INNE - FORUM
kto nie jest retardem ręka do góry
2 września 2009o, widzę las rąk. każdy z nas jest. czasami jest. jak nie jest jak jest. dwa dni temu oglądam z dziewczyną dokument o czarnych dziurach w kosmosie. oglądamy na dziewczyny brata kompie. no i fajnie jest, czarne dziury zjadają planety milion razy większe od ziemi, narrator buduję napięcie a my się patrzymy w białe plamy na czarnym tle. jest ruch, tak jakbyśmy siedzieli w statku kosmicznym i lecieli między gwiazdami. i lecimy. lecimy. lecimy około pięciu minut, to już była gdzieś połowa filmu. tak, po pięciu minutach skapnęliśmy się, że oglądamy pierdolony wygaszacz ekranu. żadnej reakcji przez jebane pięć minut. 8/10 w skali retardacji.
wczoraj siedzimy w lokalu. mamy niewiele hajsu, zamawiamy pizzę i piwo. czekamy. zagajam o reedycjach płyt radiohead. mówię, że sobie chyba zamówię amnesiaca. a partnerka na to: a z czego zapłacisz za tego amnesiaca, jak ledwo na pizze starczyło. słucham i nie wierzę. patrzę wymownie. w końcu pomiędzy salwami śmiechu dowiaduję się, że amnesiac to drink miał być. "ale dobra nazwa dla drina nie?". no, dobra. 6.5/10
-
1. pierwszy rok studiow. po w miare sumiennym 1 semestrze, drugi totalnie olalem, jesli chodzi o kwestie uczestnictwa w zajeciach. jednoczesnie bardzo zalezalo mi (mniejsza o powody), aby jakis egzamin zdac w przedterminie. wybor padl na prawo cywilne, na ktorym nie pojawilem sie ani razu. stwierdzilem, ze skoro mamy juz polowe maja, warto w koncu wybrac sie na ten wyklad i zapytac pani dr, czy w ogole przewiduje mozliwosc przedterminu, kiedy itd. siedze pol wykladu i sie nudze. masakra. w koncu pani zarzadza 10 min przerwy, bo cos tam. wychodzi ze sali, probuje ja dogonic, ale nie udalo mi sie - spytam po wykladzie. widze, ze przed sala siedza kolezanki z mojej grupy, opowiadam, ze ciesze sie, ze je w koncu zobaczylem i dalej z wlasnej inicjatywy ciagne z 2-3 minuty temat, ze przyszedlem dzis 1 raz specjalnie po to, zeby wyblagac przedtermin, ale ta nudziara gdzies zniknela i ze w ogole gdyby nie moja prosba, to nie przyszedlbym, bo na wykladzie same duperele i nudy, a ona nawet nie potrafi ciekawie tego przekazac. przez ten caly czas nie wiedzialem, dlaczego kolezanki robia dziwne miny, okazalo sie, ze owa pani caly czas stala za mna. skonfudowany tym faktem szybko ucieklem schowac sie do ubikacji, aby mnie tylko nie zapamietala. podjalem rownoczesnie decyzje, ze na 2 czesc wykladu juz nie wracam. wyszedlem z uczelni i zahaczylem o maly sklepik pod uczelnia, stanalem w kolejce i ona byla przede mna (!). momentalnie ucieklem z tego sklepu. ocena: 9.5. 2. 2 klasa liceum. dzien dziecka, w mojej szkole tradycyjnie organizowana wowczas "dzien sportu". w tym roku postanowiono, ze w trakcie duzej przerwy, na dziedzincu przed szkola ma byc aerobik. mialo to wygladac tak, ze bedzie ktos, kto bedzie puszczal muze (i byl), grupa dziewczyn, ktora bedzie prezentowac kroki czy tam jakies figury (i byly), oraz cala szkola - nauczyciele i uczniowie (i byli), ktorzy mieli obserwowac i starac sie powtarzac pokazywane ruchy. do tego wszystkiego wjechala jeszcze lokalna telewizja. cudownym zbiegiem okolicznosci moja klasa owego dnia nie miala w ogole lekcji, tak wiec juz od rana uskutecznialem z kolegami rozmaite alkohole, bylo wesolo i w ogole. a kiedy doszlo do tego aerobiku, w ogole bylo juz nam BARDZO wesolo i w zwiazku z tym wpadlismy na genialny pomysl. za tymi tanczacymi dziewczynami bylo takie pomieszczenie gospodarcze, wysokie moze na 2,5 - 3 metra. w 5 osob poszlismy do szkoly, zeskoczylismy przez okno na dach tego pomieszczenia i przez 10 minut ku ogolnej uciesze zgromadzonej gawiedzi odstawialismy blizej niezidentyfikowane sekwencje roznych krokow i nieudolne proby break dance'a. kiedy kilka dni pozniej odwiedzilem babcie, uslyszalem: "pokazywali twoja szkole w lokalnych wiadomosciach i jakichs chlopakow, ktorzy tanczyli na dachu, ale nie widzialam, kto to byl". ocena: 9.5. 