INNE - FORUM
podsumowanie dekady
15 sierpnia 2010kiedy startujecie?
-
"Beau Mot Plage" jest z 1998 roku. Zakrocki wróć. –ale chandro, 12/11/2010 22:57 http://porcys.com/Others.aspx?id=48&p=10
Łachecki (13 listopada 2010) -
aha i w ogóle (z całym szacunkiem) wracajcie na polonistykę pisać trudne wyrazy i wielkie bełkoty a nie tu forum zaśmiecacie. no bo po co?
łh aka poliszmnie (13 listopada 2010) -
a, i jeszcze this bliss oczywiście
łh aka poliszmnie (13 listopada 2010) -
@dzieciak This. i nawet nie tyle że nam się zachciało, co bezsenność i zgaga. @ gawroński uwierz, zrozumiałem, że tekst miał być zabawny :) i mimo że akuarat nie rzucam lol za często i używam wyrazów 'teza', też nie brałbym tego co piszę jakoś bardziej serio, choć to jak napisałem może było trochę niehalo i głupio. bo recka jest spoko i w ogóle. chodzi bardziej o to, że męczy mnie już trochę to pokoleniowe doświadczenie winy i wstydu za pop, może dlatego, że nigdy nie było moim doświadczeniem. i obrzucanie głowy popiołem, wyciągając przeciwko ówczesnym wstydom dzisiejsze wstydy już się chyba tu trochę oczytało. nie chodzi o to kto jest zajebistszy bo słuchał już świadomie fun factory. ja nie miałem okresu bez popu w moim życiu (mimo że porca czytam od czasów dużo przed forum) tylko dlatego, że mało wiem o muzyce po prostu. ale że wszyscy studiujemy jakieś współczesne humanistyczne szity to czas żeby tę traume kultury popularnej jakoś przepracować i zapomnieć.
r (13 listopada 2010) -
nawet Halicki trolluje!
gawroński (13 listopada 2010) -
generalnie jeśli nie będzie stars of the lid i los angeles to naprawdę nic nie warty jest ten ranking płyt
łh aka poliszmnie (13 listopada 2010) -
@ r To nie jest moje rozróżnienie, zachęcam do lektury Alasdaira MacIntyre'a, Charlesa Taylora, Harry'ego Frankfurta, H.-G. Gadamera, czy sięgając dalej Wittgensteina z "Dociekań" Pierwsza kategoria wartościowań jest do pomyślenia i co więcej, 90% naszego życia codziennie opiera się na takim wartościowaniu. Wartościowanie jest wyrażone w języku, to prawda, ale jego motywacja w tym wypadku nie ma ugruntowania w języku, lecz zależy od skutków. Coś jest dobre, tylko dlatego, że jest porządane jako produkujące taki a taki skutek (zjem takie ciastko, bo będzie mi smakowało), jest więc przygodne i ma swoje ugruntowanie w samym podmiocie. Wyrażenie tego w języku jest wtórne. Drugi rodzaj wartościowania ma już z gruntu założony język jakościowych rozróżnień, który to język jako twór intersubiektywny leży u źródeł samego wartościowania (wybieram śmierć na polu bitwy, gdyż nie chcę być nikim, nie chcę być tchórzem - hierarchia (upraszczając) bohater-tchórz jest tworem kulturowym i ma swoje odbicie w języku, którym się posługujemy i który zakładamy za każdym razem gdy dokonujemy takiego rodzaju rozróżnień. W pierwszym rodzaju wartościowania nie mówimy o tego rodzaju motywacji. Tak tylko gwoli wyjaśnienia (a propos zdania "wartościowanie nie ma sensu w sensie ogólnym - bo nie znajdziemy dwóch osób o takiej samej wrażliwości"). Swoją drogą, ktoś wspomniał o tym, że muzyka, tak jak czytanie książek i oglądanie filmów nie podlega ocenie według żadnego intersubiektywnego kryterium. Jestem więc ciekaw czy ktoś zadał sobie trud, żeby dotrzeć do prac np. krytyków literackich zza Oceanu takich jak Susan Sontag, Irving Howe, Gerald Graff, Robert Scholes? Jak to u nich jest z tym kryterium? Ilość nazwisk można tu jeszcze mnożyć. Czy naprawdę powstawałoby tyle tekstów analizujących muzykę/film/literaturę, gdyby wszystko tak naprawdę było tylko kwestią gustu? Warto też zdać sobie sprawę, że nie stoimy między alternatywą: kwestia gustu/subiektywna/indywidualna ocena vs. obiektywne/wyabstrahowane/uniwersalne kryterium. Naprawdę, zachęcam do lektury również dla waszego dobra. W Stanach dobry krytyk może liczyć na posadę na Uniwersytecie, w Polsce co najwyżej w Machinie. Warto to zmienić, ale nie takimi tekstami jak na Porcysie.
