INNE - FORUM

kto nie jest retardem ręka do góry

2 września 2009

o, widzę las rąk. każdy z nas jest. czasami jest. jak nie jest jak jest. dwa dni temu oglądam z dziewczyną dokument o czarnych dziurach w kosmosie. oglądamy na dziewczyny brata kompie. no i fajnie jest, czarne dziury zjadają planety milion razy większe od ziemi, narrator buduję napięcie a my się patrzymy w białe plamy na czarnym tle. jest ruch, tak jakbyśmy siedzieli w statku kosmicznym i lecieli między gwiazdami. i lecimy. lecimy. lecimy około pięciu minut, to już była gdzieś połowa filmu. tak, po pięciu minutach skapnęliśmy się, że oglądamy pierdolony wygaszacz ekranu. żadnej reakcji przez jebane pięć minut. 8/10 w skali retardacji.

wczoraj siedzimy w lokalu. mamy niewiele hajsu, zamawiamy pizzę i piwo. czekamy. zagajam o reedycjach płyt radiohead. mówię, że sobie chyba zamówię amnesiaca. a partnerka na to: a z czego zapłacisz za tego amnesiaca, jak ledwo na pizze starczyło. słucham i nie wierzę. patrzę wymownie. w końcu pomiędzy salwami śmiechu dowiaduję się, że amnesiac to drink miał być. "ale dobra nazwa dla drina nie?". no, dobra. 6.5/10

ryba
  • pracuję w gadu gadu i co jakiś czas po firmie oprowadzane są nowe osoby. pani oprowadzająca przedstawia nowych wg schematu imię, dział. np. "oto ania, dział reklamy. dalej tomek, technika. a to paweł, noc..." pierwszy tydzień: "kamil, dział sprzedaży. jarek, noc. basia, sekretariat..." drugi tydzień: "rafał, noc. marta, reklama. adam, technika..." trzeci tydzień: "kamil, reklama. piotr, noc. basia, finanse..." itd. po iluś tam tygodniach zacząłem zastanawiać się, czemu tyle osób jest na te nocki zatrudniana. za każdym razem jest ktoś z tej nocy. o co chodzi, przecież prawie wszyscy wychodzą do domu o 17... no i dziś odkryłem, że noc to skrót. http://en.wikipedia.org/wiki/Network_operations_center
    twarowski smokowski (20 kwietnia 2010)
  • w ostatniej klasie liceum byłem zagrożony z biologii (totalnie nie potrzebny mi przedmiot - nie brany pod uwagę na uczelniach, w które calowałem, ani nic) i powiedziałem nawet nauczycielce, że mam takie oceny, bo ten przedmiot jest dla mnie zbędny. okazalo sie ze wystarczylo poswiecic pare min na nauczenie sie jakiegos tam dziedziczenia, cos tam z genetyki, zeby miec spokoj z tym. ale nie wiem czy to retard.
    nieogar (20 kwietnia 2010)
  • Mieliście jakieś szkolne retardy? Ja na przykład ni chuja nie potrafiłem zrozumieć optyki na fizyce. Po prostu nie i już.
    Twój Stary (20 kwietnia 2010)
  • od dziecka nie mogę się pozbyć wrażenia, że liczby pierwsze są brzydkie.
    m (20 kwietnia 2010)
  • A, tam wyzej w pkt 3 to chodzi tez o retardacje prowadzacego, ktory nic nie sprawdzil i wpisal co mu kazalem i gdzie mu kazalem. Co ciekawe potem gdy mialem z nim egzamin, a w kolejnym semestrze kolejny przedmiot, okazal sie calkiem lebski.
