SPECJALNE - Wywiad

Wywiad z Małolatem i Pezetem

17 lipca 2012



Wywiad z Małolatem i Pezetem
z dnia 11 lipca 2012
autor: Łukasz Łachecki

Z okazji pojawienia się na rynku koncertówki Live in 1500m2 przeprowadziliśmy w siedzibie wytwórni Koka Beats ciekawą rozmowę z braćmi Kaplińskimi. Miłej lektury.

* * *

Skąd pomysł na koncertówkę? Wyłącznie zakończenie trasy, czy też jakaś brzmieniowa cezura, inspiracja The Roots albo Unplugged Jaya-Z z The Roots właśnie?

Małolat: Na pewno chcieliśmy pójść krok do przodu, ale też w jakiś sposób wszystko po trochu, z tych rzeczy, o których powiedziałeś.

Pezet: Chcieliśmy skończyć z hukiem trasę Dziś W Moim Mieście. W sumie wcześniej o tym nie mówiliśmy, ale jednak rejestracja płyty live od dawna siedziała w naszych głowach, to się wzięło jeszcze z czasów współpracy z Fonografiką. Płyta live musiała wyjść, ale to nie mogła być płyta składająca się tylko z numerów z Dziś W Moim Mieście, miał być to album przekrojowy, z naszych różnych płyt, kawałki w nowej formule i tak to ewoluowało.

W przypadku takich kawałków jak "Noc I Dzień" aranż wymusił sam charakter oryginalnego bitu, zresztą tak było w przypadku większości utworów chociażby z Rozrykowej. Mieliście jakiś wpływ na kształt aranżacji w przypadku kontrowersyjnego podejścia do "Re-Fleksji" czy "Kto Wrócił Na Osiedle"? Albo np. w "Gdyby Miało Nie Być Jutra", które w końcówce brzmi jak Rage Against The Machine?

M: Było tak, że jak graliśmy próby i ten nieudany koncert w Fonobarze, to wtedy Olek (mowa o Czarnym – Aleksandrze Kowalskim, przyp. ŁŁ) uczestniczył wtedy tylko na samplerze, na klawiszu grał taki Przemek, który grał trochę delikatniej niż chłopaki. Ja już wtedy mówiłem, że chciałbym, żeby te kawałki były mocniejsze, zarówno "Rap Z Boiska", jak i "Kto Wrócił Na Osiedle". Ale okazało się ostatecznie, nawet bez Przemka, z Olkiem na klawiszu, ten numer też wyszedł luźniej. Powiem szczerze że nie, nie mieliśmy większego wpływu na aranże i przyznam, że nie do końca na początku odpowiadała mi forma aranżu do "Kto Wrócił Na Osiedle", przekonałem się do niego dopiero po kilku próbach. To mocny kawałek, a bit jest wręcz wesoły w tej aranżacji.

P: To trzeba po prostu traktować jako remiks.

M: Jak graliśmy to w 1500, to byłem na tyle rozkojarzony, że krzyczałem do tego podkładu, a moja dziewczyna mi zwróciła uwagę, że jest kontrast między tym bitem a taką ekspresją, teraz gramy to jeszcze inaczej, jeśli o to chodzi. Dochodzi do tego jeszcze taka kwestia, że część koncertu, której nie ma na płycie ostatecznie, graliśmy z dj-em, stąd też np. "W Weekendy Żyjąc" na nieudanym koncercie w Fonobarze albo "Dziś W Moim Mieście" w 1500, których nie ma na płycie. Na ostatnich koncertach przycisnęliśmy Radio Error, żeby zagrali to na żywo, wyszło bardzo fajnie, bo aranżacja była mocniejsza i trochę żałujemy że nie udało się tego zrobić przed zarejestrowanym koncertem.

Radio Error we własnych utworach to zupełnie nierapowy projekt. To zespół z polecenia? Rozważaliście też jakieś inne zespoły?

M: To była po prostu taka sytuacja, że Radio Error to znajomi Czarnego z Hi-Fi Bandy i powstał najpierw pomysł koncertu Live In Fonobar, a my uznaliśmy, że od dawna chcieliśmy zagrać z bandem, pogadaliśmy z Olkiem, a wiedzieliśmy, że ma jakąś ekipę która gra koncerty z Hi-Fi Bandą live.