tmwwth (13 listopada 2010) -
wychodzi na to, że stary skład redakcji (i stary Borys) był lepszy... na razie 00-09 gorsze niż 00-04 btw. ZNOWU TO KARYGODNE WSZECHCZASÓW. Ogarnijcie się ludzie, nawet mnie to firefox podkreśla...
czopek (13 listopada 2010) -
"Wartościowanie nie ma sensu w sensie ogólnym - bo nie znajdziemy dwóch osób o takiej samej wrażliwości" Wrażliwość na muzykę, będąc wykształconą w procesie ewolucyjnym, jest cechą wspólną dla całego gatunku ludzkiego. To jakby "trochę" sugeruje istnienie obiektywnych wartości muzycznych. http://niewyjas.nmj.pl/viewtopic.php?t=371 Druga połowa tego artykułu to straszliwe pierdy (ej, autentyczne niezrozumienie działania ewolucji), ale tak do szóstego akapitu jest ok. Najlepiej uzupełnić to o totalnie sensowne teorie Stevena Mithena (w skrócie, śpiew jako najwcześniejsza, po gestykulacji, forma komunikacji) i intryga się zagęszcza. Trochę mnie denerwuje ignorowanie biologiczności muzyki w takich dyskursach, ale to tak btw.
szczur (13 listopada 2010) -
"@ chandro, ta recka can't get you z tezą o borysa rewitalizacji popu to faktycznie najśmieszniejszy self-diss zestawienia." Piętnaście tysięcy tez na sekundę tam rzucam LOL, ja nie wiem, jeżeli uważasz, że ten komentarz miał wysuwać jakąkolwiek tezę proponuję obejrzeć Rambo 3, żeby przestać odczytywać wszystko wymiętolonymi słowami. ;) Przecież tam nie ma nic napisanego tonem, który miałby wskazywać, że to o Borysie to sto procent na serio i z okrzykiem "dzięki Borys!", ogarnijcie swoje tezy najpierw, ok? Tekst o popie, gdzie padają Wormsy Armageddon i Red Hoci naprawdę ma szafować tezami? Poza tym to opis drogi, który przeszło wiele z nas. Znam mnóstwo osób z bliska i daleka, które na początku dekady ogarniały pop i go lubiły, ale ŻADNA z nich nie wypowiadała się na forum Porcys. Wystarczy poczytać komentarze z forum okresu, kiedy powstało podsumowanie półdekady, żeby zobaczyć JAK WIELE się zmieniło. Teraz nikt nie płakał, że jest Britney, wtedy tak. Każdy ma swój gatunek, który niesłusznie nazywał lub nazywa gównem, największa grupa niezali i ludzi z forum Porcys miała wtedy za taki pop i udawanie, że postawa P oraz później Scr czegoś nie zmieniła jest hipokryzją. "Tak sobie czytam od czasu do czasu te komentarze pod rubryką Urbanizer i zdumiewa mnie jedna rzecz: jak na "środowisko", którego bardzo wielu przedstawicieli jeszcze w 2007 roku parało się rozkręcaniem imprezek przy użyciu hitów Bloc Party i Arctic Monkeys, to zaskakująco dużo w tych komentarzach przekonania o własnej wyższości"(Ambro pod Urbanizerem)
gawroński (13 listopada 2010) -
@r Rest jest z 2000, ale Beau Mot Plage wyszło wcześniej na singlu: http://www.discogs.com/Isol%C3%A9e-Beau-Mot-Plage/release/20918
ale chandro (13 listopada 2010) -
