INNE - FORUM
P2K - The Decade in Music (Pitchfork)
19 sierpnia 2009Sprawa jest taka, że ja nie chcę nikomu przeszkadzać w robieniu zdjęć przypominających okładki płyt. Tylko że najbardziej wpływowy serwis na świecie publikuje obecnie listę 500 singli dekady, która zaczyna cykl artykułów przekrojowych. Uważam to za wydarzenie dość istotne, czemu postaram dać się wyraz wieczorem, lub jak tu wrócę. *warto rozmawiać*
-
>> jan: nie ma dyskusji o muzyce, o recepcji muzyki, o emocjach, jakie wywoluje... wyobraziłem sobie tasiemcowy wątek o "emocjach, jakie wywołuje muzyka" i przeszły mnie ciarki. w gruncie rzeczy Twoje zacietrzewienie dowodzi, że to Ty traktujesz te rankingi zbyt poważnie. a traktując poważnie pytanie "po chuj" dam ci naiwny, ale prawdziwy "argument z egzystencji": lista porcys chyba z 2005 (dungen i of montreal na szczycie),która w momencie jej poznania wzbudziła we mnie jedynie śmiech (bo każdy wykonawca byl dla mnie anonimowy, a ja sądziłem, że sie trochę znam) mówiąc pompatycznie - zmieniła moje podejście do muzyki współczesnej (powiedzmy, że zapoczątkowala ten proces) i jestem z tej zmiany zadowolony. więc z mojej perspektywy czasem się na coś przydają te listy. no i to, co miniJoe w ostatnim akapicie
npht (21 sierpnia 2009) -
–jan, 21/8/2009 09:45 pod koniec pierwszej dekady xxi wieku, w dobie blogów, twittera, rym narzekanie, że ktoś prowadzi serwis muzyczny i ośmiela się kogoś tam krytykować jest troche, jak narzekanie, że w zimie jest zimno i pada śnieg. można ale po co, a akurat panowie i panie z porcysa, mają jakąś tam wiedzę i potrafią nieźle pisać. i nie rozumiem dlaczego mieli by nie zjebywać czegoś co jest wg nich kiepskie i na to zasługuje. skoro chujowość w muzyce nie zna granic to czemu takowe granice ma mieć krytyka. popatrz zresztą, że wiekszość recenzji jest pozytywna (powyżej 6.0 to jest pozytywna ocena przecież) co do manii list może troche racja, że przeginamy, ale przy ilości muzyki do jakiej przeciętny słuchacz obecnie ma dostęp, chyba potrzebne jest coś takiego jak listy które w jakiś sposób hierarchizują twórczość i pozwalają wskazać to co najistotniejsze i najbardziej wartościowe
miniJoe (21 sierpnia 2009) -
lol respect jan. lol
a. (21 sierpnia 2009) -
hehe, sklec liste... i znowu. panowie (panie rowniez?), macie jakas obsesje na punkcie rankingow. uparliscie sie na te listy, jakby muzyka to byl sport, gdzie wszystko, nawet plec zawodnika, mozna "ustalic" jednoznacznie. nie bede ponawial pytania "po chuja", bo wiem, ze odpowiedzi rozsadnej nie uzyskam. ale pozwole sobie na komentarz, bo tak i chuj. jeden sobie zrobi liste, drugi sobie zrobi liste i debatuja, ktora lepsza. "stary ocipiales, przeciez björk powinna byc conajmniej w 3 dziesiatce", "Hey ya! kurwa na 6 miejscu, przeciez jasne jest, ze powinien byc na 2"... nie ma dyskusji o muzyce, o recepcji muzyki, o emocjach, jakie wywoluje, tylko jedna wielka lista, z tak niewspolmiernymi kategoriami, ze az palce bola od pisania o tym. naprawde, sluchajcie wiecej muzyki a mniej o niej szczekajcie. to dobrze zrobi i wam, i muzyce. i jeszcze jedna, ostatnia rzecz. kim w ogole panowie z porcysa sa, zeby oceniac innych? rozumiem dejnarowicza, cos nagral, ma pojecie o graniu, o pracy w studiu, o mozliwosciach