SPECJALNE - Wywiad

Wywiad z Danem Deaconem

14 sierpnia 2011



Wywiad z Danem Deaconem
z dnia 6 sierpnia 2011
autor: Filip Kekusz

Zdanie, które najczęściej słyszałem po koncercie Dana Deacona drugiego dnia OFF-a, brzmiało: "muzycznie niewiele, ale świetna konferansjerka". Proste i trafione, bo Dan dał jeden z najlepszych, najdziwniejszych, najbardziej intensywnych koncertów, jakie słyszałem w życiu, mimo że wszystkie piosenki (?) były identyczne.

Kilka godzin wcześniej, podczas naszej rozmowy, Dan na pytania o koncert odpowiadał raczej niechętnie. Pytań o muzykę wielu nie miałem, więc rozmowa poszła w zupełnie innym kierunku. Wyszło jak z koncertem – treści niewiele, ale miło się go słuchało. I dużo śmiechu, nawet jeśli częściowo i ze mnie.

* * *

Masz jakieś ulubione komiksy?

Nie potrafię wymienić jednego. Na pewno jako dziecko zaczytywałem się w rozmaitych seriach Spidermana, byli też inni superbohaterowie. Moja największa miłość do komiksów przypadła na czas, w którym debiutowały Image Comics, szczególnie Spawn czy Young Blood. Nie mogę zdecydować który był najlepszy.

Pytam, bo słuchając Twojej muzyki słyszę przede wszystkim najróżniejsze nawiązania do popkultury, mniej jakieś wyraźne inspiracje innymi zespołami...

Lubię myśleć, że popkultura to współczesna mitologia. Kiedyś pewnie dzieciaki zachwycały się ludowymi podaniami, gdzie pełnokrwiści bohaterowie przeżywali jakieś niesamowite przygody. Teraz, dorastając we współczesności, szukamy podobnych wrażeń – tylko, że zapewniają je nam korporacje. Mamy Spidermana, Kaczora Duffiego... z drugiej strony mamy celebrytów, jak Arnold Schwarzenegger, którzy w tej współczesnej mitologii mogą pełnić rolę bogów... Teraz mamy inne standardy, zabawne byłoby zobaczyć jak Kaczor Duffy odnajduje się w tych bajkach i podaniach sprzed epok... Sądzę, że dałby radę...

Kaczor Duffy jest świetnym kolesiem.

Zdecydowanie, uwielbiam go. Ale nie chciałbym spotkać się z nim twarzą w dziób. Wyobrażasz to sobie? To byłoby przerażające. To w sumie jednak straszny kutas. Szaleniec... Jeszcze zależy kiedy byś go spotkal. Na początku kariery był tylko szalonym kaczorem – wtedy bałbym się o życie.

Ostatnio chyba trochę dojrzał...

Teraz mógłbym pójść z nim na piwo, ale wciąż byłby spory dystans. To szaleństwo w nim tkwi. Ale fakt, dojrzewa. Idzie w ślady Toma Hanksa. Jest szansa, że kiedyś zobaczymy go w jakiejś zaangażowanej epickiej produkcji.

A czerpiesz inspiracje z seriali? Polacy właśnie niesamowicie interesują się tymi potężnymi seriami, jak Lost czy Boardwalk Empire...

Nie powiedziałbym. Oczywiście, oglądam czasem telewizję przez internet, ale nie mam w domu telewizora odkąd skończyłem osiemnaście lat. Strasznie wkręciłem się we Fringe, ale to raczej nie będzie miało przełożenia na moje kolejne nagrania. Telewizja wpływa na całą kulturę, ale na muzykę nieco mniej. Jedyne seriale, które rzeczywiście przekładają się na to co robię, to Seinfeld i Frasier... wiesz, kiedy słuchasz Spiderman Of The Rings, szczególnie kiedy zwrócisz uwagę na linię basu... jest wyjątkowo post-Seinfeldowska i od razu kojarzy się z tym, jak szukali samochodu... (śmiech)

Masz dobry humor, widzę...