P: Nie sprawdzaliśmy żadnych innych bandów, bo po prostu nie musieliśmy. Gdy zaczęliśmy razem grać, okazało się że jest to zespół mega otwarty, bo mimo że na co dzień grają mocną muzę i mogliby powiedzieć "nie no stary, żadnego rapu nie będziemy robić" – tak jak niektórzy słuchacze rapu w Polsce w życiu nie poszliby na koncert z gitarą – to są na tyle zajebistymi ludźmi i bardzo wszechstronnymi muzykami, że mogliby i potrafiliby zagrać wszystko.

Do tej pory pracowaliście zawsze z jakimś – tu nagnę na chwilę nazewnictwo – producentem wykonawczym: Noonem, Szogunem, Sidneyem czy Ajronem. Dziś W Moim Mieście, mimo dużej pracy Czarnego, jest płytą bardziej zróżnicowaną, tych twórców bitów jest kilku. Jakie są różnice, plusy, wady i zalety ścisłej współpracy, a jakie jeśli chodzi o luźne dogrywanie się do istniejących wcześniej bitów?

P: Myślę że nie ma na to reguły. Ja planuję wydać wreszcie solową płytę, oldschoolową, i borykam się z myślą, czy chcę żeby to zrobiła jedna ekipa. I chyba tak najlepiej by było, z jednego powodu – zależy mi, żebym w trakcie robienia płyty miał stały kontakt, stały przepływ informacji, stałą więź z osobami odpowiedzialnymi za część muzyczną, bo to jest potrzebne żeby wypracować jakąś wspólną wizję. Ja najbardziej lubię tworzyć jakieś całości i nie chciałbym zrobić płyty na zasadzie takiej jak Noreaga, tu singiel kompletnie oldschoolowy, tam jakaś fajna produkcja Neptunesów. Dlatego też staram się w miarę dużo wydawać, jaram się różnymi rzeczami i lubię pracować z danym producentem w tej stylówce, a później płytę, całą płytę nagrać w innej, ewentualne ostatnio myślę sporo o EP-kach. Nie lubię maksymalnie eklektycznych longplayów w stylu "każdy znajdzie coś dla siebie", tam jest wszystko i nic.

Małolat, mówiłeś po premierze Dziś W Moim Mieście, że to głównie za Twoją sprawą na albumie znalazł się klasyczny bit do "Nagapiłem Się", jak teraz wyobrażasz sobie swój solowy album i pracę nad nim: wolałbyś żeby to był jeden producent czy może kilku?

M: Gadałem o tym z Chwiałem, że oni wydają teraz Mielzkiego i Chwiał żartował sobie, że stoją nad nim z batem i gonią go jeśli chodzi o pisanie tekstów. Wydaje mi się, że fajnie się współpracuje z osobą, która posiada jakąś tam decyzyjność, jeśli chodzi o kwestie ostatecznego kształtu albumu...

P: Michał po prostu potrzebuje takiego bata.

M: Ja mam mało samodyscypliny i myślę, że Paweł ma jej również niewiele.

Zahaczę trochę o Łysiakgate, czyli o follow-upu Małolata do książki Łysiaka, notabene kojarzonego z prawicą, albo do "Jestem Przeciw", czasem – wbrew temu co mówisz – angażujecie się politycznie.

P: Może dwukrotnie się zaangażowałem w kwestie polemiczne z tym wszystkim, mowa tu o Grubych Jointach i "Jestem Przeciw". Grube Jointy miały wyrazić moje zdanie raz na zawsze, nie muszę już więcej tego tematu poruszać. A "Jestem Przeciw" miało swoje bodźce, to faktycznie był czas, w którym byłem zaangażowany i to był inny etap, na którym Małolata z nami nie było, siedział gdzieś w areszcie, a wtedy, jako młody człowiek, bo byłem mentalnie jeszcze gówniarzem, zaczęło do mnie docierać jak to wszystko działa, jak działa system resocjalizacji, karania i zastanawiałem się, czy to dobrze, czy to jest poprawnie pomyślane i wg mnie zupełnie nie, to jest jakiś kurwa absurd. Myślę tak do dziś.

