SPECJALNE - BRUDNOPIS

Killers
Hot Fuss

2004, Island 1.4

Wow, nie znajduję trochę słów. Zjawisko Killers to szczyt tej całej mody na modę, a nie muzykę. "Mr. Brightside" jest tu najlepszy, choć i tak nigdy nie byłem wyjątkowym zwolennikiem tego kawałka. Reszta, pomijając przyzwoity numer 7, to jakaś kpina. Niezorientowanym czytelnikom proponuję wyobrazić sobie taką sytuację, że ktoś pozbierał z retro-nowofalowych płytek same wypełniacze i zrobił z nich materiał dla kapeli. A członkom Killers, skoro chcą być kolejnym wielkim anglojęzycznym pop-bandem, proponuję wrócić do swoich kolekcji płyt i przyjrzeć się uważnie, jak Cure namiętnie budowali dramaturgię, jakie Spandau Ballet mieli melodie i jakie Duran Duran serie hi-hatów. Celując w miałką imitację, odróbcie wpierw lekcje z pierwowzorów. Plus, ta piosenka zawierająca w refrenie "indie-rock" to jedna z najobleśniejszych rzeczy jakie słyszałem w życiu. Rzygać mi się chce. Palancie z Las Vegas GÓWNO wiesz co to jest "indie-rock", co słychać na twojej płycie. Żenada.

Borys Dejnarowicz    
21 grudnia 2005
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)