INNE - LISTY
W McSraczu spotkajmy się...
Od: Michał GołąbTemat: dobra robota!
Data: 6 marca 2003
Cześć,
Na wstępie chciałem zaznaczyć, że odwalacie kawał dobrej roboty, przybliżając naprawdę dobrą i ambitną muzykę. Przy obecnej sytuacji, gdzie
w większości mediów króluje chłam z Mc Sracza i żenada, taka działalność zasługuje na słowa uznania. Macie naprawdę ciekawe recenzje, fajne
są zwłaszcza te gdy opisujecie coś, co można zaliczyć do kategorii powyższych.
Niestety dobrej muzyki poza PR3 jak na lekarstwo, może to się zmieni...
Co tak nisko nowy Massive Attack, ja bym osobiście dał ponad 8, muzyka może nie jest tak wciągająca jak na Mezzanine, ale po 2 odsłuchaniu
jest świetna. To prawda, że nie powala od 1 razu, ale jest zachowany ten niesamowity nastrój. Brakuje upiornych recytacji Daddy'ego G, ale
wg. mnie arcydziełem jest kawałek nr 5 "Butterfly Caught". MA rozwija dalej pomysły, 7 kawałek zajeżdża Aphex Twinem ( przetworzony momentami
wokal). Na nowej płycie ma się pojawić Mos Def, może on wprowadzi szybszy rapowy feeling (polecam kawałek I against I , naprawdę dobry
ambientowy podkład i szczekający jak karabin MD). Wg mnie MA to dubowy Pink Floyd obecnych czasów. Mam nadzieję, że zaczną współpracować z
Toolem (przykład to remix 3D kawałka 3 libras z repertuaru A Perfect Circle) albo z Radiohead.
Pozdrawiam cała załogę porcysa
Krzysztof Zakrocki odpowiada:
Czesiek,
Od razu cisną się na usta słowa wdzięczności za przychylną korespondencję. Ale że nie należymy do ludzi spoczywających na laurach, a z
pewnością drapanie się po brzuchu należy do czynności rozleniwiających, twój komunikat ugrzązł w warstwie psychoozonowej chroniącej naszą
misję przed wirusami pochlebstw i atakami międzynarodowych koncernów płytowych.
Z Massive Attack to jest taki układ, że może to jest i dobry longplej, ale nie nadaje mojemu życiu nowych kształtów. Ja już skądś znam ten
film, a niewątpliwie oczekiwałem takiego, którego jeszcze nie doświadczałem. Poza tym, ta płyta nie jest ani inspirująca, ani olśniewająca.
Bliżej jej do popowych piosenek Krawczyk&Co., niż do Aphexa, ale to już raczej prowokacyjna analogia. Kawałek z Mos Defem był niezły, ale
świeżością nie grzeszył.
A co do współpracowania z jakimiś narzędziami. Wolę, żeby każdy robił swoje, a dobrze, niż żeby "spektakularne" fuzje były powodami do
przewartościowywania pewnych dokonań.
I ostatnia uwaga. Pink Floyd lubił bardziej mój tata. Ja wolę Starych Singers.
Pozdrawiam serdecznie Flotę Zjednoczonych Sił w skład której wchodzą również gołębie!
Krzysiek Z.