INNE - FORUM

kto nie jest retardem ręka do góry

2 września 2009

o, widzę las rąk. każdy z nas jest. czasami jest. jak nie jest jak jest. dwa dni temu oglądam z dziewczyną dokument o czarnych dziurach w kosmosie. oglądamy na dziewczyny brata kompie. no i fajnie jest, czarne dziury zjadają planety milion razy większe od ziemi, narrator buduję napięcie a my się patrzymy w białe plamy na czarnym tle. jest ruch, tak jakbyśmy siedzieli w statku kosmicznym i lecieli między gwiazdami. i lecimy. lecimy. lecimy około pięciu minut, to już była gdzieś połowa filmu. tak, po pięciu minutach skapnęliśmy się, że oglądamy pierdolony wygaszacz ekranu. żadnej reakcji przez jebane pięć minut. 8/10 w skali retardacji.

wczoraj siedzimy w lokalu. mamy niewiele hajsu, zamawiamy pizzę i piwo. czekamy. zagajam o reedycjach płyt radiohead. mówię, że sobie chyba zamówię amnesiaca. a partnerka na to: a z czego zapłacisz za tego amnesiaca, jak ledwo na pizze starczyło. słucham i nie wierzę. patrzę wymownie. w końcu pomiędzy salwami śmiechu dowiaduję się, że amnesiac to drink miał być. "ale dobra nazwa dla drina nie?". no, dobra. 6.5/10

ryba
  • ale do jakiej dziennikarki? i w ogóle to o co cho? bo nie w temacie jestem. –ciekawy jak ch..., 11/8/2010 14:48 Poczytaj sobie ostatnią stronę wątku o Gacek, to będziesz miał wszystko.
    Strzyż (12 sierpnia 2010)
  • jade rowerem niemilosiernie zarosnietym walem miedzy jakimis bajorobagnami i cudem nie wpadam do dziury szerokosci 2/3 'drogi' ale zarosnietej trawa. 50 metrow dalej juz nie da sie jechac wiec zawracam i nagle przychodzi olsnienie 'hej, czy tutaj nie bylo dziury?'. patrze i jasne, ze byla, nawet wciaz jest, wlasnie jestem o pol sekundy od wjechania w nia. jakos udalo mi sie wywalic w trzcine tak zeby nie skasowac kola wiec trace pare punktow, ale wciaz jestem dumny ze swojego wewnetrznego retarda.
    em c (11 sierpnia 2010)
  • a i jeszcze kolega z roku na pytanie skąd pochodzi skala Glasgow (chodziło o Oddział Intensywnej Terapii) odpowiedział że ze Szwecji
    weganin (11 sierpnia 2010)
  • -parę razy przyszedłem na zajęcia mimo, że był dzień rektorski, albo wolne, -raz nie wziąłem 100 zł z bankomatu (serio) -dwa razy wpadłem rowerem pod auto -w pierszy dzień przedszkola zbiłem 2 szklanki z kakao i zrzuciłem talerz zupy -do teraz mówię grafitacja zamiast grawitacja -do któregoś tam roku życia myślałem że istnieją takie zwierzęta jak sceber i znut (leje jak z cebra, kłamie jak z nut) ale podobno Goethe miał 200 IQ i gdyby nie jego żona to umarłby z głodu taki był z niego pojebus
    weganin (11 sierpnia 2010)
  • pani Gacek
    swan (11 sierpnia 2010)
  • ale do jakiej dziennikarki? i w ogóle to o co cho? bo nie w temacie jestem.
    ciekawy jak ch... (11 sierpnia 2010)
  • Tak sobie czytam forum i, po prostu, nie mogłem się powstrzymać. Na jakieś 7,5 w skali retardacji oceniam osobiście pisanie obraźliwych i chamskich maili do nielubianej dziennikarki radiowej; na jakieś 9.2 chwalenie się tym publicznie, jak jakimś mega wyczynem.