–tmwwth, 13/11/2010 02:33 –r, 13/11/2010 03:38 widzę, że zachciało wam się nocnych dyskusji. nie wiem czy można swoje trzy grosze wtrącić - ale przyszła mi do głowy z samego rana pewna myśl. Wartościowanie nie ma sensu w sensie ogólnym - bo nie znajdziemy dwóch osób o takiej samej wrażliwości. Każdy z nas ma jakieś filtry, kryterium doboru muzyki, która najbardziej mu odpowiada. Wobec powyższego nieważne, czy porcysowi recenzenci rzeczywiście w wartościowaniu muzyki zdają się jedynie na swój własny gust, 'wybierają czarne ciastko', bo im po prostu lepiej smakuje, czy używają jakiegoś rodzaju uniwersalnego kryterium. No i my, czytelnicy jako odbiorcy tych tekstów nie jesteśmy przecież skazani na 'czarne ciastka', bo wiemy, że są też inne - co więcej mamy swoje ulubione. Myślę, że recenzja już od jakiegoś czasu nie służy do wartościowania w sensie ogólnym (choć z definicji powinna). Wiadomo, dostęp do informacji sprawił, że każdy zainteresowany dość szybko wrabia sobie własne zdanie, a recenzja służy do konfrontacji swojego zdania z czyimś zdaniem. Już dawno można się było przekonać o tym, ze tak jest (choćby przy okazji recek NIN na porcysie, kiedy niezadowoleni fani z wyrobioną opinią nie wierzyli, że komuś może się nie podobać renzor) tak poza tym fajnie, że na liście znalazło się clouddead.
dzieciak (13 listopada 2010) -
>Island in the Sun!!! keep fishin' imo. teledysk!
Low (13 listopada 2010) -
tymczasem wiszą już pierwsze recki płyt, z tego co ogarniam większość wyrażona w ponadjednostkowym uniwersum sensu, choć są i zdjęcia. btw, z bardzo czarnej dupy jest to twoje rozróżnienie na subiektywne i intersubiektywne, zupełnie retorycznie się to nie trzyma. bo skoro sam fakt bycia osadzonym w języku poświadcza o intersubiektywności, to ta pierwsza kategoria (sub) w ogóle jest nie do pomyślenia, nie licząc tych co się wciąż obiektem małe a masturbują. więc zdaje się że masz odpowiedź, że B. intersubiektywne. i nie licz na to, że da się ze słuchania muzyki (czytania, ogladania filmow) wyabstrahować jakieś wymienialne w punktach kryteria. to się wygrywa retorycznie w każdej recenzji. no i akurat playlist las ketchup zdaje się być mocno merytoryczny i uargumentowany, inna sprawa, ze troche długi, więc nie dziwie ci się jeśli nie chciało się czytać.
r (13 listopada 2010) -
@ gdzie w moich postach wyczytałeś stwierdzenie, że jakieś wydawnictwo jest lepsze od innego? Wybacz, ale ja już nic z tego nie rozumiem. Przecież wybór takiego a nie innego utworu/albumu do zestawienia jest podyktowany tym, że uważa się go za lepszy od innego utworu/albumu nie uwzględnionego w zestawieniu (oczywiście może też być tak, że autor nie zna jakiegoś utworu/albumu, który potencjalnie mógłby się znaleźć w zestawieniu). Niemniej, chodzi tu o pewne wartościowanie. "Podoba się/nie podoba się" to przede wszystkim wartościowanie, a wartościowania mogą być dwojakiego typu: 1) subiektywne, czyli nie odnoszące się do niczego zewnętrznego względem subiektywnych chceń i preferencji autora (wolę czarne ciastko, bo mi bardziej smakuje); 2) intersubiektywny, gdy wartościowania wyrażone są w języku jako ponadjednostkowym uniwersum sensu, w którym obecne są hierarchie i porządki wartościowań (np. kulturowo uwarunkowane modele życia - "wolę zginąć na polu bitwy niż przerzucać gówno w Lousiannie"). Chciałbym się spytać, jakie jest kryterium wartościowania w Porcys? Subiektywny gust redaktora? Jeśli tak, to nie ma problemu z uznaniem Sophie Ellis Bextor za lepszą od Alberta Aylera. Tyle, że wówczas przestajemy rozmawiać o muzyce, a zaczynamy "mówić" (skoro wyrażamy tylko subiektywne preferencje, to skąd wiemy, że zachodzi w ogóle jakaś "komunikacja"?) o indywidualnych preferencjach: wolę czarne ciasto, bo