M: Ja powiem szczerze, że nie wiem czy Łysiak jest związany z prawicą czy lewicą, podoba mi się jak pisze o kobietach, historycznie, tę trylogię (tzw. łotrzykowsko-heroiczną – Dobry, Najlepszy i Konkwista – przyp.ŁŁ) czytałem, gdy siedziałem w areszcie i tam był ukazany jakiś PRL-owski półświatek, to mi się po prostu podobało.

P: Widzisz, przeceniałbyś nas, gdybyś pomyślał, że jesteśmy jakkolwiek zaangażowani politycznie, ja jestem na etapie skrajnej ignorancji w stosunku do tego co się dzieje u nas w kraju, do tego stopnia, że wyłączyłem takie medium jak telewizor zupełnie ze swojego życia, nie włączam w ogóle.

M: Ja włączam.

I "wkurwiasz się"?

M: Jedyny program jaki ja oglądam to Comedy Central.

P: Nie chcę wyjść na skrajnego ignoranta tak do reszty, ale nie jestem też człowiekiem, Michał chyba też nie, który nałogowo czyta gazety i interesuje się rzeczami, które poniekąd są ważne, bo jesteśmy obywatelami tego państwa i nie interesując się tym możemy doprowadzić do sytuacji w której nie potrafimy wpływać na własne życie, aczkolwiek ja – tu mówię tylko o robieniu muzyki – nie chcę partycypować w życiu politycznym naszego państwa, jeśli nie muszę. Także wszelkie zaangażowane rzeczy wkurwiają mnie, nie znam się na tym i zupełnie nie chcę tego robić.

Chciałbym zapytać was o wpływy pozamuzyczne, a propos tego Łysiaka – o książki, filmy, rzeczy, które inspirowały was w ostatnich miesiącach i które mogłyby mieć wpływ na kształt kawałków. Jak się słucha Mesa to wiadomo jakie książki czytał i jakie filmy widział przez ostatnie pół roku.

P: Ja odbiegłem i staram się nie przenosić tego, co czytam na to, co robię z muzyką. Teraz wydaje mi się to naiwnie buntownicze i gówniarskie, ale przez lata moim autorytetem był Charles Bukowski ...

Niektórym to już zostało w polskim rapie.

P: Zostało i zostanie na wieki. Ja bardzo lubię go czytać i przeczytałem większość jego rzeczy, ale z perspektywy czasu nie chcę być zbuntowanym alkoholikiem, który lubi kobiety. Inna rzecz, że Bukowski był z klasy robotniczej i to różnica między nami, on sporo musiał w życiu popracować, ale mniejsza o to. Ostatnio przerzuciłem się na dokumentalne pisanie, jakieś reportaże, choć nie jest tego dużo, bo okazję poczytać mam tylko, gdy jedziemy w trasę.

A Ty Michał? Może byłeś na jakiejś zajebistej operze albo widziałeś jakiś wzruszający balet?

M: Wiesz, ostatnio mam mało wspólnego z...

P: Kulturą. Michał jest niekulturalny.

M: Po prostu wolę się skupić przy pisaniu tekstów na własnych przeżyciach. Oczywiście uważam, że inspiracje z książek i filmów są potrzebne, ale zawsze byłem gościem, który szuka własnych słów, dużo mówi o tym co sam przeżywa.

P. Ja widziałem dobry film, Wstyd. Bardzo dobry film, trudny, poruszający, hardcorowy, odważnie poruszający kwestię seksoholizmu.

M: Mi się nie podobał. Koleś od tego filmu jest po prostu spaczony. Ja widziałem ostatnio bardzo dobrą Różę i jeden francuski film, nie pamiętam tytułu, a to jeden z najlepszych filmów jakie widziałem ostatnio...

P: Nietykalni.

M: Tak, to zajebisty film, który nastawił mnie bardzo pozytywnie. Później z kolei dziewczyna poleciła mi Motyl I Skafander, który wywarł na mnie wrażenie do tego stopnia, że przez kilka dni dla równowagi chodziłem zdołowany.

Wrócę do tej ewentualnej płyty trueschoolowej...

P: Tylko podkreśl "ewentualnej"...

