SPECJALNE - BRUDNOPIS

Sally Shapiro
My Guilty Pleasure

2009, Paper Bag 6.9

My Guilty Pleasure uzmysławia mi przede wszystkim ponownie jak niesamowitą płytą jest Disco Romance, ale gdy udaje się na chwilę odrzucić te myśli, ciężko nie ulec tym piosenkom. Dzisiaj zresztą lubię ten album dużo bardziej niż w momencie premiery. Ciężko by było inaczej, skoro sposób ekspresji wymyślony przez Johana i Sally jest jednym z moich ulubionych, jakie wymyślono w ubiegłej dekadzie i nie da się go tak łatwo sprowadzić do revivalu italo-disco, który przecież nie lśnił między innymi tak ambientowymi brzmieniami, o czym zresztą pisał Borys w recenzji debiutu. Fakt ten Agebjorn podkreślił na swoim solowym albumie i w niebywale pięknym openerze My Guilty Pleasure, chyba moim ulubionym momencie sofomora obok "Let It Show", o którym akurat można spokojnie myśleć, jako jednym z ich największych dziełek (bas!). Wakacyjne wręcz disco – "Moonlight Dance" – jest potężnym powiewem świeżości pośród materiału stanowiącego zwyczajnie kontynuację wymyślonej koncepcji, ale już "Save Your Love" wywołuje mieszane uczucia, jakie zwykle wiążą się ze skręcaniem w stronę 90's-eurodance'u. Jakimś cudem jednak ze wszystkiego wychodzą obronną ręką.

Kamil Babacz    
29 marca 2010
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)