SPECJALNE - BRUDNOPIS

Schneider TM
Škoda Mluvit

2006, City Slang 4.9

Po pierwsze. Na poprzednim albumie Schneidera znajdowało się osiem piosenek, z czego przynajmniej połowa to były rzeczy wybitne (check porcysowa lista półdekady). Dwa. Nowa płyta Niemca to 62,5% piosenek więcej, przy jednoczesnym braku wymiataczy na miarę "Reality Check" czy "Turn On". Trzy. Czyli, że materiał się trochę "rozlazł". Cztery. Wciąż jednak jest to przemiłe (choć przynudne tym razem), elektroniczno-popowe granie. Dirk obficie (aż do lekkiego przesytu) korzysta ze swojego ulubionego patentu z gitarą akustyczną oraz nie skąpi na słodkich (czasem przesłodzonych) melodiach. Na pewno znacie tego typu produkcje i wiecie co to za dźwięki. Są wypełniacze, są i kawałki w pełni satysfakcjonujące nasze estetyczne zachcianki ("Pacman", "Peanut"). Co do konkretniejszych zarzutów z mojej strony to mam dwa: raz, że bity zbyt często popadają w sztampę, a dwa, że głos Schneidera. Zbawieniem dla tej płyty byłyby gościnne występy jakichś konkretnych śpiewaków. Wokal Dirka, choć miły, jest płaski i monotonny, takaż interpretacja. Żeby wzbił się od czasu do czasu w wysokie "c", lub zagrzmiał generalskim basem niskie "C", krzyknął, zarapował, cokolwiek. On nie, woli się trzymać środka. Także, sumując, jest to na pewno niezła płyta, która mnie akurat troszkie wynudziła, ale jeśli Tobie, czytelniku, się spodoba, nie musisz się wstydzić swojego gustu.

1 listopada 2006
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)