Taa, "Pezet, dlaczego nie nagrywasz jak 30 lat temu z Noonem?". Ale zapytam o Tasty Beats. Zrobili Ci na razie dwa bity, ale to dość enigmatyczna ekipa. Powiesz o nich coś więcej?

P: To są ludzie, których ja poznałem zupełnie przypadkiem. Jeden ma podejście bardziej oldschoolowe, drugi trochę mniej, w znacznej większości jednak jest to po prostu świeże podejście do oldschoolowego brzmienia. Są na razie nieznani na rynku i mogę powiedzieć, że są nowymi członkami Koka Beats.

Będzie jakaś płyta producencka?

Producencka będzie później. Za chwilę ukaże się mixtape zmiksowany przed DJ-a Pandę puszczony za darmo do netu. To połączenie różnych zwrotek, polskich, amerykańskich, naszych, Gurala, różnych, wyłącznie na bitach Tasty Beats. Nie ukrywam, że przy wyborze producentów na moją ewentualną płytę truskulową biorę pod uwagę tylko Returnersów i właśnie Tasty Beats. I nie wiem, bo już się dogadywaliśmy z Returnersami, w końcu nie zaczęliśmy nagrywać.

Pod pewnym względem to przygnębiająca wiadomość, bo po premierze Dziś W Moim Mieście mówiłeś, że ta ewetualna płyta na klasycznych bitach mogłaby być tą ostatnią.

P. I tak właśnie miałoby być.

A jak sobie wyobrażacie siebie po czterdziestce? Mój kumpel twiedzi że Numer Raz byłby świetnym politykiem.

M: Ja to sobie wyobrażam... Z taką częstotliwością wydawania płyt to wydam jedną teraz, następną za 5 lat i będzie akurat.

P. Zawsze można wrócić jak Michael Jordan. Ja skończyłem teraz 32 lata, a gdy miałem 22 lata, to w życiu bym nie pomyślał, że będę rapował w tym wieku. Ale wydaje mi się, że czułbym się groteskowo mając ponad 40 lat i rapując. Pewnie dzieje się tak dlatego, że jesteśmy pierwszym pokoleniem raperów w tym kraju. W Stanach to już inaczej działa.

A propos pierwszego pokolenia – 17 lipca ukazuje się reedycja Skandalu. Może kilka słów o tym albumie, jakieś reminescencje?

P: Dla mnie to płyta absolutnie kultowa. Treści może już tak do mnie nie trafiają, ale tam jest kilka takich bitów, które – gdybym robił te oldschoolową płytę – to mogłyby brzmieć podobnie, mogłyby mieć tę klasę. Nie ukrywam, że ten album mnie ukształtował. Pamiętam czas, gdy Onar wziął od Vienia tę kasetę, jeszcze miesiąc przed wyjściem, to trochę tajemnica, ale teraz już nikt nie będzie miał pretensji, bo przecież nie puściliśmy tego do netu, bo nie było netu i w ogóle tego nie rozpowszechnialiśmy, tylko siedzieliśmy w domu i słuchaliśmy tego z kasety...

M: Zajawa była straszna, bo ta płyta jest kurwa genialna, styl rapowania, flow Vienia, wszystko.

Niedawno "A Mieliśmy Być Poważni" znalazło się w zestawieniu 200 najlepszych polskich kawałków wg serwisu Screenagers, między Czesławem Niemenem, Papa Dance, gitarowymi rzeczami, naprawdę eklektycznym składem. Chciałbym zapytać o te "inne tradycje", o rzeczy nierapowe z polskiej muzyki, które też was kształtowały.

P: Jeśli chodzi o mnie i moje preferencje związane z polską muzyką, to są rzeczy, których chronicznie nie cierpię. Lubię polskie stare rzeczy punkowe, lubię stare T.Love, ale za Papa Dance, o którym wspomniałeś, akurat nie przepadam, nienawidzę polskiego, siermiężnego, patetycznego popu w stylu Bajmu albo właśnie Papa Dance w stylu "czarny śnieg lepi się do ust" czy "widziałem orła cień". Z drugiej strony, na przykład "W Domach Z Betonu" Martyny Jakubowicz to dla mnie kawałek zawsze aktualny, ponadczasowy. Maanam, Republika, Grzegorz Ciechowski, z nowych rzeczy Brodka... Mógłbym tak wymieniać do rana, trochę Kazika, Kultu z tych starych rzeczy.

