SPECJALNE - BRUDNOPIS
Lady Sovereign
Jigsaw
2009, Midget Records
W czasach kiedy Uffie kończyła gimnazjum największą nadzieją na scenie białego rapu wśród kobiet była Lady Sov, znana jako "The Biggest Midget In The Game" (heh, kiedy to było). Lata jednak lecą i nie sposób nie skonstatować ze smutkiem, że z uroczej Brytyjki uleciał niemal cały power.
Najnowszy, wyczekiwany od dawna krążek Jigsaw potwierdza wszystkie obawy. Lady Sovereign jest ewidentnie mocno zagubiona i nie przekona mnie to słodkie pierdzenie, że taki miał być pomysł na tę płytę (że niby jigsaw po angielsku to układanka, więc płyta składa się z różnych, na pozór nie pasujących do siebie elementów). Przecież ta dziewczyna potrafiła wyrzucać z siebie porażające agresją pancze, a teraz… bierze się za śpiewanie. I cóż, może tytułowy utwór z tej płyty nie jest najgorszy, ale to absolutnie nie są klimaty, w których wolelibyśmy aby urocza Louise się poruszała. Z perspektywy całości bronią się "So Human" (oparte na samplu z "Close To Me" The Cure) i te najbardziej imprezowe, utrzymane w starym stylu "I Got You Dancing" czy "I Got The Goods". Tekstowo też zdecydowanie słabiej, błyskotliwe linijki pojawiają się z rzadka, dominują nieskomplikowane, imprezowe tematy. A przecież ona tak ładnie przeklinała w czasach Public Warning…
Żeby nie było nieporozumień – nie jest to jakaś tragiczna płyta. Najzwyczajniej w świecie momentami Lady Sovereign po prostu ponosi ułańska fantazja, bo gdzie jej do M.I.A czy Lily Allen. Zamiast starać się odwzorowywać modne obecnie brytyjskie wzorce powinna wrócić do bycia sobą – to wychodziło jej o wiele lepiej. Jeżeli tak ma wyglądać dalsza ewolucja jeszcze-raperki, to powinniśmy się chyba zacząć lekko niepokoić.