SPECJALNE - BRUDNOPIS
Mew
And The Glass Handed Kites
2005, Sony
No, miła płyta, niezmiernie. "Pop progresywny", nie wiem czy takie określenie istnieje ale jakoś tak mi przypasowało z miejsca, niech już zostanie. Z tym, że proszę się nie przerażać drugim członem powyższego określenia, nie chodzi tutaj o żadne grzebanie się w konstrukcji piosenek, miałem raczej na myśli popuszczenie pasa w rejonach aranżacyjnych (Wikipedia mi mówi, że Mew to taki pokemon był, stąd może te ociekające kandyzowaną słodyczą syntezatory, klawisze i milusi wokal jak dziewczęca papeteria), a, no i rzecz jasna połączenie wszystkich utworów w jedną całość (ale dzisiaj to nawet winamp potrafi, więc być może nie potrzebnie się tak zaaferowałem). Hmm .. a może o niekonwencjonalne zabiegi rytmiczne mi chodziło? W każdym bądź razie brzmi to trochę bardziej na wypasie. Jak ciasto z cukierni ze spójna popową masą, solidną biszkoptową podstawą rytmiczną, szklistym gitarowo-syntetycznym lukrem i marcepanowymi ozdobnikami na wierzchu. Nie mówcie mojej mamie, ale zawsze wolałem jak na urodziny kupowała mi tort, a nie piekła sama, na podstawie przepisu z kolorowej gazety. Te z gazet to tylko na zdjęciach ładnie wyglądają. Ot, taka ogólnoludzka prawda mi się zrodziła na koniec.