M: Ja bylem na koncercie Kultu Unplugged, który zrobił na mnie dosyć mocne wrażenie. Ja może nie jestem tak obryty w polskiej muzyce jak Paweł, ale też takie rzeczy oldschoolowe mi się podobają, na maksa podoba mi się kawałek Hanny Banaszak, "Samba Przed Rozstaniem", zresztą jesteśmy braćmi, więc podłapywałem jakieś rzeczy jak byłem młody. Brodka faktycznie nagrała zajebistą płytę. Ten nowy singiel też świetny, zresztą remiks zrobił nasz człowiek Auer.

P: Przypomniała mi się jedna rzecz z takich rzeczy polskich, pojawiły się jakiś czas temu remiksy kawałków Mieczysława Fogga, to chyba zrobił jego wnuk...

Cafe Fogg .

P: Być może. Ja słyszałem tylko fragmenty tego w radiu i to było świetne. Strasznie mi brakuje w polskiej muzyce takiej otwartości, żeby ktoś z naszego rapowego podwórka mógł zrobić płytę samplowaną z tych rzeczy, jak to się dzieje w Stanach na porządku dziennym. Wiem, że Wall-E z Kasty zrobił kiedyś taką płytę z Matheo, ale nie mogli tego wydać, bo nie udało im się załatwić kwestii ZAIKS-owych. Ten system praw autorskich jest w Polsce dosyć przygnębiający, ZAIKS raczej kuleje.

Często się pojawia pytanie o "branżę": jak rozwija się rap i biznes z nim związany. Ja wolałbym jednak zapytać o to, jak patrzycie na rozwój, gentryfikację części Warszawy, zmiany związane ze strukturą miasta. Wydaje mi się, że z takiej obserwacji można wyciągnąć ciekawe wnioski, np. Mes ma taką silną, powracającą metaforę strzeżonego osiedla jako oblężonej twierdzy, "nie czuję tego miasta tak, jak kiedyś, wolałem własną brzydotę niż elegancję na kredyt". Rap History Warsaw, Niewidzialna Nerka czy "A Pamiętasz Jak" to takie rzeczy, które akcentują pewną melancholijną narrację o Warszawie z lat 90. Macie jakąś taką własną metaforę, w stylu "Gubisz Ostrość", np. od Remontu do...?

M: Ja może takiej metafory nie mam, ale fajnie że nie mamy już czterech klubów na krzyż, w stylu Quo Vadis czy Park, gdzie przychodzą buraki...

To też jakaś metafora – od Remontu do Urban Garden na przykład.

M: Urban Garden to może nie jest najlepszy klub, ale fajnie że powstają takie rzeczy jak Miasto Cypel, gdzie masz plenerową miejscówkę, rzut beretem od blokowisk, a czujesz się jak na Mazurach.

P: Mi się podoba, jak Warszawa się zmieniła i rozwija się przede wszystkim. Temat strzeżonego osiedla aż tak mi nie wadzi, to kwestia mocno ideologiczna, jak w przypadku zespołu Parias, którego członkowie chyba naprawdę chcą zostać pariasami. Dla mnie wszystko tu działa na korzyść – jest fajniej, milej, bezpieczniej. Pewnych rzeczy nie unikniesz, nawet jeśli się mówi o Warszawie – stolicy hipsterstwa czy pseudoartyzmu to mam to gdzieś, bo to jest wreszcie miasto, które wreszcie zaczyna żyć, europeizuje się. Wcześniej to było miasto jeszcze nasiąknięte PRL-em. Oczywiście jak pojadę do Barcelony, która jest moim ulubionym miastem poza Nowym Jorkiem na świecie, to tam jest tego więcej.

M: Uważasz, że Nowy Jork to jest fajne miasto?

P: Kurwa, mega.

M: Ale pod jakim względem, chciałbyś tam mieszkać?

P: Kulturowo, muzycznie, pod każdym względem. Nie przepadam za Londynem, bo nie odpowiada mi klimat, ale też jesteśmy 100 lat za tym.