3. podstawowka. w czasie uczeszczania do klas 1-3 mialem przyjemnosc dzielic klase i uczeszczac na lekcje z kolega, ktory baaardzo wczuwal sie w rozmaite sytuacje. bylismy wowczas chyba w 2 klasie. przepadla nam jakas lekcja, nie bylo czego robic i jakis nauczyciel stwierdzil, ze pusci nam bajke na video. byla to "spiaca krolewna". wszyscy w skupieniu ogladaja. w koncu film dotarl do jednego z kulminacyjnych momentow, kiedy krolewna szla w wiezy po dluuugich schodach ku wrzecionu (wiadomo, chyba po co). i wowczas okazalo sie, ze ow kolega bardo wczul sie w bajke. wstal z krzesla i zaczal krzyczec na cala sale: "nie idz tam! nie idz! bo umrzesz!!". ocena: 8.0. jak bede mial czas, to napisze kolejne.
e.agent (5 września 2009) -
biedne dzieci z dobrych domów.
doświadczony porcysiak (5 września 2009) -
no i pojechałem za własne pieniądze na rhcp do chorzowa. to dopiero był retard.
mja (5 września 2009) -
pokazałbym wam zdjęcie z mojego pierwszego w życiu koncertu rockowego na którym byłem wykonawcą, ale do śmierci musiałbym chodzić w kominiarce, taki retard. ale za to opowiem wam historyjkę. moja pierwsza kapela z czasów liceum nie wykraczała raczej poza ramy rodzinnego miasteczka, ale kiedyś zagraliśmy na licealnej auli koncert z okazji jakichś tam wyborów miss czy coś. zjechały nawet jakieś niunie, nie wiem dokładnie czego to była miss, no i kurwa w ogóle retard do sześcianu, że graliśmy koncerty na auli w liceum i nazywano nas 'szkolnym zespołem rockowym' w jakichś anonsach, ale nie o tym. zagraliśmy na tym gównie i spodobało się jakiemuś decydentowi od tego miss, bo ze dwa tygodnie później dowiedzieliśmy się, że chcą nas na wyższym etapie w hotelu europejskim. zesraliśmy się ze szczęścia no i planujemy, próby codziennie i w ogóle no widzimy się już na okładce teraz rocka po prostu. dogadaliśmy się z ojcem kolegi, żeby nas podwiózł, ale nasz perkusista pojechał wcześniej na jakieś osiedle kupić jaranie i mieliśmy się spotkać pod hotelem. czekamy, czekamy, czekamy, czekamy, nie ma go i nie ma, szansa na soundcheck przepadła, obczajamy sobie przez uchylone drzwi jak się te sztunie malują i czeszą, ale perspektywa podrywu się oddala, siedzimy na piecach wkurwieni i załamani, ojciec kumpla już z nim na boku prowadzi wkurwioną rozmowę, w końcu jest! przyjechał! zjarany jak świnia ale szybko gadamy z organizatorem, wnosimy sprzęt, szybko, szybko, pytamy gdzie tu jest najbliższy kontakt gościa jakiegoś, a on wywalił oczy: kontakt? no kontakt, musimy podłączyć sprzęt. a on: to wy nie gracie akustycznie? my patrzymy po sobie jak pojebani i mówimy, że nie, a on na to, że nia ma opcji, żeby sprzęt podgłośnić, ale chłopaki (klaszcze: klap klap), tu jest genialna akustyka (klap klap), tu grała maryla rodowicz i grzesio turnau (klap klap klap). usiłowaliśmy mu wytłumaczyć, że nie mamy akustycznych gitar, ale nie szło nam, więc spierdoliliśmy chyłkiem i tyle w temacie podrywu nastoletnich miss na zespół i szans wejścia do krakówkowego establishmentu.