    flam (19 kwietnia 2010)
  • 1) wieku 15 lat uwierzylem koledze (rowiesnikowi) ktory opowiadal, ze od 5 roku zycia robi sobie codziennie poczworne salto z szafki w kuchni 2) wsiadlem do autobusu i zamiast w katowicach to wyladowalem w tarnowskich gorach (20 lat) 3) 21 lat. Przedmiot X na studiach. Prowadzacy (nazwijmy go Nowak) nie moze byc na egzaminie, wiec testy rozdawal nam jakis inny gosc. Napisalem i zdalem na 3.5. Nie poszedlem na oficjalne wpisy. Jakis tydzien pozniej dostaje telefon czy mam wpis z przedmiotu X. Mowie, ze nie i odpowiedz jest taka, ze gosc jest juz tylko dzisiaj do 14 i tylko dzisiaj mozna dostac wpis i nigdy wiecej. Patrze na zegarek - 13. Zbieram sie na autobus, wsiadam, wysiadam, lece jak pies z jezorem na wydzial. W drodze jeszcze dzwonie do kumpla i sie pytam w jakim on pokoju przyjmuje. Aha, w takim, dzieki. Biegne, biegne, jest ulica, jest wydzial, jest pietro, jest korytarz...jest numer pokoju...patrze na zagarek 14.05, no ale nic, moze jeszcze jest. Sprawdzam...otwarte! Patrze...siedzi w srodku! Ufff... - Dzien dobry, ja po wpis - A prosze bardzo (podaje indeks) - Gdzie wpisac? - Tutaj. - Co Pan dostal? - 3.5 - Prosze - Dziekuje Wieczorem tego samego dnia sprawdzilem czy dobrze wpisal, tak z ciekawosci. Patrze i cos to nazwisko wydaje sie dlugie jak na 'Nowaka'. Za dlugie. Tak bardzo za dlugie. Kliku-kliku-klik w internecie, w googlach sprawdzam imie i nazwisko 'Nowaka'. Jest strona z US, patrze na nr pokoju...ups, nie ten. Zgadliscie, wszedlem do innego pokoju, w ktorym siedzial inny gosc. Jak sie potem okazalo ten gosc mial ze mna nastepnego dnia inny egzamin. Od tamtego czasu staram sie byc przynajmniej na jednym wykladzie z kazdego przedmiotu, zeby obczaic jak ludzie wygladaja.
    flam (19 kwietnia 2010)
  • muszę dodać, że kolega był chory tego dnia, zatrucie jakieś.
    dz. (13 kwietnia 2010)
  • hmm... mojemu koledze (postać zdecydowanie tragikomiczna, znany był jako największy kolekcjoner porno na płytach CD; jako pierwszy kupił wypalarkę do płyt, by móc je sobie nagrywać) z klasy się zdarzyło. to były ostatnie klasy podstawówki. siedzieliśmy na placu zabaw, wiecie, drabinki huśtawki, i nagle coś mu poleciało po nodze rzadkie i brązowe... (miał takie szerokie gacie za kolana). biedak. kolejnego dnia ktoś rozkolportował dziesiątki kartek z napisem "a >>kolega<< się zesrał!"
    dzieciak (13 kwietnia 2010)
  • zdażyło sie komuś nasrać w gacie w świadomym okresie życia? –klepnij mnie w p, 13/4/2010 15:58 specjalnie czy przez przypadek?
    palnikzapalnik (13 kwietnia 2010)
  • –bulbulbul, 13/4/2010 13:27 to mi przypomniało jak byłam odpowiedzialna za organizacje jakiegos malego festiwalu czy czegos w tym rodzaju w moim miescie i powiedzialam do zespolu hurt, ze nie moga tu wejsc, bo to jest strefa tylko dla wykonawcow i organizatorow. retard sredni, no bo co to za zespol, blagam, ale i tak obciach.
    sugarcube (13 kwietnia 2010)
  • zdażyło sie komuś nasrać w gacie w świadomym okresie życia?
    klepnij mnie w p (13 kwietnia 2010)
  • –karmelek, 13/4/2010 15:20 hehe to mi przypomina moją bardzo dobrą koleżankę, kt gdzieś do połowy liceum była święcie przekonana, że istnieją dwa rodzaje zwrotu "w ogóle". Pierwszy pisze się "w ogóle", drugi pisze się "wogule". Dodatkowo twierdziła też, że istnieje pomiędzy nimi różnica znaczeniowa. Dla mnie zdecydowanie zbyt subtelna, żeby ją wychwycić..
    jbuła (13 kwietnia 2010)
  • Mając lat 5 góra 6 spędzałam wakacje z rodzicami u rodzinki w Niemczech. Podczas spaceru po starym mieście przysiedliśmy sobie na ławeczce celem podziwiania architektury i staruszków karmiących stado gołębi. Retard mój polegał na tym, że zamiast wziąć od ojca kawałek bułki i też pokarmić ptactwo w potrzebie, rzuciłam się energicznie między gołębie i zaczęłam zbierać z bruku kawałki chleba i zjadać je. Staruszkowie wraz z rodziną parskali śmiechem, a moja biedna matka musiała mi tłumaczyć że to jedzenie dla ptaszków
    jęczybuła (13 kwietnia 2010)
  • przez całą podstawówkę byłam święcie przekonana (nawet nieźle się o to z ówczesną moją polonistką pożarłam), że "bagaż" to "wagaż" (w mowie i pisowni). przez 14 lat zycia mówiłam "zabiorę wagaż" "wyciągnij to z wagażnika" "wagażowy"....