M: Dziewczyna mi opowiadała, jak była w Nowym Jorku i zaprzyjaźnił się z nią kierowca autobusu. Opowiedział jej historię, jak przyjechał tam z Hiszpanii, bo choć żyło mu się dobrze z żoną i córką, to nie miał kasy. Dlatego wyjechał pracować, miał tam pieniądze na najnowsze Jordany, iPhone'a, wysyłał pieniądze swojej żonie, ale powiedział, że przez to miasto utracił człowieczeństwo, nie miał przyjaciół...

P: Ale wiesz, tu mówimy też o takich detalach, jak życie na emigracji, to trochę oddzielna rzecz. Ja miałem w Stanach kumpla, który pracując w piekarni zarabiał takie pieniądze, że mnie nie było tu stać, tu, gdzie miałem poniekąd status "gwiazdy" jakiegoś gatunku muzyki, mówię w cudzysłowie, bo nie lubię tego słowa. Standard życia tu i w Stanach jest niewspółmierny, ale strasznie odbiegliśmy już w kompletne dygresje.

Po premierze singla i teledysku do kawałka "Noc I Dzień" pojawiły się porównania do "Blinded By The Lights" The Streets, później podobne skojarzenia budził "Sztruks" Sokoła i Marysi Starosty, "Co Mam powiedzieć" to z kolei nawiązanie do "Hardest Way To Make An Easy Living". Nawiązując do tych albumów Sokoła, VNM-a, potrafilibyście nakreślić jakąś taką konstelację "nowoczesnych" polskich projektów rapowych? Robiąc jakiś numer w ogóle zastanawiacie się, czy ta "nowoczesność" za kilka lat nie wyjdzie wam bokiem, jak to się obroni? "Dopamina" była podjęciem takiego ryzyka.

P: Ja nie jestem po czasie zadowolony z klipu do "Dopaminy", z kawałka nadal jestem. Może i była ryzykiem, ale kłopot jest w tym, że sprzedajesz jakąś rzecz ludziom, to to musi zafunkcjonować jako całość.

M: Ja się jaram VNM-em, ale jednak on się na maksa inspiruje Drake'iem i najbardziej podoba mi się kawałek, który nie jest inspirowany mocno Drake'iem, Nigdy Więcej.

P: ...ale to jest jednak naturalna kolej rzeczy: raper z Polski nie może się nie inspirować, tym co się dzieje w Stanach. Ytrzeba zwrócić na to uwagę, to po prostu jakoś wpływa na brzmienie i tyle.

"Chmura" i "Miejski Sound" to reklamówki. Coś się zmieniło po tych wszystkich latach? Gdybyś dostał mundur i ksywkę komisarz Pezet to zagrałbyś? "Chmura" to rzecz nagrana dla gigantycznej korporacji, a jak słyszę wersy w stylu "zapraszam Cię do miejsca, gdzie się wszystko zmieści", to przed oczami widzę olbrzymiego fallusa.

P: Uważam, że granice są płynne, w każdym razie to bardzo ważne pytanie. Nigdy nie uważałem, nawet będąc najbardziej zagorzałym i truskulowym reprezentantem ekipy Obrońcy Tytułu, że nie można czegoś reklamować, dlatego, że wtedy na maksa jarałem się rapem, kupowałem sobie Source'a i miałem tam Rakima. Nie mówię tutaj o 50 Cencie, Lil Waynie czy innych tworach – ja mówię kurwa o Rakimie, o Snoop Doggu, gościach, którzy tutaj reklamują telefon komórkowy, tutaj reklamują Hennessy i nikt kurwa nie ma z tym problemu. Rakim, koleś który nagrał Paid In Full, który tworzył hip-hop. Pomyśl o EPMD, Strictly Business, Masta Ace nagrał "Sittin' On Chrome", kawałek o zajebistych felgach. Przykłady można mnożyć. Nie chodzi o to, czy ta muzyka jest newschoolowa, oldschoolowa – te pieniądze zawsze tam są. Dlatego ja nigdy nie byłem raperem, który uważa, że nie należy zarabiać pieniędzy – ja uwielbiam pieniądze, stary, lubię mieć stylówkę, lubię mieć ciuchy, lubię mieć samochody, kiedyś tego nie miałem i nadal nie mam tyle tego, ile bym chciał, nie jestem Jayem-Z. Granica rzeczy, których bym nie zareklamował jest tylko taka – ja wolę coś zareklamować, nagrać kawałek, wystąpić w reklamie nawet, ale tylko jeśli mi to odpowiada, jeśli nie zrobiłem tego chujowo, nie nagrałem reklamy lodów Koral z lodem w gębie, nie nagrałem kawałka "Luzik Arbuzik" i nagrałem to w stylu, który mi odpowiada.