mja (5 września 2009) -
* ten głupi kalkulator
sugarcube (5 września 2009) -
kiedyś na wycieczce szkolnej grupka dziewczyn rozwiązywała krzyżówkę i nie mogły znaleźć hasła do "taniec Mrożka", przez bite pół godziny próbowały cha-che, walc, rumbę, oczywiście nic nie pasowało choćby ze względu na ilość liter, w końcu odwracam się i mówię "tango", pasowało. i po chwili jedna z nich całkiem poważnie pyta: ale właściwie dlaczego tango? -no, taka książka, wiesz? -książka? -no tak, mrożek pisał książki chwila ciszy -aaaa bo my myślałyśmy, że chodzi o Mroczka. z tańca z gwiazdami. i jeszcze, na siódme urodziny dostałam kalkulator, kolorowe przyciski, otwierany, ze schowkiem na linijkę i ołówek i z fajnymi dźwiękami i w ogóle, postanowiłam się pobawić. siedzę w dużym pokoju i wpisuję 2 + 4, wynik pokazuje 6. przerażona wpisuję jeszcze raz, znowu 6. ze łzami w oczach idę do taty i mówię: tato, mój kalkulator jest zepsuty, pokazuje, że 2 + 4 daje 6. mój tato: NIEMOŻLIWE. i wpisuje to samo co ja, cały czas dostając wynik 6. naprawdę się wkurzył, zaczął się ubierać, żeby pójść i wymienić urządzenie. moja matka: dokąd idziesz? mój tato: do sklepu, ten głupi aparat jest zepsuty, pokazuje, ze 2 + 4 daje 6. moja matka: yyyy... a nie daje? dodam jeszcze, ze moj tato jest wyjatkowo dobry z matmy, wiec stopien retardacji 7/8
sugarcube (5 września 2009) -
Nie, to nie był ani Kordian, ani Michał.
kilo jogurtu (5 września 2009) -
W sumie nie wiem, kto tu jest retardem. Siedzę na audytorium w przerwie wykładu, wcinam bułkę. Pycha bułkę, więc ją szybko mielę. Z tego pośpiechu zakrztusiłem się. Normalnie czuję, jak wielki, niepogryziony kawał zapycha mi przełyk. Cały mózg skupia się na tym przełyku, kaszlę i w ogóle hardkor. Kumpel siedzi obok i nic. Patrzy się. A ja motyla noga myślę sobie, że to chujowo tak odwalić kitę na wykładzie od bułki, więc próbuję się poklepać jedną ręką po plecach, żeby kolo skumał, że mi chodzi o mega klep w plecy. Koleś nic. Zero. W końcu jakimś cudem ta buła się odetkała i przeżyłem. Ochłonięty, ale wkurwiony na typa, mówię: "Dzięki, że mnie poklepałeś", na co on "Ja słyszałem, że to nic nie pomaga.". No kurwa.
kilo jogurtu (5 września 2009) -
Coraz intensywniej szukam mieszkania w Warszawie, bo niedługo muszę się wyprowadzić z akademika. Wysyłam odpowiedź do jakichś ludzi z ogłoszenia, proszą mnie o link do profilu na gronie, podaję. Potem rozmowa na gg, mniej więcej w takim tonie: X: Wiesz, szukamy takiej niekonfliktowej osoby... Ja: Spoko, ja potrafię się do wszystkiego przystosować, zero konfliktów. X: To dlaczego należysz do gron "ludzi powinno się pozabijać" i "the dead pool"? Gratuluję sobie i chyba wkrótcę zmienię ten profil, bo w ten sposób nigdy nie znajdę mieszkania.
CH-Cl (5 września 2009) -
>takie gacie to w ogole nie produkt LOL!
