SPECJALNE - BRUDNOPIS

Pudelsi
Legendarni Pudelsi 1984-2004: Jasna Strona

2004, Warner Music Poland 1.5

W przejściu podziemnym tuż obok mojego mieszkania do niedawna znajdował się sklep muzyczny. Jego osobliwością, nie licząc całkowitego braku klientów, co w końcu doprowadziło do bankructwa i eksmisji, był zawieszony nad szyldem głośnik, z którego muzyka ogarniała cały – zazwyczaj zatłoczony - korytarz. W doborze materiału ujawniał się cały zarazem ekscentryczny i nostalgiczny charakter wyniosłego sprzedawcy. Otóż lubił on puszczać jedną piosenkę cały dzień, cały tydzień, zmieniając co najwyżej swoją mantrę co jakiś bliżej nieokreślony czas. Kilku wykonawców dostąpiło tego zaszczytu: Crazy Frog, Krzysztof Krawczyk, Anna Maria Jopek, pamiętam także temat z pierwszej części Emmanuelle (niestety nie Serge’a Gainsbourga). Wyobraźcie sobie – a co najgorsze nie może być to aż tak wielkim zaskoczeniem – że jednym z hitów podziemniaka została "Dawna dziewczyna".

Jestem w stanie wytłumaczyć sobie istnienie wielu fatalnych grup i solistów – wymienianie zajęłoby zbyt wiele czasu, ale chodzi mi tu głównie o tak zwany mainstream. Nie słucham tego, chodzę innymi ścieżkami, "Cóż, trudno" – myślę sobie – "Najwyraźniej ludzie najbardziej lubią gówno”. Znacznie trudniej jest mi zaakceptować sytuację, gdy ceniony przeze mnie artysta zaczyna rozmieniać się na drobne, a właśnie taka sytuacja miała miejsce z Maleńczukiem i Pudelsami. Nie chcę zaczynać tutaj rozprawy nad korumpującymi właściwościami i żałością Idola, wolę raczej wyrazić swój szacuj dla wcześniejszych płyt Pudelsów i Homo Twist. Nawet Wolność Słowa – jeśli nie liczyć głupiej piosenki tytułowej i 2/3 mniej udanych utworów – była znakomitą grą konwencjami, wprawiającą w zdumienie, jak tacy wiekowi już panowie bez trudu odnajdują się w prawidłach postmodernizmu, nagrywając przy tym świetne przeboje, które może są tylko popem, a może i czymś więcej. Przekonywała nawet przerysowana poza Maleńczuka jako podstarzałego erotomana, z rozbawieniem przyglądającego się własnej dekadencji.

Niestety! Na Jasnej Stronie nie przekonuje prawie nic. Zacznijmy znęcanie się od faktu, iż jest to wybór utworów z całej niemal dwudziestoletniej twórczości Pudelków, zaś jedyną nowością jest niesławna "Dawna Dziewczyna". Piosenki zostały nagrane na nowo, ciekaw jestem tylko po co, gdyż brzmią znacznie gorzej niż oryginały, płasko i sztucznie. Oczami wyobraźni widzę znużonych muzyków odgrywających beznamiętnie swoje partie. Na pierwszy plan jeszcze silniej został wyeksponowany głos Maleńczuka, niestety jego interpretacje sprawiają wrażenie autoparodii. Utwory z lat 80tych, wtedy wyraźnie noszące cechy białego reggae – teraz w swej plastikowości zupełnie nieokreślone, wiele zyskiwały dzięki nadekspresyjnej interpretacji wokalisty. Na Jasnej Stronie lider Pudelsów sili się na pseudoaktorskie popisy, brzmi to jednak tak nieautentycznie i kabotyńsko, że po kilku utworach chce się płytę wyłączyć i schować jak najgłębiej. Niewiele zmieniono w najnowszym psycho-popowym repertuarze, ale co z tego, skoro te same piosenki były wydane całkiem niedawno "w lepszym towarzystwie". "Ten teatr stał się dramatyczny w najgorszym tego słowa znaczeniu" – można zacytować jeden z utworów. Chyba tylko kończący płytę "Wild Nights" wprawił mnie w miły nastrój – pewnie dlatego, ze Maleńczuk nie udziwnia swoich wokaliz, nie stara się puszczać do publiczności oczka, które przybiera formę nerwowego tiku.

Gdy staram się dociec powodów, dla jakich Jasna Strona ujrzała światło dzienne, przychodzi mi na myśl kilka możliwości. Być może inspirującą rolę odegrała tu chciwość firmy płytowej, która dążyła do szybkiego zysku, wykorzystując fakt, iż Maleńczuk stał się postacią publiczną. Możliwy jest także "pozytywny" scenariusz wydarzeń, który – gdyby okazał się być prawdziwy – pozwalałby mi zachować trochę szacunku dla uüdelsów. Otóż zmęczeni pustą popularnością muzycy mogli nagrać te mierne przeróbki swoich własnych utworów, by wszyscy się od nich po prostu odpierdolili. Zdaje się, że Dylan którąś ze swoich płyt potraktował właśnie tak. Jednakże prasa muzyczna – z tego co widziałem – łaskawie potraktowała wydawnictwo. Cóż, u mnie wyczerpali tym fałszywym zagraniem cały wielki kredyt zaufania, jaki kiedyś posiadali.

Wracając do historii sklepu muzycznego – obecnie w tym miejscu mieści się stoisko "Mięso Wędliny Sery". To całkiem dobra metonimia do opisu charakteru i roli muzyki w dzisiejszej Polsce, prawda?

20 kwietnia 2006
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)