M: Mnie to wkurwia, że musisz to tłumaczyć. Wkurwiają mnie zarzuty tych "fanów", nigdy nie mówiliśmy, nawijając że jest ciężko, że chcemy żeby zostało ciężko. Sokół często o tym mówił w swoich kawałkach, że nie ma zamiaru w tym zostać, my mamy rachunki do zapłacenia, mamy dziewczyny, Paweł ma dziecko, musi je utrzymać, ja też mam jakieś plany i chce się zabezpieczyć

P: ...ale nadal nie robię tego za wszelką cenę, to jest kluczowe. To jest sytuacja patowa. Ktoś zarzuci mi, że coś reklamuje, to ja mówię – wszędzie, zawsze ktoś coś reklamował, raperzy również, nie mam nic przeciwko temu, zachowuję jakąś granicę i nie robię tego w sposób kompletnie oscentacyjny. A po drugie – nigdy nie robię takiej muzyki, która powstawałaby tylko po to, żeby się sprzedała. Jakbym chciał to zrobić to wieki temu bym robił disco polo, a mamy przecież przykłady raperów, którzy poszli w tym kierunku. Ale jeśli ktoś mnie chce wrzucić do tego samego worka co gościa, którego lubiłem, do tego samego worka co Monopol, tylko dlatego, że ja nagrywam pod dubstep – to jest dla mnie kretynem. Gdybym przedłożył zarabianie pieniędzy na muzyce nad to, co naprawdę chcę robić, to przez ostatnie 7 płyt nagrałbym już płytę z Noonem i 400 tysiecy fanów z Facebooka by ją kupiło, miałaby status wielokrotnej platyny i z głowy, kupiłbym sobie Porsche Panamera.

Rok stuknął singlowi z Radia Pezet. Nie myślałeś w trakcie tego roku: pierdolę to, współpraca nie idzie, nie wydajemy albumu? Ostatnio Sidney osobiście na forum Ślizgu zasugerował, że ponosisz przynajmniej częściową odpowiedzialność za konflikt. Ty jesteś dosyć powściągliwy w opowiadaniu o problemach z płytą i ciągłym odkładaniu daty premiery.

P: Ja po prostu nie siedzę jak producent płyty na forum i nie czekam non-stop na to, co ktoś napisze, żeby coś mu odpowiedzieć, nie mam na to czasu i siły.

Spoko, w każdym razie już we wkładce do Live In 1500m2 jest już zapowiedź, więc raczej obsuw już nie będzie.

P: Żeby wyjaśnić – zdecydowałem się wydać tę płytę, bo jestem ostatecznie z niej zadowolony. Miałem po drodze wątpliwości, ale nie ze względu na warstwę merytoryczną płyty, tylko ze względu na nieprzyjemne sprawy, które zaistniały między mną a producentem. Mógłbym Ci powiedzieć o nich wszystko, ale dlaczego jestem powściągliwy – właśnie dlatego, że jeśli wydaję płytę, to jest dla mnie kluczową rzeczą, że nie ma sensu wracać do jakiegoś konfliktu, bo ta płyta jest skończona, poszło o jakieś dziwne rzeczy. Jeśli zdecydowaliśmy się płytę wydać, to konflikt znika. Jeśli ja miałbym to wyciągać na światło dzienne, to bym nie chciał wydawać tej płyty. Ale ona jest dla mnie ważniejsza niż jakieś kłótnie i producent płyty, za dużo pracy w nią włożyłem. Jest ważna, dobra, jestem z niej zadowolony, to wszystko.

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)