Twój Stary (5 września 2009) -
ja w ogole chyba generalnie wyluzowalem bo kiedys szczerze nienawidziliem supermarketow a teraz po prostu czuje umiarkowana niechec do wszystkiego co zyje kiedy tam jestem. to nie retardztwo, albo bardzo umiarkowane, ale ostatnio zdarzylo mi sie stanac do kasy 'do 10 produktow' o czym zorientowalem sie troche zbyt pozno, ale przeciez nie bede wrzucal rzeczy z powrotem do koszyka i szedl do innej piaskownicy. w glowie ukladalem sobie w jaki sposob mozliwie inteligentnie wykazac ze kupuje tylko 10 produktow i ani jednego wiecej, w sensie warzywa to jeden produkt, wszystko zwiazane z pieczywem (np. blat do pizzy) tez, takie gacie to w ogole nie produkt etc. ale pani kasjerka nawet nie mrugnela. a, i nie retardztwo ale skrajne lenistwo sprzed 2 tygodni mniej wiecej: kolega bedacy z dziewczyna w mniej wiecej suwalkach pisze zebym mu wyslal godziny odjazdow pociagow do warszawy i prognoze na najblizsze dwa dni. pociagi wyslalem ale kliknalem na cos na co nie powinieniem klikac na podstronie gazety.pl i wyladowalem z prognoza dla chorwacji. nie chcialo mi sie klikac z powrotem wiec olalalem sprawe i po skonsultowaniem sie z widokiem niebieskiego nieba napisalem 'pogoda spoko'. oczywiscie radosnie im sie do tego przyznalem kiedy przyjechali. pogoda byla raczej desczowa.
em c (5 września 2009) -
daaaaawno daaawno temu moja mama i jej koleżanka biegły na przystanek, gdyż ich autobus już podjechał. jako, że wejście, którym wchodziła moja mama było całkowicie zapchane przez ludzi, jej koleżanka pobiegła do innego. po kilku minutach okazało się, że weszły do dwóch różnych autobusów.
Dr Oetker (5 września 2009) -
Kiedyś na sprawdzianie jak debil czekałem z oddaniem kartki do ostatniej chwili. W końcu nauczycielka do mnie podeszła i zabrała mi kartkę. A co pod nią miałem? Ściągę pod nią miałem. (To był chyba ostatni raz kiedy ściągałem. Zresztą to szybko stało się dla mnie głupie i potem z nie ściągania zrobiłem swoją zasadę.) Kiedyś się zaśliniłem w sklepie. Jakoś wyszło, że nie przełknąłem śliny (zapomniałem? lol) i nie zwróciłem na to uwagi. Wziąłem grę z półki i zacząłem ją oglądać. Nagle struga śliny poszła mi na klatę. Debil, debil.
Twój Stary (5 września 2009) -
sugarcube, 5/9/2009 18:56 haha boskie
krzesło (5 września 2009) -
Zawsze na nudnych wykładach mam ze sobą krzyżówki panoramiczne. Już za to pewnie jestem retardem, ale nieważne, historia ma być o moim kumplu. Pożyczyłem mu kiedyś taką jedną krzyżówkę i po paru minutach słyszę "ej słuchaj, spójrz, bo mi coś tu nie pasuje". No i tak patrzę na tę jego do połowy rozwiązaną krzyżówkę, patrzę, patrzę, a koleś pod hasłem "bohater kawałów o Żydach" na 4 litery wpisał "Hans" (poprawnie było "Icek"). Najlepsze było to, że niektóre hasła mu do tego pasowały!
xxyy (5 września 2009) -
kolega z klasy miał następujące oceny: 3, 3, 4, 4, a nasza wyjątkowo rozgarnięta nauczycielka postanowiła policzyć mu średnią. na kalkulatorze. zajęło jej to z minutę (czyli wbrew pozorom bardzo długo) po czym szczerze zdumiona podniosła głowę i zszokowanym głosem mówi: o boże, to ty masz średnią trzy i pół!
sugarcube (5 września 2009) -
zdarzyło mi się kiedyś płacić w supermarkecie europejską walutą. jako że miałam mnóstwo drobniaków 1-, 2- i 5-centówek ucieszyłam się że się ich w kasie pozbędę. problem w tym że na skutek zaćmienia umysłu dawałam kasjerce 5centówki myśląc, że to 50 centów, 2centówki że 20centów etc. Uzbierałam w ten sposób coś koło 6 euro (w rzeczywistości 60centów) dołożyłam jeszcze 5eurowy banknot i zadowolona stoję.. Kasjerka mówi, że brakuje a ja za chiny nie kumam o co tej kobiecie chodzi skoro tak dokładnie sobie kwotę wyliczyłam. Po dobrej chwili dociera do mnie co się stało i mam ochotę się zapaść tym bardziej że okazuje się że nie mam tyle pieniędzy w gotówce żeby w ogóle zapłacić...za mną już tłum ludzi stoi i sapie..a ja w końcu, trzęsąc się ze śmiechu, wstydu i zazenowania płacę kartą.
