INNE - FORUM

Off Festival 2010

15 stycznia 2010

Lenny Valentinoooooooo

b
  • I ja pozwolę sobie na (dość obszerne) podsumowanie tegorocznego festiwalu. Na plus: - Flaming Lips - bardzo trafnie ktoś już napisał, że ten koncert wyzwolił jakąś taką dziecięcą, bajkową radość. utwory z 'embryonic' brzmiały na żywo na tyle dobrze, że nawet nie odczułem niedosytu z powodu pominięcia 'soft bulletin'. a od Coyne'a bije jakaś taka niezwykłość, że mógłby papieżem być (a jego widok, gdy w swojej bańce znalazł się tuż nad moją głową - bezcenny) - Toro Y Moi - filmiki z YouTube zwiastowały tragedię, a jak było - każdy widział. lepiej być nie mogło. - William Basinski - choć cały koncert oparty w zasadzie na jednym motywie, i do tego zagrany o zabójczej porze, to upłynął mi chyba najszybciej ze wszystkich. pomijając Coyne'a, Basinksi zrobił na mnie największe wrażenie swoją osobą spośród wszystkich wykonawców festiwalu - Dinosaur Jr - grali klasyk za klasykiem i aż się nie chciało wierzyć, że to się dzieje naprawdę. a grali przy tym z taką pasją, jakby dopiero zaczynali swoją karierę i chcieli wszystkim udowodnić, jak wiele potrafią - The Raveonettes - trochę negatywnych opinii o tym koncercie się tutaj pojawiło. a jak dla mnie był to chyba najlepszy koncert wykonawców spoza grona oczywistych pewniaków (jak te wymienione powyżej) Mieszane uczucia: - Fennesz - to w zasadzie prawie mógłbym wrzucić do plusów, ale... jak dla mnie: 1) za dużo ściany dzięku, a za mało subtelniejszych pejzaży; 2) miałem wrażenie (być może mylne), że Fennesz poza uderzaniem gitarę, nie tworzył na żywo żadnych dźwięków, tylko wszystko było odtwarzane z laptopa i on w żaden sposób już w to nie ingerował - Lenny Valentino - no nie wiem, koncert niby bez zarzutów, ale ja jakoś nie poczułem tej magii, która uderzała podczas słuchania albumu. po prostu poprawnie odegrali genialny album i tyle - Apteka - podobne uwagi jak wyżej. muzyka broniła się sama, ale jakichś dodatkowych uniesień brak. - Tindersticks - solindy koncert, przyjemna muzyka i wokal, ale też fajerwerków nie było - Mouse On Mars - patrząc pod kątem zabawy, to może nawet najlepszy koncert festiwalu (namiot wręcz eksplodował). tyle tylko, że wg mnie, podobną zabawę możemy sobie zafundować idąc na pierwszą lepszą imprezę techno. tak więc uczucia mieszane. - Hey - minusem było to, że zagrali w zasadzie tylko utwory z nowej płyty (a ja mam sentyment do tych starszych). plusem to, że te kawałki (a słyszałem je pierwszy raz) brzmiały nawet całkiem znośnie. - Lali Puna - koncert przyzwoity, ale jak dla mnie zdecydowanie nie pasowali do tak dużej sceny. w namiocie chyba wypadłoby dużo lepiej. Na minus: - The Fall - zaczęło się naprawdę dobrze: przy pierwszych 3-4 utworach trudno było ustać w miejscu. potem zaczęła się jakaś parodia westernu. starszy pan chodził sobie z miejsca na miejsce, tu coś przekręcił, tu w coś puknął, tu zabełkotał coś do mikrofonu. za nim uwijała się "służba porządkowa", która mozolnie rozplątywała kabel to jednego, to drugiego mikrofonu, który zaplątał się to tu, to tam. aż przykro było na to patrzeć, serio. - Damon and Naomi - na forum przeważają pozytywne opinie o tym koncercie, co mnie dziwi, bo ja nie usłyszałem podczas tego koncertu choćby jednej ciekawej melodii. nawet coverowany "song to the siren" został pozbawiony całego uroku oryginału. z koncertu zapamiętam głównie wypowiedzi Damona między kolejnymi utworami (+ fajny komentarz Naomi dot. małej żywiołowości ich utworów - "Chcieli nam dać Red Bulla przed koncertem, ale odmówiliśmy") - Sherwater - nie znałem dotąd tego zespołu i koncert absolutnie nie zachęcił mnie do tego, by to zmienić Hasło festiwalu: - "This is our first time in Poland" - padało z ust niemal każdego wykonawcy zagranicznego i ostatniego dnia widownia nie potrafiła już powstrzymać śmiechu, słysząc to hasło po raz kolejny :) ale to tylko potwierdza, jak wielkim osiągnięciem było zebranie takiego składu. i jeszcze komentarz dot. siedzenia podczas koncerów. dla mnie była to plaga koncertów w mniejszym z namiotów. ktoś tutaj napisał, że na tego typu koncertach (Fennesz, Basinski, itd) siedzenie powinno być czymś normalnym i pora to zrozumieć. otóż może i byłoby to ok, gdyby namiot był na tyle duży, że każdy zainteresowany mógłby sobie spokojnie w nim usiąść. tymczasem w rzeczywistości wyglądało to tak, że wiele osób w ogóle nie mogło wejść do namiotu, bo część osób rozłożyła swoje dupska na podłodze (zajmując dużo więcej miejsca niż podczas stania) i nie przejmowała się tym, że uniemożliwia obejrzenie koncertu innym (a ci którzy weszli i stali, musieli się cały czas gimnastykować, żeby nie nadepnąć komuś na głowę). proponowałbym więc następnym razem, zamiast dorabiać do siedzenia jakąś ideologię, po prostu zrezygnować z koncertu, jeśli nie ma się już sił.
