga sytuacja. Dwóch kolegów umawia się: ja sprowadzę taką płytę, ty sprowadzisz taką i sobie przegramy, ok? Widzisz różnicę? A co do samej przewagi instytucji CDRów z odbitą na ksero okładką nad mp3 z netu, mogę tylko powtórzyć argumentację z poprzedniego akapitu. CDR "uprzedmiotawia" album, przegrywając krążek przez chwilę mamy do czynienia z oryginałem, a odbijając okładkę stykamy się na moment z oryginalną książeczką. Żeby zdobyć upragnioną plytkę na CDR trzeba nieraz ostro się napocić, uruchomić wszystkie znajomości itd. Ale proces >zdobywania< pozostaje. Można cynicznie zbagatelizować jego wartość dla późniejszego odbioru, odpowiadając dumnie frazesem "dla mnie najważniejsza jest muzyka", ale przypuszczam, że każdy psycholog czy po prostu zdrowo myślący i obserwujący te procesy człowiek zgodzi się z tym co napisałem.

pozdrawiam,

Michał Zagroba



Tomasz Gwara odpowiada:

Podobnie jak moi przedmówcy, jestem już zmęczony dyskusją o mp3. Prowadzimy serwis o muzyce, a nie o formatach zapisu danych, ale widzę, że przydałoby się kilka słów z mojej strony, żeby wytrącić argumenty z ręki hipokrytom i tym samym zamknąć wreszcie dyskusję. Odniosę się przy tym nie tylko do powyższego listu, ale i do wszystkich poprzednich na ten temat.

Różnica pomiędzy płytą (CD lub winylową) a plikiem mp3, o której (może trochę niejasno) pisał Borys, jest w zasadzie bardzo prosta i sprowadza się do jednego. Oryginalna płyta to rzeczywisty *przedmiot*, obiekt materialny, natomiast mp3 to niematerialne *dane*, pliki istniejące w pamięci jakiegoś urządzenia lub zapisane na nośniku. Płyta *istnieje*, mp3 *nie istnieje*. O to właśnie chodzi w pojęciu aury.

Powiedz mi, jaki kolor ma ostatnio zassane przez Ciebie mp3, jaka wiąże się z tym mp3 historia, ile się go naszukałeś po sklepach, gdzie to mp3 zdobyłeś, za ile, a może masz na nim autograf artysty? Może weź sobie to mp3 do ręki i obejrzyj, to Ci się przypomni. Cóż to, cisza? No właśnie. Możesz mi najwyżej opowiedzieć jak to sobie pięknie klikałeś na Soulseeku, Kazie, itd. Chcesz porozmawiać o moich płytach?

Ile razy mam powtarzać ten truizm, że format, w którym poznajemy muzykę, wpływa na samo jej odbieranie. Że każda technologia w jakiś sposób przekształca treść komunikatu. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to mogę tylko bezradnie rozłożyć ręce.

Argument ekonomiczny "płyty są za drogie, więc ściągam mp3" to czysta zasłona dymna dla kradzieży. Wszystko jest kwestią technologii dystrybucji. Pliki komputerowe mają tę zaletę, że koszty ich dystrybucji są praktycznie zerowe, a proces ich docierania do użytkowników - natychmiastowy (co ma swoje niewątpliwe zalety, ale i wady).

Wolisz mp3 od płyt, brzydzisz się kradzieżą? Skorzystaj z legalnego, płatnego serwisu mp3 w rodzaju ITunes. Załatwione. (Swoją drogą, niech się odezwą Ci, którzy w tej samej cenie wolą mp3 od płyt. Ciekawe, że jakoś nie widzę tłumów orędowników, nagle ucichli.) Nie masz wiele pieniędzy? Ogranicz liczbę kupowanych albumów, pożyczajcie sobie płyty w gronie przyjaciół, to najzupełniej legalne. Ale nie, Ty nadal zasysasz... To może przynajmniej wyślij emaila do artysty, którego płytę ściągnąłeś, wyjaśnij mu swoją sytuację i zaoferuj, że jako jego fan wpłacisz symboliczną sumę na jego konto. Chociaż złotówkę. Np. Wilco rozdają swoją muzykę za darmo w Internecie, mając nadzieję, że fani ich wspomogą i tak jest w rzeczywistości! I co, nie stać Cię nawet na tę odrobinę wysiłku, tak? Mówisz, że "nie masz innego wyjścia". Nieprawda.

Aha, i jeszcze jedno - jeżeli dwóch kumpli kupi dwie płyty, każdy zapłaci po 60 zł i nawet sobie nawzajem przegrają, to może wytwórnie i artyści nie zarobią tych 240 zł, ale przynajmniej 120. A na zasysaczu nie zarabiają nic. I co, nie widzisz różnicy? Widzisz to, co chcesz widzieć, a mojego czasu szkoda na takie beznadziejne polemiki. Nie lubię hipokryzji.

Pozdrawiam,
Tomek



Borys Dejnarowicz odpowiada:

"Jeśli puścisz to w mp3 i ten raz będzie pierwszy / Może ten rap będzie kiepski / Ale może ten toast będzie lepszy / Jeśli będziesz słuchał nas w lepszej wersji / Możesz wrzucić na słuchawki oryginał / Ten oryginał będzie twoim własnym jak twoja rodzina / Tylko oryginał ma ten dobry klimat / Chcesz? / Spoko, wrzucę to do sieci / Siedź tam całą noc no i ściągaj to w mp3 / Wierz mi / Nie chcesz pierwszy raz taniej dziwki pieprzyć / Tak jak niunie pierwszy raz chcą perfekcji / Skąd te wersy, skąd to brzmienie? / Ej, wrzuć to na słuchawki i niech trafi prosto w ciebie / Zrozumiałeś swój błąd? / Spoko / Ta płyta jest bezcenna / Weź ją dobrze schowaj / Wiesz, wczoraj gdy słuchałeś tego pierwszy raz / Sorry / Powiedz, jak ty mogłeś wszystko tak spierdolić? / Zmarnować tak / Powiedz, jak mogłeś to tak spieprzyć? / Jak płyta w mp3 może dać efekty, jak? / Teksty, wersy zwrotki i słowa / Tu nie chodzi o fotki / Wiesz, ta płyta jest do was / Ta płyta jest dobra, wiesz? / Ta muzyka jest dla mnie jak dla innych wiara w Boga / Płyta bez okładki, bez opisu? / No nie wiem / Wrzuć oryginał na słuchawki i niech trafi prosto w ciebie".

Pezet-Noon, "Tylko Raz".

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)