SPECJALNE - BRUDNOPIS

Snoop Dogg
R&G (Rhythm & Gangsta): The Masterpiece

2004, Geffen 6.0

Ja miałem całkiem poważny problem z oceną, ziomy. Bo z jednej strony są tu zmysłowo kołyszące perełki r&b, a więc tracki zbudowane na schemacie "śpiewnych" refrenów – zarówno te powszechnie znane szlagiery ("Drop It Like It's Hot" z historycznym już dziś bitem Szczeniaka Pharrella w postaci klikającego jęzora, niedoceniony imho w skali chill-outowego luzu "Let's Get Blown" z udziałem tegoż także, wreszcie majstersztyk "Signs" z popisami Justina i Charlie Wilsona – muszę coś więcej mówić?), jak i ukryte w zakamarkach albumu skarby ("Bang Out", "Ups & Downs", "Perfect", "Promise I", "Girl Like U" czy chyba najładniejsze z wyliczanki, kameralne "Fresh Pair Of Panties On").

Tylko że wspomniany kierunek to ledwie 40% z niemal 80-ciu minut jakie trwa album. Druga połówka to nachalny, schematyczny i drażniący monotematyzmem (co chwila powracające wątki w rodzaju "I'm a boss, exactly") rap – niegodny renomy kogoś, kto (ho ho!) prawie 14 lat temu debiutował u Dre, ujawniając swój kultowy (najbardziej melodyjny w dziejach) flow natchnionym "Bow wow wow UPO UPA / Doggy Dogg in the motherfuckin' house". Obecnie z tamtej lekkości i świeżości zostały – w regularnych nawijkach – ledwie ruiny, a o wiele lepiej gadki wypadają w roli uzupełnienia popowego szkieletu. Nie rozumię zatem Snoopa, który nie rozumie, że gdyby skrócił swoje "arcydzieło" o połowę, to wygrałby u mnie znacznie wyższą notę końcową.

I w sumie już szykowałem zwyczajną zjebkę, gdy po kilku uważniejszych przesłuchaniach stwierdziłem, że Piess to potrójny hrabia. Broni się charyzmą, samplem słynnego dialogu z Pulp Fiction na początku "Oh No" oraz komediowym monologiem w closerze: "I met a lot of people and what I've come to find is that people are the same – they all share the same fears, share the same tears, and... die over the years". Sposób w jaki go wypowiada jest z jednej strony komiczny i za pierwszym razem gdy to usłyszycie – niewątpliwie parskniecie śmiechem. Ale z drugiej strony, za którymś tam razem dotrze do was, że ten zdziadziały, poczciwy właściciel wytworni porno okazuje się po prostu na naszych oczach sympatyczną jednostką. A to są jego szczere przemyślenia. I myślę sobie, że mam podobne.

Borys Dejnarowicz    
17 lutego 2006
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)