    Fitch (11 sierpnia 2010)
  • takie pytanie do 17, zrobiłeś w końcu tę laskę Coyneowi?
    dabra (11 sierpnia 2010)
  • ja tam na Toro poczułam się jakby ktoś mnie wrzucił do chilloutu. zero wkurwiania się na jakiegoś pałkarza czy coś. ale może tylko ja tak miałam ;) Co do Flaming Lipsssss... baloniki balonikami, szukanie poklasku momentami na siłę nieco wkurwiające, festyniarsko no ale wkręciłam się w klimat maksymalnie (zwłaszcza jak do sceny ma się 2 kroki to się inaczej nie da). Ścisk jak w przeładowanym autobusie, konfetti napierdalające do buzi, odbicie balonika, laserowe dłonie (łaaaał) to wszystko nic. Muzyka była nie do zgniecenia przecież! Potwierdzili to tym koncertem. Zresztą. Niczego udowadniać nie musieli.
    pantera (11 sierpnia 2010)
  • E, ale na No Age każdy utwór był niemal taki sam. Co nie zmienia faktu, iż był to bardzo dobry utwór i generalnie mocny wystep.
    quid (11 sierpnia 2010)
  • Posiada ktoś setlistę No Age? Byłbym wdzięczny.
    HS (11 sierpnia 2010)
  • nie wiem czy warto (pliki po 60/200mb więc nie ogarnąłem jeszcze) ale na chomiku Jotem3 trochę relacji/podsumowań z trójki (w zakładce offensywa).
    ks (11 sierpnia 2010)
  • –ks, 11/8/2010 15:07 a ja się od tygodni zgadywałem z Williamem na piwo w Katowicach. I gdy w końcu podał mi numer, adres itd, to już byłem na polu i nie miałem jak sprawdzić. Po koncercie, trochę wkurzony, że nie ogarnął sprawy nawet nie podszedłem się przywitać. Mail sprawdziłem wczoraj. Cholera. Z koncertów, to Shining i Place to Bury Strangers w czołówce.
    janek b (11 sierpnia 2010)
  • a ja sobie stałem na fenneszu obok basinskiego, który nagrywał fragment koncertu, o.
    ks (11 sierpnia 2010)
  • Z tym zagłuszaniem się, to właśnie nie było tak źle. No chyba, że się stało faktycznie spory kawałek od sceny docelowej, to przebijało trochę. A tak swoją drogą to przypomniało mi się, dlaczego koncert Fennesza był bardzo udany. Otóż odniosłem wrażenie, że Fennesz NIE JEST pijany : O. Bo jak byłem w Browarze na koncercie, to wydawał się być zdziebko pijany, w dodatku potknął się o czteropak Żywca, który sobie przyniósł na scenę ;).
