SPECJALNE - BRUDNOPIS

Pustki
Koniec Kryzysu

2008, Agora 5.6

W ostatnich latach Pustki przebyły pozytywną metamorfozę – wydobywając się w sposób swobodny i bezbolesny ze ślepej uliczki polskiego alt, zapatrzonego w zespół Kryzys i w Brylewskiego jak w dwa bożki, by zaprzyjaźnić się z bardziej nowoczesną stylistyką – zahaczającą o avant-pop, ale sprowadzającą się przede wszystkim do starannie i ładnie zaaranżowanych, umiarkowanie popowych i umiarkowanie zgiełkliwych piosenek gdzieś na przecięciu indie, nowofalowego popu, czasem duszniejszych janerkowych klimatów. O ile przejściowe 8 Ohm jawiło się względną porażką, o tyle już Do Mi No udanie realizowała ten zamysł i nowa jest w zasadzie kolejnym krokiem (ale w bok – copyright Paweł Kostrzewa, o Kid A) na tej ścieżce. Zresztą, z całym szacunkiem dla Janka Piętki, zdaje mi się, że jego odejście pomogło grupie ostatecznie wyciąć ten nieprzyjemny ropień o nazwie "pseudo". Nie no, nie chodzi tu o czyjekolwiek przymioty osobowości, mowa o całkowitym zerwaniu z garażowo-kanciapowymi korzeniami (znowu dobra produkcja i dopracowane aranżacje) oraz nowym obliczu wokalnym Pustek – za złagodzeniem formuły poszło naturalnie wykorzystanie głosu Wrońskiej, która jest tu odpowiedzialna za większość wiodących partii, i na szczęście (telewizja to pokazała) w ten sposób wyparował już całkowicie i chyba bezpowrotnie tlący się tam gdzieś jeszcze do niedawna wiadomy pierwiastek.

Nikogo raczej nie zaszokuję, jeśli powiem, że na Koniec Kryzysu ekipa Pustek odkryła dla siebie PJ Harvey i Radiohead. To są fakty znane. No ale są jeszcze post-punkowe basy, są takie charakterystyczne dla nu-indie delikatnie plecione tematy. Fajne jest parcie w kierunku dywersyfikacji w obrębie kawałków, pomysły na rozszczepianie piosenek. Często jest coś ciekawie podskórnie nerwowego w interpolowych dialogach lekko zadziornych gitar. Miło, że tylko bardzo nieliczne fragmenty przywołują koszmar równoległego side-projectu Wrońskiej. Ponadto, zupełnie subiektywnie odczuwam unoszący się gdzieś w tle klimat ulicznego folkloru – do tych tune'ów i timbre Wrońskiej całkiem dobrze pasuje jakiś akordeon i support w postaci nowoczesnej wersji Orkiestry z Chmielnej.

Niby nie można się przyczepić, ale płytkę, mimo najserdeczniejszych chęci i walce ze sobą by przymknąć oko na wszystkie subtelności, które mnie w stylu Pustek denerwują, po prostu przesypiam. Wszystko spoko skrojone, dopracowane, ale nie ma tu hooków, melodii, które zostaną, do których będę chciał wracać z wnukami. Nie jest to "charakterna lektura", brak jakiejś "kropki nad i", wyrazistości, raczej odchodzi markowanie jak Marek Saganowski w ataku Legii. Mam wrażenie, że ta podskórna nerwowość, o której wyżej, miała tak naprawdę być Janerkową neurozą, a wychodzą półśrodki. Wracać nie będę nie tylko z wnukami, ale w ogóle sam nie będę wracać.

Michał Zagroba    
27 maja 2009
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)