SPECJALNE - BRUDNOPIS
Kode 9 +The Spaceape
Memories Of The Future
2006, Hyperdub
W czasach gdy cena za pieprzoną baryłkę ropy bije rekordy wszech czasów, w kwestiach geopolitycznych znajdujemy się na skraju kolejnej zimnej wojny, a niepokoje o przyszły kształt społeczeństwa europejskiego (czy też każdego kraju UE z osobna) wypełniają szpalty gazet – zrodziła się pojemna nisza dla wszelkiego rodzaju płyt katastroficznych.
Dowodem na powyższe niepokoje jest estyma jaką cieszą się, przepełniona zadumą narracja Basinskiego, pejzaże Stars Of The Lid albo lodowaty techno-dub Deepchord. Jednocześnie bujny rozkwit dziecka tanecznej dekoniunktury – londyńskiej sceny dubstepowej. Podobnie jak grime, dubstep jest sposobem przede wszystkim na wyrażenie frustracji – zero w niej muzycznych endorfin, tak jakby ich reprodukcja została uniemożliwiona po długotrwałym haju rave'owym sztucznie napędzanym wiadomym specyfikiem. Ani grime, ani dubstep nie przebiły się więc do mainstreamu (za mało dziewczęcej zwiewności, fajnych soulowych wokali, melodii, pozytywnego nastawienia) i pozostały pupilkiem Guardiana, Mary Anne Hobbs i podobnych instytucji medialnych oraz licznych znakomitych blogów i forów dyskusyjnch.
Nie zmienia to faktu, że nowa urban music z Londynu bywa poruszająca. Prekursor dubstepu, pochodzący ze Szkocji Kode9 przy pomocy poety Spaceape'a, jeśli nawet nie wieszczy ostatecznego upadku, to prawdpodobnie zasiewa w słuchaczach egzystencjalny niepokój. Jak to z dubstepem bywa – świetnie słucha się tego wieczorową porą. Szeptane wokale, głęboki bas, nieprzyjemne partie syntetyzatorów – trochę w tym hołdu dla Kingstown, eksperymentów 2-Tone Records (na koncertach Kode9 wykonuje "Ghost Town" Specials), trochę pozostałości fascynacją hip-hopem, jungle, muzyką filmową, industrialem, Bristolem, w końcu world music z poszczególnych krajów post-kolonialnych, z których przybysze, osiedlili się w Londku Zdroju. Jest też bas wyjęty z Sign 'O' The Times. W takim melanżu sporo może fascynować, również pod względem czysto intelektualnym – bo Memories to concept-album oparty też o filozofię black pride i literacki katastrofizm JG Ballarda – nawet jeśli poszczególne utwory bez siebie właściwie nie istnieją.