    glootech (11 sierpnia 2010)
  • yhhhhh to mialem jedna trzecia offa. organizacyjnie bylo w porzadku, ale pare powaznych minusow bylo: sceny zdecydowanie za blisko siebie, glowna potrafila zagluszyc wszystko, pod tym zwzgledem bylo gorzej niz w myslowicach (a tam tez byl z tym problem) przydaloby sie w kluczowych porach (typu piatek 10-16) przeznaczyc wiecej osob do obslugi wszystkiego, kolejki byly straszne (na szczescie na pole rejestrowalem sie w czwartek, bo wygladalo to makabrycznie). kabin prysznicowych zdecydowanie za malo. natomist towarzysko-muzycznie-festiwalowo generalnie bylo mega, doputy trwalo. koncerty: te wasze toro: nie no, nie wiem. z mojego miejsca (jakies 2 metry na prawo od 17, hlyhly) slychac bylo glownie bas i perksusje, wokalu malo, klawiszy bardzo malo. podobalo mi sie zdecydowanie mniej niz na plycie, wyszedlem na piwo po paru kawalkach. wiadomo, chuj w uszach. cieslak i ksiezniczki - woooo, w koncu dotarlem na ich koncert. natomiast eeeeee, bylo duszno, jasno, bardzo dobrze bylo slychac, ale kima nowaka z glownej. no i kompletnie nie mialem nastroju na urocze smety o takiej godzinie. ewakuacja do ogrodka. kim nowak - o kurwa, ale syf. serio afro jest w to zaangazowany, bo stalem daleko i ucieklem czym predzej? something like elvis - no! na nich liczylem i nie zawiodlem sie, bylo bardzo fajnie, szkoda tylko, ze akordeonu nie bylo slychac przez 2/3 koncertu. nie moge sie doczekac koncertu w csw i polecam szczerze. psychich paramount - dobry koncert, chwilami troche nudno-monotonne w sposob jak sadze niezamierzony to bylo, ale bawilem sie ok. lenny valentino - 'nie modle sie do lv' natomiast bylo spoko. wielki szacun dla rojka za informacje ze koncert zu (to się czyta "zu" czy "cu"?) tez zacznie sie z opoznieniem, totez zostalem dluzej, ale nie do konca zu - kurna, ktos w ogole byl? tzn byl tlum, ale nikt z kim rozmawialem, a byl to koncert dnia o 2 dlugosci przynajmniej. zabili wszystkich. trans am - liczylem bardzo i rozczarowalem sie, po paru kawalkach przypomnialo mi sie, ze ich ostatnia plyta zdecydowanie mi sie nie podoba wiec poszedlem udawac ze jestem czarny reakwon - fajosko. pod koniec zrobil sie klimat 'najebalem sie, przytul' ale nawijal bezblednie, byly hity wu-tang (nie mam pojecia czy to norma, czy nie), atmosfera swietna, nawet zdjecie zrobilem: http://img717.imageshack.us/img717/2988/reakwon.jpg aaa, matmost i ecstatic sunshine jeszcze. bardzo mi sie podobalo, mimo ze na poczatku troche przestraszylem sie sali (chyba skojarzyla mi sie z kinem moskwa, w podstawowce klasowo chodzilismy tam na filmy bez eksplozji i samolotow). w deche mieli wizualizacje: http://img687.imageshack.us/img687/2933/matmos.jpg
    em c (11 sierpnia 2010)
  • mnie najbardziej rozbawiła ta cała konsternacja tłumu gdy ze sceny padło "flaming lips sucks!".
    pump it up (11 sierpnia 2010)
  • –bumpe, 11/8/2010 02:13 nie pamiętam do końca co wczoraj robiłem, ale totalnie mógłbym to napisać. pałker był zdecydowanie najsłabszym ogniwem toro y moi live experience.
    szczur (11 sierpnia 2010)
  • o tak, Kimberly z Shearwater przesłodka, i ten uśmiech... Co do Pink Freud, faktycznie nie było Miliana, nikt nie zająknął się nawet czemu, ale po tym, co zagrali i JAK zagrali to nieważne jest. Gościnnie z PF: Bunio na gitarze i wokalu, przepiękna panna Baron na saksofonie i Darek Sprawka (aka Spiral Mitch) na puzonie.
    Masło (11 sierpnia 2010)
  • lenny valentino zagra na jesieni trasę.
    lenny (11 sierpnia 2010)
  • ecstatic sunshine / matmos = TAK! (zajebisty wspólny bis) tinders / leny = profesjonalnie - ale jakoś nie doznałem. apteka = z "mendy" można duuużo więcej wycisnąć. sle = poczułem się fajnie (i z 15 lat młodszy), ale chyba nic z tego nie będzie. paula i karol - sympatycznie/słonecznie/czoło sobie opaliłem. fall - heh... lacha - w dobrej formie - to cieszy. radio dept. - gitara! bhp - pewnie jako jeden z nielicznych doznałem i pewnie bym się poryczał, ale stosunkowo niewiele alko jeszcze wprowadziłem. kryzys - zgoda z tomaszem w. dum dum girls - cieniutko. art brut - pomyłka.
