SPECJALNE - BRUDNOPIS
Scarlett Johansson
Anywhere I Lay My Head
2008, Atco
Próbkę możliwości wokalnych Scarlett zaprezentowała pod koniec ubiegłego roku, brawurowo wykonując szlagier "Summertime". Jak na taką piosenkę, to poradziła sobie całkiem poprawnie, zyskując mój spory kredyt zaufania na polu muzycznym. Kiedy dowiedziałem się, że za jej album będzie odpowiadał Dave Sitek, jeden z twórców charakterystycznego brzmienia TV On The Radio, mój apetyt wzrósł jeszcze bardziej. Hype nakręcał sam David Bowie, którego Scarlett olśniła do tego stopnia, że zgodził się dograć chórki w niektórych kawałkach. Jedyne co trochę mnie mierziło to repertuar – piosenki Toma Waitsa jakoś średnio pasowały mi do osoby Johansson.
I faktycznie, wychodzi różnie. Singlowe "Falling Down" jest, na swój sposób, urocze, ale już "I Don't Want To Grow Up" niespecjalnie. Scarlett nie dysponuje wybitnym głosem, ale potrafi chwilami stworzyć nastrojowy klimat. Warto dodać, że najlepszym utworem na płycie jest… jedyny autorski – "Song For Jo". Bardzo melancholijny, ale melodyjny zarazem – nostalgic pop (?!), czy coś. W innych piosenkach nie brak ciekawych motywów, ale jest zbyt ckliwie i nudno. Koniec końców – szału nie ma, Scarlett ciągle jest fajna, elo.