mi bardziej smakuje, ty wolisz białe, bo nie lubisz czarnych. Uważam, że redaktorzy Porcys nie wartościują w powyższy sposób, lecz wartościują w drugi ze wspomianych powyżej, lecz się do tego nie przyznają, bo "tak im wygodniej". Naprawdę uważają, żę muzyka, której są fanami jest lepsza od innej, ale poprawność polityczna zakazuje im tego wyrażać wprost. Nie będę podawał listy pozycji wartych przejrzenia, żeby nie wypaść jeszcze żałośniej niż dotychczas. Ale ostatnio wyszła taka książka "Kultura dźwięku" - zbiór esejów, szkiców, tekstów programowych wybitnych muzyków, naukowców i teoretyków muzyki XX wieku. Co znaczące, ktokolwiek z tych autorów wolałby nie wypowiadać się o muzyce w ogóle, niż uznać, że wybór takiej a nie innej koncepcji muzyki jest wyborem białego czy czarnego ciastka. W Polsce wciąż nie przyjmuje się do wiadomości, że istnieje możliwość rzetelnej, krytycznej i racjonalnej rozmowy o muzyce (niekoniecznie obiektywnej w znaczeniu nauk ścisłych). Momentalnie wszyscy przeszli do porządku dziennego ze słynnym truizmem o gustach, nie poddając go weryfikacji. Tym bardziej, że jest to wygodna trampolina do wypromowania co bardziej "niepowtarzalnych" recenzentów. Viva Las Ketchup!
tmwwth (13 listopada 2010) -
czasy się zmieniają, a Toxic wciąż #10
Szop (13 listopada 2010) -
ale. emerge zrobiło jedną listę, za to od razu top 10.
r (12 listopada 2010) -
@ chandro, ta recka can't get you z tezą o borysa rewitalizacji popu to faktycznie najśmieszniejszy self-diss zestawienia. ale jak to jest, ja to mam blade pojęcie o muzyce w ogole, ale Rest jest z 2000, nie?
r (12 listopada 2010) -
http://www.youtube.com/watch?v=dTBMzOycMSc na ŻADNEJ liście.
szczur (12 listopada 2010) -
"Beau Mot Plage" jest z 1998 roku. Obecny skład redakcji na każdym kroku udowadnia że w temacie muzyki tanecznej pojęcie ma blade, o czym świadczy również ranking singli. Ale co się dziwić. Parafrazując opis do "Can't Get You Out Of My Head" "Borys nie zrewitalizował techno" więc trudno żeby młodzi Dejnarowicz-wannabes w obecnej redakcji dźwięki z tych rejonów doecnili. Zakrocki wróć.
ale chandro (12 listopada 2010) -
vitalic - my friend dario
FTR (12 listopada 2010) -
joanna newsom - cosmia; azita - wasn't in the bargain
material concrete (12 listopada 2010) -
Ctrl+F11
GM (12 listopada 2010) -
W Operze wykrzykniki przy Rapture rozjeżdżają poziomo stronę.
strappado (12 listopada 2010) -
i jeszcze diamonds kanyego i supervillain brak. ew. czegoś innego z Her Name is Nicole, to najzajebistsza niewydana płyta 00.
r (12 listopada 2010) -
łł ma też uroczą literówkę w 'beau mot plage', które jeśli rzeczywiście jest z 00 to kurwa nie ma mojego potencjalnego top10 w setce.
r (12 listopada 2010) -
http://www.youtube.com/watch?v=oc_CMLGkBuE
na repeacie a nie 1thing (12 listopada 2010) -
Like I Love You~; Diamonds From Sierra Leone; Consolation Prizes+single z 2009; Made You Look; Staring at the Sun; Island in the Sun!!! a w polskich Patr00 - Lustro piekny dzien by zzadzwonic
Twój Stary (12 listopada 2010) -
swoją drogą ciekawy byłby forumowy podsum na dekadę porca typu '10 najciekawszych recek' ;p
material concrete (12 listopada 2010) -
male zaskoczenie ze gnarls nie dostał się na żadną top 100
r (12 listopada 2010)