    Strzyż (11 sierpnia 2010)
  • haha, dzisiaj w tym jeżdżącym pasku trending topics na twitterze jest bezpośrednio po sobie: fernando i roberto. byłam pewna, że to jakaś przemyślana akcja fanów gagi, a to po prostu imiona jakiś sławnych ludzi:<
    marci (3 sierpnia 2010)
  • Ja osobiście retardacyjną sytuację odpaliłem na informatyce, w II klasie LO. Poziom klasy był różny, część osób kompy to pierwszy raz na własne oczy widziała, część miała peceta już od jakiegoś czasu i wiedziała co i jak się robi. Więc informatyk robi zajęcia od podstaw, jak się wpisuje komendy w dosie, jak się przenosi pliki w Nortonie itp. (to był rok 1995 i takie rzeczy podobnie jak dyski 5.25" jeszcze funkcjonowały), natomiast zaawansowana część klasy w tym czasie może sobie pykać w jakieś gierki. Pamiętam, że przyniosłem z domu jakąś gierkę wtedy hitową i odpaliłem, co w pewnym momencie zwróciło uwagę informatyka; chłopak się zainteresował i chce pożyczyć, i się pyta czy to jest do instalacji czy bezpośrednio się odpala (ach, te czasy, to se ne vrati...); ja mówię, że trzeba zainstalować pod Win95 i zaczynam facetowi szczegółowo objaśniać, w jaki sposób instaluje się gry. Informatyk, koleś ze skończonymi studiami i ilomaś tam latami praktyki na kompach, patrzy na mnie, bo tłumaczę mu szczegółowo, krok po kroku podstawy, co ma po kolei wybierać przy instalacji, jak jakiemuś debilowi zupełnemu. Natomiast na studiach retardacyjne sytuacje chętnie inicjowała moja koleżanka z roku. Danka uwielbiała powtarzać zasłyszane kawały, tyle że bardzo często je paliła, lepiej niż Strasburger. Dobra, samo palenie kawałów to jeszcze sytuacja mało retardacyjna, i każdemu się to zdarza, ale w jej przypadku wynikało to z opowiadania kawałów, których ni wuja nie rozumiała, ale skoro ludzie się z nich śmiali, więc uznawała je za dobre; tyle że bardzo często przekręcała jakieś kluczowe elementy, kompletnie paląc dowcip, po czym zaśmiewała się z kawału do łez, ku zdziwieniu grona słuchających. Przykład? Wtedy dość słynna była pewna niebieska pigułka dla panów, i pojawił się dowcip jak to pigułka viagry wpada do baru i głośno oznajmia: - Stawiam wszystkim panom! W wykonaniu Danki puenta zmieniła się w: - Piwo dla wszystkich panów! - i wybuch śmiechu opowiadającej. Reszta zamarła w zdumieniu, po czym po chwili również wybuchnęła śmiechem, tyle że tym razem z retardacji opowiadającej kawał. Innym razem podczas popijawy w akademiku opowiadała kawał, jak to pchła pyta się pchły: - Gdzie spędziłaś lato? - Na psie! (i wybuch śmiechu D.) Ogólna konsternacja, jeden ze znajomych coby jeszcze bardziej pogrążyć opowiadającą teatralnym szeptem rzucił: - Danka, na KRECIE! - co oczywiście spowodowało wybuch śmiechu całego zgromadzenia. Koncertowo natomiast - bo aż dwa razy - spaliła kawał o ślusarzu, który w nagrodę za wyrobienie jakiejś tam normy dostał darmowy bilet na koncert jazzowy; przez cały koncert obserwował puzonistę, po czym w przerwie podszedł do niego i mówi: - Panie, ja 20 lat ślusarzem jestem, ta rurka się MUSI dać wyciągnąć! Za pierwszym razem Dance puzonista zmienił się w basistę; za następnym razem ślusarz w spawacza. Oczywiście wszystkie te sytuacje miały zawsze miejsce w obecności dużego audytorium. Inną z kolei retardacyjną sytuację opowiedział mi znajomy. Akcja miała miejsce na języku polskim, ich polonistka była zarazem ich wychowawczynią, a przy okazji dyrektorem szkoły. Jeden z panów został wezwany do odpowiedzi na pytanie: kto to jest humanista. Jako że nie bardzo był w stanie wydukać ze siebie jakąś spójną wypowiedź, pani rzuciła: - Żeby ci ułatwić, podpowiem ci, że: (to podniosłym tonem) Ja Uważam Się Za (tu szczególne podkreślenie) HUMANISTKĘ! Chłopak