i problemie, gdy umiejetnosci nie starcza i ze chcialoby sie wiecej i lepiej. ale co inni panowie moga o tym wiedziec? czy poza studiowaniem, czytaniem i bumelanctwem na nowym swiecie cos uprawiaja? naprawde, to jest pytanie serio, a nie jakies tam jaja. czym sie zajmujecie, poza tym, ze lubicie sobie popisac o muzyce? co was do tego upowaznia? ale pytam na serio. moze sie myle, oswieccie mnie. bo dla mnie to jest szczeniacka bezczelnosc i inaczej tego traktowac nie mozna. rozumiem, ze sa zespoly lepsze i gorsze. i powinno sie o tym pisac i mowic, ale krytyka tez ma swoje granice, o czym domorosli pretensjonalni "recenzenci" porcysa chyba zapomnieli. mam znajomego, ktory nie pisze o rzeczach, ktore mu sie nie podobaja. i ja to szanuje. a porcysowkie wyzlosliwianie sie na plyty i muzykow traktuje jako leczenie swoich kompleksow. jesli to jest glowna motywacja do dzialalnosci dziennikarskiej, to ja przepraszam. ja skonczylem. wpadlem tylko na chwile przypomniec sobie stare dzieje, ale niewiele sie zmienilo, a jesli w ogole to na gorsze. takze pozostawiam do przemyslenia albo zjebania w stylu "chlopie, ale ciebie nie ma" respect
jan (21 sierpnia 2009) -
"all my friends" na drugim. nie rozumim. aż takiej podjarki "b.o.b." też nie, ale mogło być gorzej. no i "klęska" (?) "hey ya". cieszy docenienie "paper planes" (w przeciwieństwie do porcysa) ale trzecie miejsce?
miniJoe (21 sierpnia 2009) -
paj, skleć listę dziesięciu najlepszych albumów mijającej dekady...
17 (20 sierpnia 2009) -
o dwa posty za dużo. jak zwykle. powinieneś nad tym panować. dla mnie obojętne czy obecna dekada zaczęła się w roku 2000 czy 2001, bo i tak dobrej muzyki było w niej tyle co kot napłakał. przynajmniej jeżeli chodzi o albumy. dobrych singli trochę było.
paj (20 sierpnia 2009) -
zresztą. cofam. sam się jebnąłem. nikt nic nie przyjmuje. stosuje się po prostu formułkę: lata "dziewięćdziesiąte", "osiemdziesiąte", która niczego nie neguje. a że dekada przy okazji oznacza 10 lat. to tym bardziej nikt niczego sensownego nie neguje. dobra. napisałem dwa posty w tej dyskusji. fuck
17 (20 sierpnia 2009) -
–/, 20/8/2009 20:38 ja naprawdę nie chcę kontynuować wątku, ale lubię wypominać ludziom jebnięcie się w logice. tak więc stary, jebnąłeś się w logice. powinno być "itd. do 2010". porcys i pitchfork przyjmują, że pierwsza dekada miała 9 lat. musimy z tym żyć.
17 (20 sierpnia 2009) -
tak.
rojal (20 sierpnia 2009) -
aha, dobra juz ogarnalem o co chodzi. w kazdym razie powyzsza rozpiska na pewno bardziej rozsadniejsza niz 2001-2010 i pitchfork wlasnie wg niej uklada rankingi. elo
/ (20 sierpnia 2009) -
czemu przyjmwoac ze pierwsza dekada miala 9 lat, to chyba tak leci, nie 0-1 1 rok 1-2 2 2-3 3 3-4 4 4-5 5 5-6 6 6-7 7 7-8 8 8-9 9 9-10 10 itd do 2009. poza tym ten temat chbya byl juz wczesniej tu omawiany
/ (20 sierpnia 2009) -
dekada to 10 lat. o prostu. –Low, 20/8/2009 19:27 to raz, a dwa: malo rzeczy krzyczy bardziej "faszyzujacy cwok" niz twierdzenie ze rok 2000 nalezy do lat dziewiedziesiatych czy podobne. juz lepiej przyjac ze pierwsza dekada miala 9 lat i miec spokoj, ewentualnie uwzglednic to przy tworzeniu listy najbardziej esencjonalnych apostolow, ale reszte historii pop kultury datowac zgodnie ze zdrowym rozsadkiem.