    MatRu (11 sierpnia 2010)
  • ale szczerze mówiąc, to ktokolwiek wybrał raveonettes zamiast the very best sfrajerzył mocno –V79, 11/8/2010 01:01 A co, byłeś na obydwu? :) –Łachecki, 11/8/2010 01:20 ja słyszałam 4 utwory Raveonettes i pomimo całej sympatii dla dziewczyn nie wywołały u mnie entuzjazmu więc przeszłam na tvb i stanowczo nie żaluję!Zajebisty klimat, tancerki, ambling alp fajniej brzmiało niż u Yeasayer. Mam wrażenie, że w ogóle z całego offa publiczność na tvb najlepiej się bujała. PALMA PALMA ;) btw basistka Shearwater była przesłodka, dziwie się chłopcy że nie wynosicie tu peanów na cześć jej nóg
    chick (11 sierpnia 2010)
  • na przyszły rok rojas obiecał wilco, trzymam go za słowo. podobno juz nawet coś z nimi załatwiał w hiszpanii. no i mam nadzieję, że uda sie w końcu coxa ściągnąć do polski.
    turas (11 sierpnia 2010)
  • a w przyszłym roku Arcade Fire i Les Savy Fav, ale będzie grzało!
    jebatka (11 sierpnia 2010)
  • ma ktoś setlisty lali puny i mouse on mars?
    eeee (11 sierpnia 2010)
  • ej eargasm to ja mam jak się spalę i sam na sam z causers, a nie jak mi jakiś pierdolony perkusista z ogłoszenia zagłusza chaza. serio jeśli toro ma tak coverować swoje kawałki z tą cipą za pałami, to złożyłbym się na dotację, żeby ten czas poświęcił na nagrywanie kawałków, fotografowanie i bakanie. ale tak to w sumie było lepiej niż myślałem, że będzie ;], całkiem miły koncert.
    bumpe (11 sierpnia 2010)
  • Chaz mnie oczarował totalnie. Wprawdzie nie wątpiłam w jego talent i spodziewałam się czegoś bardzo dobrego, ale możliwość uczestniczenia w tym zrobiła swoje. Wkradło się coś magicznego co trudno opisać. Obłędny eargasm, czysta euforia.
    pantera (11 sierpnia 2010)
  • :P oj wiem, że niby "nie byłeś, nie komentuj", ale jakoś nie wierzę, żeby raveonettes pokazali coś zajebistszego, ergo uważam, że kto nie był na tvb, ten dość sporo stracił (=sfrajerzył)
    V79 (11 sierpnia 2010)
  • ale szczerze mówiąc, to ktokolwiek wybrał raveonettes zamiast the very best sfrajerzył mocno –V79, 11/8/2010 01:01 A co, byłeś na obydwu? :)
    Łachecki (11 sierpnia 2010)
  • a gdyby tak za rok papa d(ance) zagrało "poniżej krytyki"?
    y. (11 sierpnia 2010)
  • a btw, skoro już zbieramy tutaj takie momenty, to oni też wyszli na bis i zagrali bodaj swoją wersję "Paper Planes"
    V79 (11 sierpnia 2010)
  • ale szczerze mówiąc, to ktokolwiek wybrał raveonettes zamiast the very best sfrajerzył mocno
    V79 (11 sierpnia 2010)
  • nie wiem czy dum dum girls daly bis bo ich wystep byl krotszy niz przewidziany czas (nawet po 'bisie' skonczyly wczesniej niz powinny) no i byly nudne jak kurna flaki z olejem i nawet nie chcialo mi sie na nie patrzec co innego sharin foo mmmmmmmm
    moh (11 sierpnia 2010)
  • I za dwa!
    Łachecki (11 sierpnia 2010)
  • *Byłoby
    FTR (11 sierpnia 2010)
  • >Matmos też dali, i to taki fajny improwizowany. zaprosili do niego na scenę Ecstetic Sunshine. nie byliście na Matmosie, łe. Matmos wiadomo że dał, ale to inna historia. Oni grali w zupełnie innym miejscu i mieli więcej czasu. A tak przy okazji ciekawe czy za rok z okazji reedycji Lenny Valentino zagra "Uwaga! Jedzie Tramwaj"? Było by zajebiscie.
    FTR (11 sierpnia 2010)
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)