olśniony, palnął bez namysłu: - Więc to musi być człowiek prosty... Reakcja kobiety była podobno niesamowita. Jako że o chlaniu było sporo, więc z moich wspomnień z LO inna sytuacja. Było to w I klasie, kiedy zainteresowanie płcią przeciwną mocno przybiera na sile, a same zainteresowane nie są jeszcze na tyle odważne, by do pewnych sytuacji doprowadzić, ze tak to dyskretnie ujmę (tak przynajmniej było za moich czasów). Jeden ze znajomych przyniósł był gazetkę, wiadomej treści; jednym z elementów było duże, rozkładane zdjęcie uśmiechniętej pani, w całej, że się tak wyrażę, anatomicznej rozciągłości, ze wszystkimi istotnymi szczegółami. Jeden ze znajomych rzucił okiem na zdjęcie i zapodał pierwszy, zupełnie spontaniczny komentarz: - Ona ma paradontozę! Nauczycielka na kolejnej lekcji nie mogła się nadziwić, co jest takiego zabawnego w literaturze średniowiecza, a my się nie mogliśmy opanować jeszcze długo. Niezłą retardację za to widziałem niedawno na jednej ze stron w necie: otóż, pewien chłopak wrzucił był fotkę uwagi, jaką otrzymał w szkole: "Przeszkadzał na lekcji. Masturbował się pod ławką, na prośbę nauczyciela by przestał odpowiedział: K***a, jeszcze nie doszedłem!" i dumny podpis "Moja". Cholera, różne sytuacje rozumiem, większość facetów miała w szkole podstawowej nauczycielkę, przez którą przynajmniej raz sobie konkretnie zjechała na ręcznym (ja do dziś pamiętam pewną młodą nauczycielkę, z jaką mieliśmy zajęcia z pewnego niehumanistyczno-nieścisłego przedmiotu w końcowych latach podstawówki - chyba każdy z kolesi w klasie, cytując Kazika, przynajmniej kilka razy ją miał, wiadomo co mam na myśli), ale tak publicznie, w klasie, i jeszcze się tym chwalić?
    Strzyż (3 sierpnia 2010)
  • a zapomniałam napisać kluczowej kwestii siedziałam przed kompem :)
    chick (10 lipca 2010)
  • słyszę, że koleżanka nakurwia na coś za ścianą i moje pytanie -co, znowu nie ma prądu?
    chick (10 lipca 2010)
  • a ona najpierw "nie dziękuję", a jak dopytałem czy na pewno to ona: "Dwie opcje, albo jakoś to przełknę, ale będę na ciebie wkurwiona, albo po prostu nie i będzie spoko."
    archery range w warcraft (20 czerwca 2010)
  • dzwonie do koleżanki zbakany i mowie: "Czesc, sluchaj, jest taka sprawa. Otóż jestem dziś totalnie napalony i chciałem zapytać czy jeśli bym cię bardzo ładnie poprosił to czy zrobiłabyś mi laskę?"
    archery range w warcraft (20 czerwca 2010)
  • dupa z konspiracji.
    st. (12 czerwca 2010)
  • Ano! Ha, i już wiem że masz LCD. Pikantny szczególik.
    nieogar (12 czerwca 2010)
  • no widać, retardy wy
    v/a (12 czerwca 2010)
  • widać kontury! pod kątem 45 stopni. tak mniej wiecej.
    st. (12 czerwca 2010)
  • bedąc na koncercie zespolu, ktorego wokalista nosi imie jamie nie skumalam, że nastepnego dnia kolezanki rozmawiające o dżejmim nie rozmawiaja o jakim swoim znajomym o takimże pociesznym pseudonimie, ale wlasnie o tym dżejmim. 8.9.
    st. (12 czerwca 2010)
  • pomiędzy 'r' a 'c' chyba
    v/a (12 czerwca 2010)
  • Ha, tez nie widzisz. Serio na jaśniejszym ekranie chyba spojrzałem na logo i tam widać kontury liter. Teraz na innym też to widze, ale minimalnie. Są białe kontury liter między tymi literami co napisałem.
    nieogar (12 czerwca 2010)
  • jakie kontury?
    st. (12 czerwca 2010)
  • dopiero zauwazylem ze miedzy 'c' a 'y' w logo PORCYS widać kontury. nigdy nie widzialem ich.
    nieogar (11 czerwca 2010)
  • znajoma wraca z randki: 'bylo naprawde ok. kawa, rozmowy. pozniej mnie odprowadzil, dal niewinnego buziaka, zlapal mnie i podniosl'. troche zamyslona odpowiadam jej: 'jezu?! jest az taki silny?!'. konsternacja. 'czy ja to powiedzialam na glos??'..