jęczybuła (5 września 2009) -
piszemy tutaj tylko o retardach po stronie uczniów, ale nauczyciele bywali nic nie lepsi. nasza nauczycielka od matematyki w podstawówce w '97 po powrocie z tytanika uznała, że to tak piękny i mądry film, że musimy go zobaczyć i zebrała na jakiejś lekcji w jednej sali wszystkie klasy jakie uczyła i na maluteńkim telewizorku, na spiraconej kasecie video (film chodził jeszcze wtedy w kinach!) oglądaliśmy wszyscy tego tytanika, ja pierdolę. nie było widać nic, obraz co chwile śnieżył, kopia była tragiczna, nauczycielki szlochały, a my musieliśmy zachować absolutną ciszę, żeby im nie przerywać doznawania. to jest taki absurd, że zastanawiam się czy sobie tego nie wymyśliłem, ale nie. nie wymyśliłem.
mja (5 września 2009) -
grube akcje odchodziły w twoim gimnazjum, motyla noga...
krzesło (5 września 2009) -
przypomniałem sobie mocno retardową akcję mojej klasy w gimnazjum. lekcja historii z wychowawczynią. nagle ktoś głośno mówi: "patrzcie ile psów!" (za oknem szło może z 7 psów) na co cała klasa nie zwracając uwagi na nauczycielkę rzuciła się do okien. pamiętam, że potem była z tego grubsza sprawa na wywiadówce.
Wąski (5 września 2009) -
historia koleżanki: pojechała z rodzicami do galerii handlowej, ucieszona zrobiła zakupy, ale miała jeszcze ochotę pójść do jubilera, więc umówiła się z rodzicami, że obejrzy sobie biżuterię podczas gdy oni pójdą do samochodu, mieli za 5 minut podjechać pod drzwi galerii. dziewczyna zwiedziła sklep jubilerski i wyszła na umówione miejsce, nagle patrzy, a jej rodzice odjeżdżają. trochę wystraszona, a trochę wkurzona stwierdziła, że robią jej kawał i pobiegła za nimi, a kiedy samochód trochę zwolnił otworzyła drzwi i weszła do środka. udawała obrażoną więc w ogóle się nie odzywała. jedzie w tym samochodzie i coś jej nie pasuje, rozgląda się, dotyka oparcia, szyby i nagle odwraca się kierowca, jakaś nieznajoma kobieta z krzykiem: KIM JESTEŚ I CO TU ROBISZ? okazało się, że moja posunięta w retardacji koleżanka wbiegła do czyjegoś samochodu, całe zajście trwało może z minutę, ale śmieję się z tego za każdym razem jak sobie przypomnę.
sugarcube (5 września 2009) -
widzicie, wygrałem!
mja (5 września 2009) -
odmawiasz.. pacierz? 10.0 imo
Low (5 września 2009) -
zima, ustawiliśmy się w parku na chlanie, klimaty jak ze smarkiego, stoimy sobie w kółeczku tylko kolega wydumał, żebyśmy pili martini zamiast jabola czy tam wódy, bo miał ochotę. mróz jak sto skurwysynów, pijemy jedno i drugie i nic. zawiedzeni i zmarznięci rozeszliśmy się do domów, ledwo wszedłem i zdjąłem kurtkę i czuję, że zaraz mnie zetnie, walnęło mnie wszystko na raz jak się rozmroziłem i nie jestem w stanie stać na nogach. miałem już z 18 lat, ale no generalnie moi rodzice nie cieszyli się zbytnio jak wracałem napierdolony, więc resztkami sił idę do pokoju, zdejmuję spodnie i jeb do wyra. już mam spać i mi się przypomniało, że pacierza nie zmówiłem, więc klękam przy łóżku i koniec. rano się okazało, że ojciec znalazł mnie klęczącego z głową na łóżku jak spałem, ale najlepsze było to, że nie w swoim pokoju tylko w pokoju rodziców. wydaje mi się, że poszedłem tam, bo to kiedyś był mój pokój, ale 10 lat wcześniej.