    karmelek (13 kwietnia 2010)
  • z ostatniej chwili: podchodzi pod upośledzenie ruchowe. biegłem na zajęcia, bo laborki, wejściówka, nie napiszę nie zaliczę. a biegłem, bo z rana autobus stanął w korku z powodu rozpoczętych dzisiaj robót drogowych w mieścinie w której mieszkam. no to biegłem bo nie chciałem się spóźnić... brzebiegam wszystkimi dostępnymi skrótami, skaczę nad śmietnikami. nie chciałem zrobić kilku kroków więcej więc postanowiłem przeskoczyć nad taką barierką z łańcuchem. jeszcze pomyślałem ze będzie czad jak się wywale. i się wywaliłem. tak konkretnie. mam farta, że sobie nie połamałem zębów. i okularów nie stłukłem. a to było przed gmachem głównym PG. kurwa mnóstwo ludzi dookoła. musieli mieć beke. ale wstałem i uciekłem najszybciej jak się da. okazało się, że wejściówki nie było.
    dzieciak (13 kwietnia 2010)
  • 1.moja przyjaciółka (nazwijmy ją A.) została wyciągnięta przez znajomą na spotkanie w empiku z happysadem. A. nie lubi happysadu i z grubsza to nie ma o nim specjalnego pojęcia. obie panie stały sobie na miejscu i czekały aż się pojawi zespół. trochę długo to trwało i A. zaczęła się irytować. odwróciła się i zapytała jakiś kolesi obok za ile ma sie pojawić ten zespół bo ona zaczyna sie już wkurzać. chwilę potem została uświadomiona przez koleżankę-fankę, że właśnie rozmawia z zespołem. chyba się roześmiali tylko z jej gafy ale i tak A. przez całe spotkanie kryła sie w tylnych rzędach ze wstydu. w sumie to jest historia jak z romansu dla nastolatek. no z tym że wokalista happysadu powienien się zakochać w A. http://www.mmkrakow.pl/rep/newsph/290/617.3.jpg hehe 2. mój drobny retard: pisząc pierwszą wersję tej anegdotki coś zjebałam i mi sie skasowała.
    bulbulbul (13 kwietnia 2010)
  • właśnie zobaczyłem instrukcję obslugi patyczkow higienicznych. wiecie że nie wolno ich stosować do uszu? a przez tyle lat korzystałem z nich wlaśnie w tym celu...
    e-smith (13 kwietnia 2010)
  • eeee tam, ja ciagle lapalam nie te osoby co trzeba za rękę jak byłam mała. –sugarcube, 12/4/2010 21:41 he. mialam troche inna historie. mianowicie. bedac dziecieciem czesto jezdzilismy z rodzicami nad morze do naszej ulubionej miejscowosci. byl tam taki hotel, w ktorym sie zatrzymywalismy i byl tez tam taras, okupowany przez wczasowiczow, w tym i moich rodzicow, kiedy zmeczona sloncem, plaza i roznymi wyglupami w morzu, zasypialam snem kamiennym po obiedzie. ktoregos razu, obudziwszy sie, dosc mocno jeszcze zamroczona, przerazilam sie, ze mojego Taty nie ma w pokoju. niewiele myslac, zeszlam na taras i podbieglam do jakiegos pana, wlozylam mu dlonie do tylnych spodni i mocno sie przytulilam. postalismy tak jakis czas, az nagle ten pan odwrocil sie do mnie z usmiechem a ja malo nie upadlam ze wstydu. niestety, to nie byl moj Tata.. mialam chyba z 10 lat. ekhm.
    w trakcie wymyślania nicku (13 kwietnia 2010)
  • jeżeli chodzi o sprawy picia w liceum (a w zasadzie w technikum) i zaawansowanego retardztwa to i mnie się zdarzało w czasie szkoły. to był piątek, duża przerwa, wychodzę z żabki z zakupionym winem i chwalę się kolegom pełną butelką wyciągniętą w górę. pech chciał, że przejeżdżała tamtędy moja nauczycielka angielskiego, czego nie zauważyliśmy. ona zauważyła. na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że miałem 16 lat. pani z angielskiego miała deficyt kwiatów doniczkowych w klasie. powiedziała, że jak jej przyniesiemy kilka takich, to zapomni o sprawie. w sumie spoko była.
    dzieciak (13 kwietnia 2010)
  • apropo Toma i Jerry. Zawsze myślałem, że Jerry to myszka rodzaju żeńskiego. Do niedawna wręcz.