em c (20 sierpnia 2009) -
>nie, za rok i 5 miesięcy. >lata liczą się od pierwszego a nie od zerowego. >więc dekada to 2001 - 2010. –kb, 20/8/2009 19:22 przyjęło się, że w podsumowaniach muzycznych lata liczy się o zerowego
miniJoe (20 sierpnia 2009) -
dekada to 10 lat. o prostu. http://pl.wikipedia.org/wiki/Dekada_(czas)
Low (20 sierpnia 2009) -
>koniec dekady za 5 miesięcy nie, za rok i 5 miesięcy. lata liczą się od pierwszego a nie od zerowego. więc dekada to 2001 - 2010.
kb (20 sierpnia 2009) -
>a odpowiedz jest rownie prosta: to, ze czegos nie rozumiesz, nie znaczy, jest trudne. to nie nienawisc, nie pochlebiaj sobie i temu forum. to proste spostrzeżenie. haha. –jan, 20/8/2009 14:45 to raczej ty nie pochlebiaj sobie, że jesteś tak bardzo "ponad to", skoro przychodzisz tutaj pisać takie rzeczy, haha
Low (20 sierpnia 2009) -
jak porównać np. "1 Thing" z "Hey Ya!"? Hm. Zwyczajnie. 10.0 vs. 10.0. *_*
rojal (20 sierpnia 2009) -
http://www.porcys.com/Forum.aspx?id=89 bejowaci beach boys jako zespol wszechszasow... mamo, trzymaj mnie, bo spadne z taboreta.
jan (20 sierpnia 2009) -
a odpowiedz jest rownie prosta: to, ze czegos nie rozumiesz, nie znaczy, jest trudne. to nie nienawisc, nie pochlebiaj sobie i temu forum. to proste spostrzeżenie. haha.
jan (20 sierpnia 2009) -
wciąż wielką zagadką dla psychologów pozostaje, skąd ludzie chcący podzielić się swoją nienawiścią do porcys na forum porcys biorą myśl, że kogoś na forum porcys będzie to interesowało. drugą sprawą w kolejce do rozgryzienia jest odpowiadanie na pytanie "czy ktoś ma XX?" zadane na jakimkolwiek forum prostym "nie mam".
Low (20 sierpnia 2009) -
po chuj pejstowac listy pitchforka? po chuj robic listy porcysa? pitchwork jest powazny i interesujacy porcys jest zenujacy i pretensjonalny widzisz roznice?
jann (20 sierpnia 2009) -
ha
jan (20 sierpnia 2009) -
............................. janie. wejdź sobie w powyższy link do spotify, czy tam przejdź na stronę pitchforka, i powiedz jaki procent tych utworów znałeś wcześniej. abstrahując od super fajności rankingów niezależnej od poznawania nowych rzeczy. ale tutaj już paj zamknął temat. HAHAHAHAHA HAHAHAHAHAAHAH
17 (20 sierpnia 2009) -
az taka ta z a b a w a zabawna? znam fajniejsze, ot co. a moze byscie posluchali muzyki, zamiast o niej ciagle czytac i pisac? hę?
jan (20 sierpnia 2009) -
spoko, akurat lista Pitchforka średnio mnie interesuje. paj, rozumiem, co masz na myśli; jak porównać np. "1 Thing" z "Hey Ya!"? Hm. Zwyczajnie. 10.0 vs. 10.0. X, mimo dwóch 10.0, da Amerie na 1.; Y - odwrotnie. luz. wyższość "hey" nad ulubioną piosenką Grega Kurstina - raczej oczywista, hm.
marsh (20 sierpnia 2009) -
doprawdy ostatnią rzecza jakiej ludzie potrzebują jest kolejna lista singli, na której ktoś arbitralnie uznaje wyższość hey ya nad crazy in love. nic z tego nie wynika. zaiste po chuj to wszystko?
paj (20 sierpnia 2009) -
>po chuj wam te listy? (+ to, co pisałeś w wątku o "popowym kanonie") aż tak Cię to gryzie? chcesz poznać mechanizm psychologiczny leżący u podstaw "listingowych" tendencji? walka z rosnącą entropią + z a b a w a. think of it. top 10 ulubionych piosenek MBV z ery pre-Loveless: listy, listy, listy!
marsh (20 sierpnia 2009) -
po chuj wam te listy?
jan (20 sierpnia 2009) -
kelly clarkson. lol
Low (20 sierpnia 2009)