    w trakcie wymyślania nicku (11 czerwca 2010)
  • dwa dobre przykłady retardztwa 1) 8.5 - od dziecka, gdy oglądałem prognozę pogody nigdy nie potrafiłem zrozumieć wartości, w której podawane jest ciśnienie. Wydawało mi się, że obok hektopaskali pogodynka mówi coś w stylu "milimetry supartenci". Przyjąłem za pewnik, że jest to jednostka, której nazwa pochodzi od jakieś włoskiego fizyka lub astronoma. Swój straszny obłęd pojąłem na lekcji geografii w liceum 2) 9.3 - znaczenie przysłowia "prawdziwa cnota krytyk się nie boi" pojąłem dopiero przed kilkoma dniami. Całe życie ubzdurałem sobie, że w tym zdaniu słowo "krytyk" jest w mianowniku i zawsze się dziwiłem nieskładności gramatycznej - no dobra, ale czego tak właściwie się ten krytyk nie boi? I o co chodzi z ta pierwszą częścią? Co to za cnota? A tu bach, trzeba odmienić przez przypadek ! End of transmission.
    PKS (28 maja 2010)
  • zakłady zawierane w nietrzeźwości się liczą? bo założyłem się o 600zł i przegrałem.
    nieogar (28 maja 2010)
  • heh, znajomy po pierwszym wyjściu do sklepu z nowo wyjnajętego mieszkania zastał je bez laptopa, plazmy itd., a działo się to w gdańsku :D
    ks (16 maja 2010)
  • >kiedy byłem jeszcze małym dzieciakiem to domów się nie zamykało, bo ludzie sobie bardziej ufali. Kiedy byłem jeszcze małym dzieciakiem, to inny, trochę starszy dzieciak na bezczela wszedł nam do domu i grzebał w szafkach przy moich rodzicach śpiących w łóżku obok.
    Twój Stary (16 maja 2010)
  • co do zamykania drzwi: kiedyś w wynajmowanym razem z kumplem mieszkaniu zostawiłem niezamknięte na klucz drzwi. a w środku trochę sprzętu, komputery, tv, gitara. zajęcia miałem tak, że wychodziłem ostatni i pierwszy wracałem. kiedy wróciłem do mieszkania, chciałem otworzyć kluczem drzwi. a tu niespodzianka. otwarte. już się chciałem modlić, żebym mógł zastać je tak jak zostawiłem. a nie było nikogo przez ponad 6 - 7 godzin. na szczęście obyło się na chwilce strachu. swoją drogą moi rodzice opowiadali,że kiedy byłem jeszcze małym dzieciakiem to domów się nie zamykało, bo ludzie sobie bardziej ufali. jakoś im nie wierze.
    dzieciak (16 maja 2010)
  • czesto sluchajac muzyki nie zwracam uwagi na nic poza sama muzyka, wiec nie znam tez skladu zespolu. no i tak tez bylo z black heart procession, na ktory to koncert wybralem sie niedawno. po koncercie mialem takie szczescie, ze zagadalem do perkusisty, gadalismy (jeszcze znajomi) z calym bandem jakas godzine, glownie z perkusista - jasonem i basista, ktorego imienia nie bylem pewien. ale ze jason caly czas mowil o tobeyu, no to mysle, ze tobey stoi obok, wiec tak sie do niego zwracam. za chwile wlasciciel pubu, ktory nazwal tytulem ich plyty, zaprosil ich tam. no to zespol zaprosil tam rowniez nas. wszystko ladnie pieknie, gadamy sobie, pijemy, ale widze, ze basista dziwnie reaguje, jak mowie do niego tobey. wpadlem wiec na genialny pomysl! wytlumaczylem im koncepcje brudzia i postanowilem to z nimi przetestowac. i okazalo sie, ze tobey to nie tobey. ale wieczor i tak cudowny.
    pies lampo (16 maja 2010)
  • >uwazaj na nia - znana metoda. niby oddaje, ale to dla odwrocenia uwagi. wczesniej odbila w takim pudelku z plastelina i sobie dorobi drugi. Jaką plasteliną. Roztopiła grzebień i sobie odlała duplikat.
    Twój Stary (13 maja 2010)
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)