SPECJALNE - BRUDNOPIS
Radiohead
In Rainbows [CD 2]
2007, Radiohead
Dobrze pamiętam jak przyniosłem do szkoły świeżutkie Hail To The Thief i poczęstowałem na kanapie dobrą kumpelę openerem tej płyty. "Znowu to zrobili" bąknęła w tej trudnej sytuacji i zdaje się, że aż się zaczerwieniłem z dumy z moich pupili. "Ach!" Minęło jednak parę lat, i wbrew cichym nadziejom nie okazało się, że Radiohead to drudzy Beatlesi. I choć rzeczywiście nie dyktują już zasad gry, jako tako wciąż sprawdza się teza, że warto sięgać po ich b-side'y. Druga część In Rainbows to wszak właśnie taki zbiór b-side'ów, pragmatycznie dołączony od razu do fanowskiego discboxa. I nie przeczytałem o tym w żadnym wywiadzie (i chyba zresztą nie ma sensu ich czytać, skoro Yorke stwierdza, że "Videotape" to najlepsza rzecz, jaką zespół w ogóle zrobił), wystarczyło posłuchać CD2 i porównać sobie z CD1. Te 8 utworów (w tym dwa, erm, "skity") to w dużej mierze ot takie ciekawostki. Należy do nich zaliczyć w pierwszym rzędzie "Bangers & Mash", świdrujące świerzb sworznia od każdej możliwej strony i pod tym względem przypominające pierwszą część (lepszego jednak znacznie) odrzutu z Amnesiaca – "Trans-Atlantic Drawl". "Go Slowly" z kolei poważnie by mnie wzruszył jeszcze 4 lata temu, to co trochę nowego w nim dziś tymczasem to tylko fajny mięciutki akord Greenwooda. Tak na oko najbardziej wyróżnia się "Down Is The New Up", świetnie swatający głębokie perkusyjne bity z paranoicznym (a jakże) wokalem i wyciągającymi trupa z szafy pianinem czy smykami. No i na koniec jeszcze ten "4 Minute Warning", nagrany jakby na altance w Teksasie, nie macie takiego wrażenia? Generalnie bardzo dobre numery Radiohead są strasznie nudne, no chyba, że się łyka tę ich melancholię.