mja (5 września 2009) -
sytuacja kolegi. robił imprezę u siebie w domu i to chyba była w ogóle pierwsza duża domówka w życiu moim i moich kolegów. wiecie, jakieś 14-15 lat, nie ma rodziców, alkohol się pojawia, dziewczyny też mają wpaść, generalnie no szał. ten kumpel był wtedy zajawiony na taką dwa lata młodszą laseczkę i oczywiście zaprosił ją z jakimiś przyjaciółeczkami no i przyszła. impreza się dzieje, ludzie rzygają, jakaś w ogóle demolka i chaos, dzieci spuszczone z łańcucha, a w międzyczasie ten kolega zabrał tą swoją ukochaną in spe na jakąś poważniejszą bajerę do innego pokoju. dalej to już z jego relacji, ale podobno miło się zaczynało, jakaś gadka się zaczęła kleić i kumpel mówi: 'ale słuchaj, jakby co to od razu ci mówię, że nie mam gum' - laska 13letnia pobeczała się i wybiegła z pokoju i tyle było w tym temacie, ale hasło funkcjonuje do dzisiaj. polecam.
mja (5 września 2009) -
No cóż, przyszedł czas na największy (chyba) hardkor w moim wykonaniu z ostatnich 5 lat i potwierdzenie przynależności do grupy retardów. Wraz z ekipą znajomych okupowaliśmy domek koleżanki nad Zalewem Solinskim w głębokich Bieszczadach. Wieczorem standardowe ognisko, gitara, spiew i alkohol. Było nas tak z 10 osób, domek mały, więc wszyscy ułożyliśmy się do snu na piętrze, jeden obok drugiego/drugiej w śpiworach rozłożonych na podłodze. Wtem, tuż po szóstej rano, słyszę dzwonek swojego telefonu, leżący dotychczas obok mnie kolega Damian zniknął i wtedy zacząłem łączyć fakty niczym zaspany i lekko zkacowany Holmes. Coś tu nie gra! I faktycznie, łapię za telefon, dzwoni Damian. Odbieram, przystawiam słuchawkę do ucha i słyszę okropnie wyraźny szum wody, pluski, ale nie Damiana, kótry na moje coraz głośniej powtarzane "co tam" wyraźnie nie miał ochoty reagować. I dotarło do mnie: Topi się! Damian się topi! Narobiłem hałasu, i wzywam wszystkich "poległych" do zebrania się "czem pedzej" i ratowania chłopaka (do plaży było jakies 150 metrów). Reakcji niemal, zero, najbardziej przytomny ze wszystkich wybełkotał: "Jaki Damian, jaka woda?" A ja czuję jak mi eksploduje głowa, nikt nie rozumie powagi sytuacji, a koleś utopi się przez tą pieprzoną znieczulicę! Ni stąd ni zowąd po schodach wchodzi Damian, który, jak się okazało, nieopatrznie i i zupełnie przypadkiem uruchomił telefon podczas spłukiwania wody w toalecie. Do dziś furorę robi alternatywna wersja tej historii, spreparowana przez złośliwców, w kórej to odbieram telefon i wśród plusków słyszę: "No cześc, tu Damian, dzwonie z wody, wpadnij bo się topie."
129kcal (5 września 2009) -
jakoś w okresie podstawówki zasnąłem z kanapką w ustach podczas ścielenia łóżka. serio.
Wąski (5 września 2009) -
tu mi sie przypomniala opowiesc mamy o tym jak w 1 klasie podstawowki obudzila sie, zima wiec jeszcze ciemno, naszykowala sie do szkoly, ubrala i wyszla z tornistrem, workiem na kapcie etc z pokoju, natknela sie na rodzicow i wtedy sie okazalo ze jest 8 czy cos takiego ale jeszcze wieczorem tego samego dnia w ktorym zasypiala. –z, 5/9/2009 12:32 miałem to samo. ale w czasach przedszkole/1 podstawówka.
e-smith (5 września 2009) -
–krzesło, 5/9/2009 01:21 z nazwiskiem moja matka miała podobną sytuację, a raczej jej koleżanka z pracy (tj. szpitala). W sumie to dobre jako anegdotka w połowie imprezy, żeby w rankingach podskoczyć. Na oddziale leżała kobieta o nazwisku niefortunnym, bo Ciba. No i dzwoni telefon do szpitala, odbiera koleżanka matki i tekst: - Jak się czuje pani cipa? Pielęgniarka zszokowana, namyśliła się sekundę i walnęła dissem: - A jak pana chuj!? - i pierdolnęła słuchawką. Oczywiście ten typ zadzwonił potem drugi raz i okazał się mężem. Imo 9.5 w retardacji.
e-smith (5 września 2009) -
–mja, 5/9/2009 00:57 niemal wszystko mówię swojej dziewczynie to jest ten powód twojego bycia retardem, tak?
krzy (5 września 2009)