SPECJALNE - BRUDNOPIS
Michael Mayer
Touch
2004, Kompakt
Michael Mayer znany jest mi z genialnego i momentami natchnionego (przez ducha Mahlera...) miksu Immer (i słabszego z Fabric). Głębokie, zapętlone motywy, hipnotyzująca melancholia – das ist it. Ale Touch to zdaje się jego pierwsza długa płyta z całkowicie autorskim materiałem i wygląda na to, że na tym polu iskry od Boga już nie dostał. Touch to 52 minuty solidnego, razowego tech-house'u z nielicznymi przebłyskami. Te "co lepsze kawałki" to zabierający nas w mroczny trans (słaby nie ma szans) "Neue Luthersche Fraktur" oraz najbardziej przypominający klimatem Immer "Lovefood". Berliński smutek i zadumanie w najlepszym wydaniu. Poza tym to jeszcze fajnie zapowiada się triolowe "Amabile", ale nie rozwija się satysfakcjonująco. Więcej się spodziewałem po panu Mayerze.