Całkiem. Dzisiaj mam bardzo dobry dzień...

Twoje koncerty słyną z tego...

...rozgrzałem się i już chyba nie jestem takim smętnym kutasem jak na początku tej rozmowy...

Twoje koncerty słyną...

...może jestem, nie wiem. Przepraszam, że przerywam.

To akurat dobrze. Ja jestem od słuchania, Ty masz mówić – za to mi płacą.

Płacą ci za to? Chcę swoją działkę!

Nie tam, żartowałem. Na koncertach dużą uwagę przywiązujesz do interakcji z publicznością. Są, z tego co słyszałem, bardzo energetyczne, więc cieszę się z Twojego dobrego nastroju. Jak to jest, kiedy musisz zagrać, a zupełnie nie masz na to ochoty?

Większość energii płynie od fanów. Jeśli oni są w dobrym nastroju, wtedy ja staram się pokierować ich do miejsc, w których nie znaleźlibyśmy się, gdyby byli ospali. Jeśli mają kiepski humor, to staram się, ale to może nie wyjść. Szczęśliwie ludzie przychodzą na moje koncerty spodziewając się, że będą trochę inne i dziwne. Najczęściej jest więc dobrze, ale czasem to prawdziwa walka. I w tym też nie ma nic złego. Przypominają mi się chwile, kiedy dopiero zaczynałem i ludzie nie mieli pojęcia co robię. Tak jest najczęściej w Europie, bo szczerze wątpię, żeby moje nagrania leżały tu w sklepach...

Nie leżą. Ukradłem je z sieci, wybacz.

Spoko, na dobrą sprawę to dzięki nielegalnej wymianie plików trafiłem na przykład do Polski... więc, dziękuję wszystkim złodziejom! Zresztą ja robię to samo. Oczywiście kupuję też nagrania, ale większość muzyki poznaję dzięki sieci. Muzyka już nie jest towarem, więc nie mam nic przeciwko ludziom, którzy poznają moje płyty w ten sposób.

Masz jakieś sprawdzone metody, które stosujesz zawsze kiedy chcesz rozruszać publiczność?

Staram się je mieszać, ale tak jak mam repertuar piosenek, mam też repertuar zachowań, które sprawdzają się w danym kontekście. Korzystam z nich, w zależności od tego jak rozwija się koncert.

Traktuję Spiderman Of The Rings i Bromst jako... wiem co chcę powiedzieć, ale zapomniałem teraz tego słowa po angielsku...

A jak brzmi po polsku?

Całość.

Niezłe słowo, nie mamy takiego u nas.

Chodzi mi o to, czy kolejny album będzie logicznym rozwinięciem tego co słyszeliśmy? Masz jakieś pomysły?

Tak, jestem w trakcie nagrywania. Ta krótka trasa koncertowa to wakacje od pracy w studiu. Podobały mi się te długie kompozycje z Bromst, z drugiej strony pop na Spiderman Of The Rings wspominam równie miło, więc nowy album będzie wypadkową dwóch poprzednich. Raczej nie jestem gotów na radykalne odejście od tego co robiłem – myślę, że czas na zmiany przyjdzie później.

A co z twoim ensemblem, z którym grałeś promując Bromst?

Został zredukowany z czternastu do czterech-pięciu osób. Kolejne koncerty to już nie będą tylko żywe instrumenty. Pojawią się też sekwencery i inne elektroniczne urządzenia. Będzie to trochę inne niż nasze poprzednie występy.

Zdenerwowany przed dzisiejszym koncertem?

Nigdy nie grałem w Polsce, więc trochę tak. Może być fajnie, choć pora jest dość... trudna. Gram po pierwszej w nocy i z doświadczenia wiem, że sporo osób jest wtedy pijanych albo śpiących, ale sądzę, że dam radę.

BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)