SPECJALNE - BRUDNOPIS
Loka
Fire Shepherds
2006, Ninja Tune
A więc zadaniem recenzenta byłoby opisanie li tylko własnych przeżyć związanych z odbiorem dzieła. Zatem mnie Fire Shepherds znudziło. Typowy przykład muzyki, której granie sprawia przyjemność wykonawcom (funkujące groovy, zapętlone klawiszowe motywy, szkolne, lecz przyjemne i nieszkodliwe harmonie – przecie sama przyjemność tak sobie usiąść i pograć), lecz która nie troszczy się specjalnie o słuchacza. Po pięciu przesłuchaniach nie pamiętam z niej nic. Myślenia motywicznego nie stwierdzono. Część dźwięków jak dla mnie przypadkowa, na zasadzie "smyrania po funtach", żeby nuty "pasowały". Operowanie klimatami: "najpierw trochę psychodelii, potem dajemy dżezik". Dopracowane szczegóły, dźwięki tła, ale nieogarnianie całości. Brak jakby kontroli nad czasem. Aby powtarzany przez dwie minuty riff basu uzyskał atrybut "transowości" czy czegoś w tym stylu, musi być naprawdę bardzo świadomy, mocarny wręcz. Lichy będzie tylko denerwował i przypominał, że minęło kolejne dziesięć minut tego raczej nieudanego albumu.