    rojal (13 kwietnia 2010)
  • to może i ja, chociaż w tym momencie niewiele pamiętam. Ale retardowych sytuacji w moim otoczeniu było wiele (i raczej w wykonaniu innych, nie mnie). Raz w liceum, przed WOS-em koledzy bawili się w posuwanie od tyłu. Jeden oparł się o ławkę rękami, wypiął tyłek, a drugi wykonywał ruchy wiadomo jakie przy jego dupie, dodatkowo wydając wiadomo jakie odgłosy. Fajnie fajnie, i nagle weszła nauczycielka i to zobaczyła. Z ich opowieści wynikało, iż zażenowanie oraz retard - niesamowity. Innym razem, też w liceum, kolega namalował drugiemu koledze w zeszycie odbywającą stosunek analny parę. Z tym, że cos mu się nie udało w rysunku, i był zmuszony dorysować część obrazka i pomyślał, że można dorobić scenę, iż partnerka wymiotuje. I zrobił to, a był dobrym rysownikiem. Akcja działa się na polskim, a przed polskim tego dnia, na okienku, chodziło się na piwo/kamikadze do baru (jako że liceum na starówce, to blisko). I kolega, lekko podpity, zdenerwował się i poszedł pokazać ten rysunek nauczycielce i powiedział, kto to narysował. Mina rysownika bezcenna. Innym razem kolega kupił najtańsze wino, bo chciał je wypić na lekcji rosyjskiego. Niechcący jednak zbiło się przed angielskim, i pani weszła i była grubsza sprawa, wzywanie rodziców, takie tam. Też retard. mało ciekawe te retardy obserwowane przeze mnie, ale może mi się jeszcze coś przypomni. o, jak byłem mały to mieszkałem na wsi, i mieliśmy z kolegą różne zabawy. Raz wzięliśmy kurę na siano i jakoś się zakopała niechcący w to siano i chyba umarła. Głupio nam było.
    rojal (13 kwietnia 2010)
  • –WIELKI B, 13/4/2010 01:53 o, miałem podobnie. w przedszkolu, kiedy innym dzieciakom często zdarzało się rozmawiać o słynnych perypetiach pewnego kota i myszy, przez własną niewiedzę oraz automatyczny, ciągły w brzmieniu sposób w jakim wszyscy wypowiadali ten tytuł, przez naprawdę długi czas zastanawiałem się: "kim, do cholery, jest ten cały Tommy Jerry ?". Ja wiem, że przedszkole, ale i tak retard.
    -=+ (13 kwietnia 2010)
  • dobra, przyznam sie pare lat temu dopiero zorientowalem sie, ze tkwilem w wielkim leksykalnym bledzie. mianowicie "kariera nikodema dyzmy" a nie "kariera, nikodemadyzmy" w sensie "nikodemadyzm" jako jakies schorzenie, problem, sytauacja...
    WIELKI B (13 kwietnia 2010)
  • o, to mi sie przypomniało - mialem wysiąść w poznaniu jadąc z warszawy do zielonej góry [przesiadka], ale pojechałem dalej i mnie wywalił konduktor we Wronkach, gdzie do rana [bo wieczór był] trza było czekać [sam jechalem] na pociąg do poznania, a stamtąd do ZG.
    nieogar (13 kwietnia 2010)
  • ja ostatnio na glos zastanawialem sie, gdzie toczy sie akcja serialu pacific - moj strzal padl na wietnam. po 3 sekundach i uzmyslowieniu sobie wlasnej glupoty pozostal jedynie wstyd. wysiadniecie z pociagu jedna stacje za wczesnie tez mozna uznac za oznake retardztwa, na usprawiedliwienie dodam ze bylo ciemno, zdolalem tylko spojrzec na tablice z napisem 'poznan *****y' - niby glowny, wysiadam, patrze na napis 'poznan garbary' i slysze gwizdek pani w czapeczce. drzwi sie juz zamykaja, a ja jakims cudem zdazylem dac nura z powrotem do wagonu (z ciezka walizka!). ma sie te kocie ruchy.
    pies lampo (12 kwietnia 2010)
  • jestem po studiach i do teraz myślałem, że to nambia. ale z gegry zawsze byłem słaby.
    jajko (12 kwietnia 2010)
  • no sprzedają, ale klasyczny jest wanilinowy jednak.
    rojal (12 kwietnia 2010)
  • http://www.alma24.pl/pr_images/5901032010126.jpg http://www.japart.com/images/catering/dodatki_do_ciast/cukier_waniliowy.jpg waniliowy też sprzedają
    es (12 kwietnia 2010)
  • my world has changed and it will never be the same again
    sugarcube (12 kwietnia 2010)
  • >>otóż właśnie jest i waniliowy, i wanilinowy –es, 12/4/2010 22:21 tak, ale te popularne Winiary czy Dr Oetkery (:D), które kosztują w okolicach 1zł to cukry wanilinowe, a jestem pewna, że gdybym poprosiła o taki cukier w sklepie, to popatrzyliby na mnie jak na kompletnego retarda.
    Dr Oetker (12 kwietnia 2010)
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)